A gdyby tak atrakcja łączyła w sobie cechy domu do góry nogami, placu zabaw i automatu? To pewnie byłaby to Kultureinsel obok Goerlitz.
Strasznie klimatycznie
Gdy pod koniec października jechaliśmy do Niemiec, w ramach akcji: wszędzie dobrze gdzie nas nie ma – zobaczyć kolejny park rozrywki, spodziewaliśmy się najgorszego. Padającego deszczu, przenikliwego zimna i w ogóle chyba gromów z nieba. Tajemnicę miejsca, do którego zmierzaliśmy podsycała strona internetowa – jedyne okno, przez które mogliśmy sobie wyrobić pogląd o „Kultureinsel“. Bo co można powiedzieć o Kultureinsel odczytując dosłownie samą nazwę – Wyspa (insel) Kultury (kulture). Tak więc jedziemy na wyspę kultury ! Chociaż co do tłumaczenia słowa „Kulture“ nie mieliśmy pewności, że oba wyrazy oznaczają w naszych – jak, że odmiennych – kulturach to samo. Wyspa Kultury to z pewnością super zachęcająca nazwę na wyprawę z 7 latkiem. Hurra! Jedziemy do kultury – mogę sobie wyobrazić, te dzieci wiwatujące i przebierające nogami, na samą myśl obcowania z kulturą.
Z duszą na ramieniu wyruszyliśmy na wyprawę do miejsca o strasznie brzmiącej nazwie – Kulture Insel. Uprzedzając fakty: nie wiele się pomyliliśmy, miejsce w pewnym sensie okazało się straszne, ale zdecydowanie w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Obok Zgorzelca
Kulure Insel położone jest zaledwie 10 minut jazdy, od pierwszego zjazdu z autostrady A4, po niemieckiej stronie, za granicą w Jędrzychowicach (Zgorzelec).
Z Katowic jechaliśmy tam 3,5 godziny –wygodnie, autostradą. W takich momentach, człowiek uświadamia sobie, jak duże znaczenie ma szybki, a przede wszystkim łatwy (niemęczący) dojazd. Na pewno jest to jeden z powodów, dla których w zachodnich krajach parki odwiedza rocznie nawet po kilka milionów osób – w przypadku największych struktur – łatwość przemieszczania się.
Ponad 300 miejsc noclegowych. Każdy domek zrobiony w swoim odrębnym stylu.
No i dotarliśmy……prawie. Zbliżając się do Wyspy Kultury, po drodze mijamy ogromne drewniane rzeźby, patrzące na nas jakby chciały nas przestrzec: jeszcze macie ostatnią szansę, żeby zawrócić, nie jedźcie tam dalej. No ale my jedziemy i dojeżdżamy do punktu, w którym droga z obydwóch stron otoczona jest lasem. Ale nie jest to zwykły sosnowy las, a magiczny las ludu Turisede (a tak naprawdę wymalowane, na fioletowo-kolorowo drzewa od ziemi na kilka metrów w górę). W każdym razie, zaczyna być coraz bardziej klimatycznie.
Plac Zabaw
Nie wykostkowany parking pasuje do klimatu atrakcji. Auta wbite na wyglądające na naturalne drzewa też. I tak docieramy do wejścia. 10 Euro i jesteśmy w środku. Spacerując po kilometrach parkowych alejek (w sumie park zajmuje 7 ha) nie możemy wyjść z podziwu, że inwestycja po której wręcz widać budżetowe podejście do budowy, nie ma kostek brukowych, monumentalnych murowanych budowli, robi na nas tak piorunująco, pozytywne wrażenie. Kulture Insel okazuje się przedewszystkim ogromnym placem zabaw, zrobionym w jednym stylu – gdzie domki na drzewach, odwrócone domki i domki jaskinie – wyglądają jakby zostały faktycznie zbudowane przez prastary lud Turisede (który wg legendy wybudował ten park). Trzeba mieć sporą wyobraźnię, żeby wybudować coś takiego. Upieczenie kiełbaski w kamiennym kręgu wspólnie z rodziną, to doświadczenie, które na pewno będziemy wspominać w domu z uśmiechem na twarzy. Drewniana, w kolorach sephii mapka, napisy w języku ludu turisede, każdy najmniejszy szczegół jest tu podporządkowany filozofii „żeby wszystko stało na głowie“.
Co dla dzieci jest największą atrakcją, to jednak nie: luźno puszczone zwierzęta, czy bieganie po domkach na drzewach, a labirynty tuneli, podkopane pod całym parkiem. Pamiętam jak w dzieciństwie (czyli w sumie bardzo niedawno) bawiłem się w ułożonych z płyt, betonowych tunelach. Dzieci uwielbiają tunele i nie sądzę, żeby gry komputerowe mogły to z nich wyplewić.
Domki na drzewach
BaumHaus Hotel – czyli pierwszy w Niemczech hotel domków na drzewach. Ponad 300 miejsc noclegowych. Każdy domek zrobiony w swoim odrębnym stylu, np.: widelców, poduszek czy czosnku?!. Kilkanaście metrów nad ziemią, z prysznicem z widokiem na pola, sedesem prawie jak na małysza i niesamowitym wrażeniem mieszkania choć przez jedną noc jak człowiek pierwotny.
