Dalej, szybciej, mocniej, więcej. Nieustannie dążymy do pobijania rekordów w różnych dziedzinach. Nie inaczej jest w parkach rozrywki. Czy to właściwa droga dla parków rozrywki?
Światowe rekordy ameryki
Kansas City w Polsce może kojarzyć się co najwyżej z muzyką country. Sam byłem kilka razy w USA, ale nigdy nie miałem okazji odwiedzić tzw. prawdziwej ameryki, czyli jednego ze stanów słynących z rozciągających się po horyzont pól pszenicy. Okazuje się, że Kansas ma do zaoferowania więcej niż tylko pola uprawne. Park Wodny Schlitterbahn, w tym roku ma zamiar ustanowić rekord guinnessa w największej na świecie zjeżdżalni do wody.
Już od patrzenia na zdjęcia atrakcji można dostać gęsiej skórki. Zjeżdżalnia będzie miała pięć górek, żeby na nią wejść trzeba będzie pokonać 264 schody i rzucić się w wir zjeżdżania z wysokości około 50 metrów. Zjeżdżalnia będzie miała nazwę “Verrueckt”, czyli po niemiecku “Szalony”. Nie wiadomo kto jest w tym przypadku bardziej szalony, konstruktor zjeżdżalni czy śmiałek, który zdecyduje się nią zjechać. Jeśli uwielbiacie zjeżdżalnie w Aquaparkach rezerwujcie już bilety lotnicze do Kansas.
„Szalona zjeżdżalnia“ nie będzie jedyną, która w tym roku ma szansę na publikacje w słynnej światowej księdze rekordów.
Busch Gardens w Tampie na Florydzie, znany za oceanem park z dużą ilością rollercoasterów postawił uatrakcyjnić wizyty w parku, montując Falcon’s Fury, czyli pierwszą na świecie wieżę swobodnego spadania, która podczas opadania obróci nas twarzą do ziemi. Wieża będzie miała ponad 100 metrów. I ma to być największa atrakcja, z której opadamy z twarzami w dół. Wow, będzie gorąco!
Miłośnicy rollercoasterów i ekstremalnych atrakcji w ogóle mają w USA raj. Parki za oceanem prześcigają się w posiadaniu największych i najbardziej ekstremalnych atrakcji. Six Flags w Arlington w Teksasie będzie kusić klientów największą na świecie karuzelą łąńcuchową. Skyscreamer ma mieć ponad 130 m.
Największe koło młyńskie na świecie stoi od niedawna w Las Vegas. Nazywa się High Roller (czyli gracz, grający o wysokie stawki) i ma 167,6m.
Niezawiodą się także miłośnicy rollercoasterów, dla których Six Flags w Gurnee przygotował Goliatha – najszybszego na świecie drewnianego rollercoastera.
Gdzie zmierzają parki?
Wszytko to w ameryce stanowi częśc tradycyjnej walki o klienta, którą toczą ze sobą od lat właściciele największych parków. Amerykanie lubią to co największe i najlepsze i chętnie odwiedzają miejsca ze świadomością uczestniczenia w przedsięwzięciu, które jest na świecie “naj” w jakiś sposób.
Z pewnością socjolodzy mogliby powiedzieć więcej na temat tego zjawiska. My jednak nie będziemy się za nich produkować – bo życie jest za krótkie żeby być specjalistą w więcej niż jednej dziedzinie – jak mówią amerykanie.
W takiej branży jak parki rozrywki, której założeniem jest granie na emocjach i dostarczanie coraz bardziej ekstremalnej rozrywki, od dekad obserwujemy swoisty wyścig zbrojeń. Zadowolony klient to taki, który powraca i to o niego tutaj toczy się walka. W ciągu ostatniej dekady obserwujemy jednak odchodzenie od ekstremalnych atrakcji w trochę innym kierunku. Walka rollercoasterowa jest obecna w świadomości polskich klientów, głównie poprzez kojarzenie parków rozrywki w rollercoasterami. Rollercoastery nie są jednak atrakcjami, z których skorzystają wszyscy, a nowoczesne technologie pozwalają budować atrakcje, które były niemożliwe do wykonania jeszcze 20 lat temu.
Największy rozwój widzimy obecnie w sektorze atrakcji, które angażują uczestnika i dostarczają mu niespotykanych wcześniej wrażeń. Najlepszym przykładem jest tu „Zapomniana Podróż“ otwarta w 2010 r. w krainie Harrego Pottera w Orlando. Sam temat jak i atrakcja, która ulokowana jest w zamku Hogwarth spowodowała 30% wzrost odwiedzalności parku i tłumy powracających klientów.
Mieliśmy okazję odbyć podróż z Harrym Potterem i muszę przyznać, że dawno żadna atrakcja nie zrobiła na mnie takiego wrażenia.
Już samo stanie w kolejce i oczekiwanie na wejście (a te nawet w listopadzie może wynieść ponad półtora godziny) jest sporym przeżyciem. Sama atrakcja, to po raz pierwszy zastosowany Robo-Coaster, czyli robotyczne ramie, które jadąc na prowadnicy wykręca i rusza uczestnikami.
Podróż przez kilkanaście scen przypomina więc klasyczną „dark ride“ (coś jak pałac strachów, gdzie wagonikiem podróżujemy przez różne sceny, gdzie ruszają się figury i podziwiamy scenografie), z tą różnicą, że wagonik – w tym przypadku robotyczne ramie, porusza się we wszystkich kierunkach.
