Coolcation i calmcation – to dwie nowe formy spędzania wolnego czasu podczas urlopu. Polacy coraz częściej rezygnują z dwutygodniowych wakacji pod palmami na rzecz spokojnego wypoczynku w lesie lub nad jeziorem. Ponadto czas wolny chętnie rozbijamy na kilka krótszych wypadów np. 4-, 5-dniowych. Jak nowe trendy urlopowe wpłyną na branżę atrakcji?
Temat preferencji wakacyjnych poruszył portal Business Insider. Minione sezony urlopowe, a także efekt pandemii sprawiły, że coraz chętniej spędzamy czas na łonie natury, w zacisznych, zielonych lokalizacjach. Liczą się ustronne okolice, jeziora, rzeki i lasy.
Business Insider przywołuje przykład AlohaCamp, platformy do rezerwacji miejsc noclegowych w szeroko rozumianej naturze, która każdego miesiąca dodaje do swojej bazy 200 nowych lokalizacji. Jeszcze trzy lata temu, taka liczba zgłoszeń wpływa w ciągu… całego roku! Widać więc rosnące zainteresowanie spędzaniem czasu na świeżym powietrzu.

Fot. Pixabay (Zdjęcie ilustracyjne)
Na pierwszy plan wysuwają się nowe trendy – calmcation i coolcationing. Calmcation, czyli związek fraz „calm” (spokój) i „vacation” (urlop) to wakacje mające pozwolić na maksymalny wypoczynek i relaks. To więc unikanie stania w korkach, hucznego sąsiedztwa, długich podróży czy głośnych imprez. A do tego – coraz mniej telefonów, laptopów i oczywiście social mediów. Popularne robią się także wyjazdy już nie dwutygodniowe a np. 4- lub 5-dniowe. I nie citybreaki, a naturebreaki – w miejsca, gdzie dominuje zieleń i właśnie natura.
– Gros naszych rezerwacji to właśnie kilkudniowe pobyty w miejscach oddalonych o godzinę, półtorej od dużych miast, których cechą wspólną jest bliskość natury – mówi w rozmowie z Business Insider Agnieszka Lekszycka, Strategic Project Lead w AlohaCamp.
Lubimy, gdy jest chłodniej
Coolcationing to z kolei poszukiwanie wakacji w destynacjach, gdzie jest nieco chłodniej niż w Grecji, Hiszpanii czy Egipcie. Zmiany klimatu dają się we znaki i wiele osób jest w stanie w pełni nabrać sił, a przy tym komfortowo zwiedzać ciekawe miejsca, wyłącznie przy niższych temperaturach. Słoneczne morze zastępujemy więc zacisznym zakątkiem w otoczeniu gór. To trend, który lata temu zapoczątkowali Niemcy, odwiedzając państwa skandynawskie.
Czy nowe preferencje w turystyce mogą sprawić, że ucierpi na tym branża atrakcji i parków rozrywki w Polsce? Raczej trudno przewidzieć taki scenariusz, chociaż rzeczywiście wysokie temperatury mogą sprawić, że goście coraz chętniej będą wybierać odpoczynek w okolicy jezior i na łonie natury. Niemniej jednak rynek osób poszukujących rozrywki i rodzinnej zabawy jest na tyle duży, że parki rozrywki nie powinny czuć się zagrożone.

Fot. Pixabay (Zdjęcie ilustracyjne)