Dla dzieci największą atrakcją, są tunele podkopane pod całym parkiem
Nie wiem czy tak właśnie mieszkali ludzie pierwotni, ale klaustrofobia i wszechotaczająca natura wywołała we mnie właśnie takie wrażenie. Klient docelowy? Oczywiście nie potomkowie ludu turisede, czyli mieszkańcy górnych łużyc gdzie znajduje się park, a niemal tylko i wyłącznie mieszkańcy dużych miast, w szczególności z racji odległości Berlina. Weekendowy wypad za miasto z mieszkaniem w zgodzie z naturą, to unikatowe przeżycie i do tego warte pochwalenia się na forum znajomych. I co najlepsze, ze względu na bliskość granicy z Polską (zaledwie około 500 metrów) w Kulture Insel nie ma zasięgu telefonów!! Na pierwszy rzut oka przeszkoda – po powrocie do domu, kiedy jednak okazuje się, że nic się nie zawaliło – doceniamy brak znęcającej się nad nami codziennie komórki. Oczywiście, niektórzy z nas mają dużą potrzebę codziennej kąpieli. Tu słowo kąpiel, nabiera nowego znaczenia. Możemy bowiem, zaznać jej w ogromnych kotłach, przypominających te w jakich gargamel chciał ugotować smerfy. O stylowej gastronomii z przepysznym jedzeniem, podanym w cudowny sposób, nie będziemy tu wspominać ze względu na zbytnią przyziemność tego w porównaniu z innymi wyjątkowymi atrakcjami Kulturalnej Wyspy.
Automat
Dlaczego Kulture Insel posiada też pewne cechy automatu? Mówi się, że automaty to wdzięczny biznes między innymi dlatego, że nie wołają jeść! Jak o nich zapomnimy to się nie obrażają, a co miesiąc nie musimy odprowadzać z nich składek ZUS.
Podobnie jest w Kulture Insel. Jak na przedsięwzięcie, witające co roku prawie 100 tysięcy odwiedzających, przy utrzymaniu wszystkiego nie pracuje nawet 20 osób!. Z czego, Ci którzy pracują to obsługa kas, gastronomii i utrzymania zwierząt spacerujących po dachach budynków… Karuzele napędzane siłą własnych mięśni, błądzenie po tunelach z pomocą sprzedawanej w sklepiku latarki – to atrakcje, które pasują do tego miejsca, a brak obsługi nie jest do nich wymagany. Genialne!
Produkcja
Drugie dno Kulture Insel, do którego doprowadza nas Doreen Stopporka , właścicielka obiektu to produkcja!!! Jak tylko chcecie właściciele Kulture Insel wybudują Wam własną wyspę. A wy będziecie mogli skorzystać z ich bagażu doświadczeń i dać się ponieść wodzą ich wybujałej fantazji. Jak dowiadujemy się dzięki pracującej w Kulture Insel i i tłumaczącej wszystko Elżbiecie Kudłacik (dzięki czemu, można mieć z nimi łatwy kontakt), każdy projekt jest dla nich unikatowy, a w portfolio mają ich już setki lub być może nawet tysiące, jak widać po pokoju z makietami, po którym zostajemy oprowadzeni. W Polsce blisko współpracują z Braty i Kompany z Zakopanego, którzy czasem biorą polskie zlecenia.
My daliśmy się przekonać magii ludu Turisede. Polecamy wycieczkę do Kulture Insel, każdemu kto szuka inspiracji na ciekawą atrakcję za małe pieniądze. Zdjęcia nie oddają klimatu parku na żywo.
Rozmawiamy z Doreen Stopporka współwłaścicielką obiektu
– Kiedy powstał park Kulture Insel i kto go założył?
Park przygód został założony w latach dziewięćdziesiątych przez Jürgena Bergmanna.
– Skąd pomysł na taki park?
– Jürgen Bergmann już po zjednoczeniu Niemiec zaczął produkować wyposażenie placów zabaw do po-siadania, po-grywania, po-jmowania.
Legenda mówi, że kolekcja i wystawa tych zwariowanych architektur przyciągała coraz więcej widzów, szczególnie rodzin z dziećmi.
I ta kolekcja wzajemnie połączonych, fascynujących i zabawnych pomysłów oraz obiektów, sztuki, kultury i natury, ciągle rosła. Aż pewnego dnia ta kolekcja stała się Parkiem Rozrywki.
– Jakie są główne atrakcje parku?
– Zaczarowany zamek, 500 m podziemnych tuneli, zwierzęta domowe z całego świata, zatopione statki w piaskowym morzu, hotel na drzewach i wiele innych zwariowanych miejsc noclegowych z przeżyciami (wyspowy dom na drzewie, orientalne osiedle leśne, Kokon Marzeń, Mistyczny Młyn, Beczkowy dom z drewna, łóżka na drzewach, pole kempingowe ) i jeszcze KRÖNUM (sala zabaw z 23 rożnymi piętrami, połączonymi 11 mostkami, 4 drabinami i 43 schodami).
– Czym zajmuje się Wasza firma produkcyjna?
– Budujemy duże, szalone rzeczy z drewna: obszary przygód (we wnętrzach i na zewnątrz), domki dla lalek wielkości dzieci, wieże, zamki, labirynty, zwariowane urządzenia do mini- golfa, ścieżki w koronach drzew, statki, portale wejściowe, elementy małej architektury, rzeźby, domki na drzewach, łożka na drzewach, ….. i wiele innych.
Artykuł pierwotnie ukazał się w Interplay nr. 4/2014