Same sceny też są zrobione niezwykle spektakularnie, a część z nich to podróż z Harrym Potterem jak w trójwymiarowym kinie. Niesamowity miks doznań wizualno-dźwiękowo-ruchowych.
Podobną atrakcję otwiera w tym roku Europa Park, a będzie ona podróżą przez Krainę Artura i Miminków, z tą różnicą że tu zasiędziemy w bardziej klasycznym „podwieszanym“ rollercoasterze, jadącym bardzo powoli. Z pewnością nie powinno tam jednak zabraknąć spadków i przyspieszeń.
Na całym świecie jest mnóstwo atrakcji, które całymi garściami zaczynają czerpać z najnowszych osiągnieć technologii, łącząc kina 4 d z rollercoasterami i oprawą audiowizualną, a nawet odpowiednio dostosowaną temperaturą otoczenia. Tak żeby całym sobą poczuć się jak bohater swojego ulubionego filmu.
Nie wystarczy już tak jak kiedyś zbudować kolejkę i czekać na klientów. Były czasy, kiedy wystarczyło do niej dobudować dekoracje i w ten sposób się utematycznić. Teraz parki (przynajmniej te największe) dążą do tego, żeby odczuwać atrakcje całym sobą i starają się wpływać na jak najwięcej naszych zmysłów.
Jak to drzewiej bywało
Korzenie branży rozrywkowej datuje się na XVI wiek. Około roku 1550 w Europie ludność mieszczańska pragnęła po tygodniu ciężkiej pracy, odpocząć na łonie natury.
Zabudowane miasta przytłaczały i nie dawały możliwości oddechu jeszcze do niedawna mieszkającym na wsiach, średniowiecznym mieszczanom. Ludzie, szczególnie w niedziele podróżowali na łono natury, głównie bez ładu i składu. Tą potrzebę zauważyli ówcześni przedsiębiorcy, dzisiaj nawet powiedzielibyśmy wizjonerzy. Chcąc normalnie zarobić na tym pędzie ludzi na łono natury, starali się organizować atrakcje, które przyciągnęłyby do nich weekendowiczów. I tak organizowano pierwsze koncerty, pokazy sztucznych ognii oraz pierwsze prymitywne karuzele.
W ameryce, której historia jest krótsza niż Europy, pierwsze ogrody zaczęto organizować w dziewiętnastym i dwudziestym wieku. Nowo powstający przemysł samochodowy, kolejarski i stoczniowy zatrudniał duże ilości ludzi i starał się o nich dbać m.in. organizując pracownikom i ich rodzinom miejsca piknikowe, żeby mieli gdzie spędzać dzień wolny od pracy.
Rozwój parków w ameryce nastąpił po drugiej wojnie światowej, z pewnością zasługą tego był również gwałtowny rozwój technologii podczas wojny. Parki Rozrywki nie powstawały od razu, a ich powstanie to raczej ewolucja z miejsc oferujących możliwość spędzenia wolnego czasu w weekendy, do tego co znamy dziś. W ameryce za takie pionierskie miejsca uznaje się Ghost Town w Buena Park w Kalifornii (obecnie Knott’s Berry Farm), Krainę Świętego Mikołaja w Indianie i Storytown w Nowym Yorku.
W 1955 roku Walt Disney otwarł Disneyland i od tego czasu wszystko się zmieniło.
Disney po podróży w Europie przywiózł worek przemyśleń i po odwiedzeniu kilku również amerykańskich parków miał swój pomysł. Jak się później okazało, zrewolucjonizowało to branżę na zawsze i można powiedzieć, że po powstaniu Disneylandu branża ukształtowała się w tym kierunku, jakim podąża obecnie.
Wtedy to narodziło się pojęcie Imagineer, czyli człowiek który łączy technologię z opowieścią. Wyobrażenia człowieka często wyprzedzają dostępną możliwą technologię. Wystarczy tu wspomnieć znaną historię o Johnie Henchu, który na swojej desce kreślarskiej narysował model wielkiej góry kosmicznej. Dopiero 10 lat później technologia pozwoliła zrealizować to wyobraźnie.
Teraz Polska
Obecnie do „wyścigu zbrojeń“ dołączyły Chiny i Bliski Wschód. W Abu Dhabi rozwija się największy na świecie park pod dachem – Ferrari World. W Szanghaju buduje się Disneyland, a w prowincji Guangdong chińczycy mają nadzieję na wybudowanie drugiego Orlando (Orlando na Florydzie odwiedziło w ubiegłym roku ponad 55 mln turystów, przyjechali do parków rozrywki). Rzadko jednak parki rozrywki są celem samym w sobie jak ma to miejsce w Orlando czy ostatnio w Singapurze na Sentosa Island. Zwykle stanowią dodatek do lokalnego kolorytu atrakcji.
W Polsce w ostatnim dziesięcioleciu także powstało sporo miejsc, zagospodarowujących czas wolny Polakom. Barierą w rozwoju parków są przede wszystkim ciągle niskie zarobki oraz niezbyt sprzyjający klimat (pogodowy przede wszystkim).
Czy polskim Orlando ma szansę stać się Zator, gdzie na ukończeniu jest już budowa Energylandii, a działa już kompleks Zatorland?