„Budowa jednego robota może kosztować ponad 30 tysięcy złotych”

Fot. Fabryka Robotów (Sebastian Kucharski)
– Na Pana stronie internetowej czytamy, że Fabryka Robotów to jedyne miejsce w Europie, w którym budowane są ogromne, stalowe roboty inspirowane filmami sci-fi…
– Rzeczywiście mówimy o muzeum unikatowym, które powstało za sprawą pasji. Od najmłodszych lat rozwijały się we mnie zdolności konstrukcyjne, a pierwszego robota zbudowałem… 34 lata temu. Gdy osiągnąłem pełnoletność, to hobby wskoczyło na jeszcze wyższy poziom. Prowadziłem firmę budowlaną, co z czasem zaczęło kolidować z moimi zainteresowaniami. Nadszedł więc czas decyzji i w 2012 roku zrezygnowałem z pracy, wybierając pasję. Wtedy tak naprawdę muzeum jeszcze nie istniało. To była raczej mała wystawa, z którą jeździłem po Polsce. Sama Fabryka Robotów powstała w 2019 roku w Mosznej przy ul. Zamkowej 2. Decyzję o jej stworzeniu pomogła mi podjąć Polska Organizacja Turystyczna, natomiast ogólnym pomysłodawcą i właścicielem obiektu jest ja.
– Jak wyglądały pierwsze lata funkcjonowania Fabryki Robotów?
– Na początku muzeum było moim warsztatem, natomiast obecnie ekspozycja znajduje się w innym budynku. Jednak nazwa – Fabryka Robotów – już została. Warto podkreślić, że nie jest to komercyjna działalność turystyczna, którą współtworzy masa ludzi. Już na samym początku nakreśliłem plan, że miejsce będzie mieć charakter kameralny i że to ja będę w nim jedynym przewodnikiem. Udało się to zrealizować, ponieważ dziś oprowadzam wycieczki i odpowiadam za niemal większość rzeczy.
– Jakie roboty zobaczymy w muzeum i ile ważą?
– Najcięższe roboty ważą do… 900 kilogramów i mierzą nawet 3,5 metra wysokości! Ale oczywiście w muzeum znajdziemy eksponaty o różnych rozmiarach i stopniu zaawansowania budowy. Jeżeli chodzi o konkretne roboty, to posiadamy m.in. postacie inspirowane filmami, takimi jak: Obcy, Transformers, Predator, Terminator, ale też postacie Wall-e’ego, Minionków czy Gwiezdnych Wojen np. maszyny kroczące czy droidy. W muzeum znajdziemy także przedmioty użytkowe np. stoły, obrazy, podstawki pod książki itd.
– Z czego powstają eksponaty i jak długo trwają prace budowlane?
– Wszelkie materiały wykorzystywane do budowy robotów to w 100 proc. odpady pochodzące z recyklingu, bo taka jest moja idea, by tworzyć sztukę, a zarazem dbać o środowisko. Jeżdżę po złomowiskach i tzw. szrotach. W trakcie roku systematycznie odwiedzam około 50 złomowisk na terenie Polski, pokonując trasy nawet do…500 km. Parę razy zdarzyło się, że przejechałem taki szmat drogi i nic nie przywiozłem do pracowni. Tak już jest. Trudno dokładnie powiedzieć, ile średnio trwa budowa eksponatów. Gdy pracuję nad większym projektem, to przeznaczam na niego około 600-700 godzin. Mniejsze prace pochłaniają 60-70 godzin. Natomiast są też wyzwania ekstremalne. Nad jednym projektem spędziłem 1350 godzin! Posiadamy kącik z pamiątkami, do którego jako upominki przygotowuję roboty typy BB-8 z Gwiezdnych Wojen. Budowa jednej sztuki zajmuje około 6 godzin. Z tym czasem jest więc różnie.

Fot. Fabryka Robotów
– Ile kosztuje wybudowanie robota?
– To zależy od wielu czynników m.in. materiału, poświęconego czasu, wykorzystania narzędzi i mediów. Kilogram złomu przy odkupie kosztuje różnie, w zależności od rodzaju materiału i złomowiska. Np. od 2 do 10 zł. Na tzw. szrocie płaci się od rodzaju części, a nie od kilograma, a jedna część może kosztować nawet kilkaset złotych, gdyż szroty sprzedają sprawne części używane. Średni koszt jednego kilograma robota to więc około 40 zł i jeśli robot ma ważyć 800 kg, to jego ostateczna cena wyniesie… 32 000 zł! To oczywiście opłata związana ze wszystkimi wydatkami tj. zakup części, paliwa, drutu, tarczy, zużycie prądu, gazu, amortyzacja narzędzi itd. (nie licząc mojej pracy). Kosztowne są również same podróże po materiał. Ostatnio przyjechałem na złomowisko i kupiłem 8 kg prętów za 16 zł. Sam dojazd kosztował mnie 40 zł, a takie wyjazdy zdarzają się często. Paliwo to olbrzymi wydatek, który wchodzi w ostateczną cenę budowania robota. O tym jednak rzadko się mówi.
– W muzeum znajduje się autentyczny miecz, którym posługiwał się Predator. To biały kruk?
– To cenna pamiątka. Wspomnę tylko, że w muzeum oprócz moich eksponatów można znaleźć przedmioty kolekcjonerskie. Miecz Predatora to jeden z nich. Oczywiście, mimo że posiadam sporo gadżetów, to nie chcę ich zbytnio eksponować, ponieważ główną atrakcją dla turysty mają być moje prace. (śmiech) W kolekcji posiadam też baterię od Terminatora czy czaszkę z Predatora 3. Chcę również wylicytować na aukcji element stroju Thora, dokładnie mówiąc, jego klamrę. Zobaczymy czy się uda.

Fot. Fabryka Robotów
– W jaki sposób przebiegają odwiedziny muzeum? To oglądanie eksponatów, warsztaty, rozmowa?
– Ludzie oglądają eksponaty, pokonując trasę, na której znajdują się dziesiątki robotów i przedmiotów. Dawkujemy emocje, dlatego największe, a zarazem robiące najbardziej piorunujące wrażenie eksponaty, umiejscowione są w ostatniej sali, w której zresztą mam swój kącik. Lubię obserwować zainteresowanie osób, zerkających na najpotężniejsze roboty. Oczywiście przy eksponatach znajdują się tabliczki informacyjne, więc goście sami dowiadują się, na co konkretnie patrzą. Jednak osobiście także służę pomocą i wyjaśnieniem szczegółów lub krótką rozmową.
– Jaki typ gościa odwiedza muzeum i jaka jest roczna frekwencja?
– Jeżeli chodzi o frekwencję, to np. od stycznia do września 2023 roku odwiedziło nas 51 tys. gości. To dobry wynik. Przyjeżdżają rodziny z dziećmi, grupy zorganizowane, seniorzy i pary. Z jednej strony eksponaty podziwiają przedszkolaki i uczniowie, którym imponują kolory, wielkość oraz wizerunki samych postaci, a z drugiej… 85-latkowie, dla których istotniejsze są kwestie technicznego wykonania, aspekt artystyczny. I tak naprawdę większość tych osób jest zachwycona.

Fot. Fabryka Robotów
– Gdzie reklamuje Pan Fabrykę Robotów?
– Najlepszą i najpopularniejszą reklamą jest tradycyjna droga pantoflowa. Opinia gości zawsze robi największe wrażenie. Oprócz tego posiadamy stronę internetową, a także inwestujemy drobne środki w reklamę na Facebooku. Ponadto zdobyliśmy wiele nagród, które może nie przyniosły szczególnych profitów finansowych, ale de facto okazały się marketingiem. Całkiem sporo piszą o nas media np. czasopisma czy portale internetowe, które promują markę muzeum. Co ciekawe, Fabryką Robotów interesują się również media zagraniczne i to nie tylko z Europy, ale też z obu Ameryk! Z Meksyku, Argentyny, USA, a nawet… Peru! Z tego ostatniego kraju przyjechała do muzeum kiedyś telewizja. Kilkukrotnie odwiedził nas również „Global Timesa”, który ma 77 mln obserwujących na samym Facebooku. To także solidna reklama. Wysoka ocena 4,8 w wyszukiwarce Google też buduje pozytywny wizerunek. Na marketing Fabryki Robotów nie możemy narzekać.
– Ile kosztują bilety wstępu?
– Ceny są zróżnicowane, ale niewygórowane. Bilet ulgowy kosztuje 25 zł, bilet normalny 29 zł, a bilet grupowy przy minimum 15 osobach 23 zł. Wydaje mi się, że przy takich stawkach niemal wszyscy mogą sobie pozwolić na odwiedziny Fabryki Robotów. Jeżeli chodzi o czas zwiedzania, to niektórym wizyta w muzeum zajmuje kilkanaście minut, a innym parę godzin. Wszystko zależy od zaciekawienia danej osoby, zwracania uwagi na szczegóły, ewentualną rozmowę.

Fot. Fabryka Robotów
– Jakie ma Pan plany na rozwój Fabryki Robotów i marzenia konstruktorskie?
– Jeżeli chodzi o eksponaty, to cały czas tworzę nowe roboty. Staram się zbierać odpowiednie elementy i szukać nowych inspiracji. Od blisko 15 lat chodzi za mną plan, aby stworzyć samochód Batmana, czyli Batmobil. Posiadam już nawet projekt techniczny. Jednak prace trwałaby aż dwa lata. To długo. Dlatego chciałbym, aby moi dwaj synowie przejęli trochę pasji i pomogli mi w tej budowie, a długoterminowo również w tworzeniu muzeum. Synowie mają obecnie 17 i 19 lat, więc są w młodym wieku, a ja nie chcę na nich naciskać. Czas pokaże, czy uda mi się ich zachęcić do konstruowania i może kiedyś rzeczywiście coś wspólnie wybudujemy. To moje małe marzenie.
Rozmawiał Kamil Lech
CZYTAJ TAKŻE: Rozmowa z dr Hanną Wajdą-Lawerą, starszym kustoszem w Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie