Jaka powinna być gastronomia w parku rozrywki? Czy powinniśmy serwować szybko i tanio, czy raczej starać się dostarczyć klientowi jak najlepszą obsługę i jakość podawanych potraw? Co lubią Polacy i jak prezentują się w swoich upodobaniach na tle innych narodów?
Czy jedzenie jest ważne?
Mama pyta Jasia – „Synku, ale śmierdzisz fryturą, gdzie ty u licha byłeś“. „W tej nowej sali zabaw“ –odpowiada Jasiu „To nigdy więcej już tam nie pójdziesz, żebyś się wrzodów na nabawił“. Ten wymyślony na prędce kawał, obrazuje nam jak ważna jest gastronomia w naszych obiektach. Kiedy niedawno mój znajomy chciał umówić się na randkę z nowo poznaną dziewczyną, okazało się, że aby randka doszła do skutku musi on zorganizować czas również jej 8-letniemu synowi.
No i co zrobił znajomy? Zadzwonił do mnie – jako że przydarzyło mi się w życiu wydawać gazetę poświęconą parkom rozrywki i salom zabaw, w związku z czym w gronie znajomych uchodzę za eksperta w tych tematach – z pytaniem gdzie ma się udać z tym nowopoznanym składem. Kiedy doradzałem mu całkiem nieźle urządzoną salę zabaw w okolicy, jego pierwszym pytaniem było: czy można się tam napić dobrej kawy? Odpowiedziałem, mu że tak. Tak więc dla niego najważniejsze w całej zabawie dla dziecka było to, czy na miejscu znajduje się porządna kawiarnia, a więc cała gastronomia z ciastkami i innymi smakołykami (jako, że wiem iż ów znajomy lubi podjeść). Niestety w końcu nie dowiedziałem się, czy kawa była dobra, bo ogromna kolejka ludzi (a była to niedziela) odstraszyła mojego kolegę od wypróbowania ekspresu do kawy tego centrum zabaw.
Podróżując po parkach i salach zabaw zawsze staram się zwracać uwagę na wszystko, począwszy od wyglądu załogi czy oczywiście jedzenia serwowanego w danej placówce. Zdarzało mi się już jadać w gorszych i lepszych lokalach, zresztą jak każdemu.
Wracając jednak do tematu gastronomii w parkach, tak jak napisałem zawsze staram się skorzystać z gastronomii danego obiektu i zwracam uwagę na każdy szczegół. Moja ocena wielu lokalizacji, które za chwilę opiszę będzie więc raczej subiektywnym odczuciem tego, co zastałem na miejscu.
A warto nadmienić, że często podróżuję w tygodniu i do tego poza sezonem, a wszyscy wiemy jak trudno jest utrzymać usługę zawsze na nienagannym wysokim poziomie, szczególnie jak w danym dniu jesteśmy jedynym klientem obiektu.
Może to jednak tylko moje odczucie wynikające raczej z własnych doświadczeń w prowadzeniu gastronomii. Myślę, jednak że nie jestem w tym przypadku odosobniony. Dlatego więc, z szacunku do ciężkiej pracy, którą wkładacie w prowadzenie swoich obiektów i szeregu obiektywnych niezależnych często od Was przyczyn, nie będę wymieniał miejsc, gdzie mi się nie podobało albo obsługa mnie „ofukała“, ale postaram się napisać o tych, które zrobiły na mnie dobre wrażenie.
Tempo, z jakimi otwierają się kolejne miejsca weekendowego wypoczynku, jest w ostatnich latach tak duże, że jednak większości parków nie udało nam się jeszcze odwiedzić.
Z roku na rok jakość usług w parkach poprawia się na terenie całego kraju i nie jest już czymś wyjątkowym. Generalnie tam, gdzie jest większa konkurencja, obiekty wzajemnie na sobie jakoby wymuszają poprawę jakości świadczonych usług, w tym również na polu gastronomii. I choć na internecie można poczytać wiele opinii, szczególnie ludzi narzekających na większość parków, lub nadmiernie ich chwalących to musimy pamiętać, że w większości przypadków są to posty pisane przez konkurencję.
Gastronomia w parkach
Bardzo przemyślaną gastronomię ma oczywiście sieć Juraparków. Co nie dziwi, bo obiekty stowarzyszenia Delta to absolutna czołówka miejsc aktywnego wypoczynku w Polsce. Szczególnie ze wszystkich trzech obiektów, które miałem okazję odwiedzić podobało mi się w Solcu Kujawskim. Bardzo ładna, tematyczna w stylu dinozaurów restauracja Jaskiniowa jest z pewnością wizytówką tego obiektu. Taki był zresztą zamysł zarządzających obiektem jako, że w przeciwieństwie do parku, działa ona cały rok.
Inwestycja w wysokiej klasy sprzęt gastronomiczny, odpowiednio dobrane stroje i cały wystrój, gdzie szczególną uwagę zwracają żyrandole w kształcie dinozaurowych łap oraz oczywiście miła obsługa(!) robią wrażenie. W tym parku osobne miejsce przeznaczono jeszcze na tzw. szybką gastronomię, gdzie można kupić lody impulsowe, frytki, hamburgery czy inne szybko wydawane smakołyki. Zarówno jaskiniowa jak i szybka gastronomia są tu połączone jednym zapleczem, co znacznie niweluje koszty obsługi.
W związku z odbywającymi się także w parku imprezami wieczornymi zainwestowano tu jeszcze w punkt barowy, gdzie przy okazji eventów organizowane są pokazy barmańskie i podawany jest alkohol. Punkt jest usytuowany na otoczonej wodą wyspie, co sprawia, że czujemy się tu w prawdzie wakacyjnym klimacie. Gastronomia, jak najbardziej prawidłowo jest także usytuowana wg sprawdzonych zachodnich wzorców wokół dużego placu zaraz po wejściu do obiektu. Zwiedzanie parku zaczynamy więc lub kończymy jedzeniem. A nawet jeśli chcemy to na jedzeniu możemy całe zwiedzanie zakończyć.
Inne podejście do gastronomii prezentuje najbardziej chyba odwiedzany Park Miniatur w Polsce – Świat Marzeń w Inwałdzie. Jak ważna jest gastronomia dla dochodów tego obiektu, świadczy ilość punktów gastronomicznych w nim ulokowanych. Jak naliczyliśmy punktów do wydawania szybkiej gastronomii jest conajmniej kilkanaście, a oddany do użytku w ubiegłym roku zamek pośrodku obiektu, oprócz pomieszczeń socjalnych i biurowych kryje w swoich murach właśnie największą na terenie parku restaurację.
Tu jednak zastosowano inny system wydawania jedzenia, znany z niemieckich stacji benzynowych i coraz popularniejszych restauracji, gdzie kupujemy na wagę – „widziały gały co brały“. Jedzenie nakładamy na tackę wybierając z pośród szerokiego wachlarza dań głównych, napojów i deserów. Za wszystko płacimy w kasie znajdującej się na końcu ciągu. Taki system ma swoje zalety. Po pierwsze, jako klienci nie musimy czekać na jedzenie, a po drugie dla właściciela teoretycznie powinno być to łatwiejsze do rozliczenia, bo kasę przyjmuje tylko jedna osoba – kasjer lub kasjerka. Stawiamy kogoś z rodziny i po kłopocie. Żeby właściciele parków rozrywki mieli tak liczne rodziny, jak czescy karuzelnicy, to nie mieliby problemów ze skompletowaniem składu na wszystkie kasy w parku.
Dbałość o gastronomię widać też w sąsiednim obiekcie – Dinolandii. Tutaj restauracja została potraktowana priorytetowo, a reklamowana na billboardach w okolicy „Dinopaka“ to tak naprawdę zestaw do jedzenia dla dzieci.
W tej gastronomii możemy zamówić wszystko tak jak wyobrażałbym sobie to właśnie w Dinoparku, a więc wiele rodzajów dinoburgerów, które zachwycają smakiem i wyglądem nie tylko na karcie menu. W obydwóch z powyżej opisanych obiektów nasze kubki smakowe zaspokoimy również od razu przy wejściu, gdzie znajdują się największe w tych parkach gastronomie.
Bardzo ciekawie pod względem wizualnym prezentują się obiekty gastronomiczne w Parku Dinozaurów w Łebie. Piszemy pod względem wizualnym, bo m.in. z powodu upału panującego podczas naszej wizyty w parku, nie zdecydowaliśmy się skosztować niczego poza lodami. Nasze żołądki nie wyrobiły sobie więc zdania, na temat tego obiektu. Już wcześniej, kiedy pisaliśmy artykuł o parku, ogólnie wystawiliśmy mu bardzo wysoką ocenę. Dostosowują się do niej także obiekty gastronomiczne.
Całkowicie odmienną filozofię gastronomii zaprezentował otwarty w ubiegłym roku Dream Park Ochaby. Usytuowanie obiektu przy ruchliwej drodze krajowej spowodowało, że właściciele zdecydowali się również na obiekt całoroczny. Na terenie parku zainwestowano w dwa porządne punkty gastronomiczne, których nazwy, logotypy i wygląd mogą przywodzić na myśl, że te punkty kiedyś być może będą rozwijać się w ogólnopolską sieć. Fast Food jak z amerykańskich filmów i kawiarnia w znanym obiekcie wielofunkcyjnym Empiro. Takiego rozwiązania w żadnym parku do tej pory nie widzieliśmy.
Swoją drogą podąża także Rabkoland. Brak planu zagospodarowania przestrzennego miasta Rabki i ogólnie piętrzące się trudności natury biurokratycznej spowodowały, że tu stosowane jest jedno podstawowe kryterium w wyglądzie obiektów gastronomicznych – budynek musi być przenośny lub skręcano-rozbieralny.
I tak na terenie tego obiektu mamy kilka punktów gastronomicznych, z czego głównym jest „Restauracja Tyrolska“, gdzie wszystkie potrawy przyrządzane są na oczach klientów. Rozwiązanie ciekawe jednak wymagające stalowych nerwów obsługi, która nie może być już przypadkowa. W tym sezonie Rabkoland będzie uruchamiał drugi punkt, w którym będzie serwował kawę i słodkości. Motywem przewodnim parku jest krowa „RABCIA, w zrobionym więc z płyty obornickiej pawilonie powstanie kawiarnia „Pod Krówką“
Co sprzedawać w gastronomii?
Tak jak wiele jest modeli prowadzenia gastronomii, tak nieskończona jest lista artykułów, które możemy w niej serwować. Wybór gotowych produktów na rynku jest ogromny, co postaramy się omówić za chwilę. W gastronomii parkowej, gdzie gros naszych klientów stanowią wycieczki zorganizowane, częstokroć najważniejszą dla nich rzeczą jest… miejsce do skonsumowania swoich własnych posiłków. To co mogłoby oburzyć tradycyjnego restauratora, nie wzbudza nawet cienia zdziwienia w prowadzących park rozrywki. Przecież jak nie zostawią na jedzeniu to zostawią na wejściu albo na atrakcji – najważniejsze jednak, żeby w ogóle mieli możliwość skonsumowania bo inaczej czym prędzej opuszczą nasz park w poszukiwaniu lepszego miejsca, gdzie mogą robić to co najbardziej lubią czyli jeść (no, a potem skorzystać z toalety, co nadal nie jest tak oczywiste w wielu parkach).
Co sprzedawać, za ile, gdzie jest granica górnej ceny?
Z tymi dylematami boryka się każdy właściciel. Przecież jak już klient do nas przyjechał, to choć ponarzeka, że drogo to z powodu braku alternatywy i tak wyda pieniądze, które ze sobą przywiózł. Nie jest tak do końca. Jak wspomniałem na wstępie, jeśli zostanie źle obsłużony, frytki będą suche, a kotlet niewypieczony to prawdopodobnie wrażenie, jakie wyniesie nie spowoduje, że rozpowie znajomym jaki super spędził dzień. A jak wiemy, nie ma lepszej reklamy niż taka „że jeden powie drugiemu“ – jak to mawia jeden z moich znajomych.
Zadbajmy, więc aby wyszedł on od nas zadowolony. Jak zbadali za ciężkie pieniądze właściciele dużych korporacji podobno jeden klient zadowolony przekaże tę wiadomość następnemu, niezadowolony rozpowie to jednak już dziesięciu osobom! Tak więc złe doświadczenia klientów, przyniosą nam zdecydowanie więcej szkód niż pozytywne działania zysków. Generalnie, jeśli chodzi o politykę cenową, to w większości parków jedzenie jest na pewno droższe niż w Biedronce, ale bez przesady. Ceny nie mogą być za niskie, ani za wysokie. Warto też stosować zniżki dla grup zorganizowanych lub proponować im gotowe zestawy, które możemy mieć już wcześniej przygotowane. W takiej sytuacji warto prowadzić telefoniczną rezerwację posiłków, jeśli nie jesteśmy każdorazowo przygotowani na obsłużenie szybko dużej ilości klientów.
W opracowaniu na temat amerykańskiej gastronomii, które ostatnio czytałem, jeden z managerów dużego parku słyszał cały czas narzekania od klientów i pseudo ekologów, że w ich obiekcie serwowane jest wyjątkowo niezdrowe jedzenie, właśnie tylko frytki itp. Kiedy jednak w odpowiedzi na potrzeby rynku wprowadził „ekologiczne“ niskokaloryczne sałatki (w końcu to takie modne teraz) to okazało się, że klienci którzy przyszli się wyszaleć nie mieli najmniejszej ochoty hamować się podczas tego dnia, również gastronomicznie i nadal wybierali frytki z colą i hamburgerem. Sałatki zostały szybko zniwelowane i park powrócił na swoje utarte szlaki.
Ciekawym na naszym rynku przykładem jest tu sieć centrów zabaw Loopys World. Jedzenie tam serwowane całkowicie pozbawione jest tłuszczu i nawet frytki wypiekane są na piecu! Dzięki czemu, możemy sobie przynajmniej przypiąć metkę ekologicznych. Ludzie odwiedzający parki rozrywki szukają jednak w nich czegoś wyjątkowego. Taką wyjątkową rzeczą na pewno będą doznania gastronomiczne, których nie będą oni mogli na co dzień zaspokoić w galerii handlowej.
Restauracje tematyczne to w Polsce wciąż rzadkość
Potrawy serwowane są na całym świecie są generalnie takie same, choć oczywiście lokalnie mogą się lepiej sprzedawać inne produkty. Jeśli jedziemy w góry to oczywiście szukamy wszędzie prawdziwych góralskich restauracji i produktów. Rabkoland np. wprowadził w zeszłym sezonie burgera po góralsku (z oscypkiem), a Śląskie Wesołe Miasteczko Burgera po Hawajsku (z ananasem) w ramach swojej tematycznej wyspy kon- tiki. Wszystko co nowe wymaga jednak od klienta przyzwyczajenia i w pierwszym sezonie może się sprzedawać gorzej niż w następnych. Pewniakiem na pewno są: frytki, lody gałkowe, świderki, cola, hamburgery, hot dogi, zapiekanki. W restauracjach najbardziej popularne będą… no właśnie? Tu nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Czasem warto jest nazwać dania egzotycznie, innym razem najlepiej będzie się sprzedawał tradycyjny schabowy.
Plastikowe kubki i tacki, czy jednak szkło?
Szkło wymaga większych nakładów pracy i pieniędzy np. w zmywarki. Przy dużym ruchu, często także jest to ciężkie do opanowania przy zbyt małej ilości ludzi do obsługi. Papierowe tacki, może nie wyglądają tak okazale, ale w wielu parkach na świecie właśnie one sprawdzają się najlepiej. A jak jedzenie jest dobre, to nawet smakuje tak samo z tacki jak i talerza. W restauracji z obsługą zazwyczaj jednak stosujemy wyższe ceny, które rekompensują nam inwestycję w sprzęt i dodatkową obsługę kelnerską. Powszechnie stosowaną praktyką przy większej ilości punktów gastronomicznych jest także „praca pełną parą“ wszystkich punktów tylko w dni największego ruchu. To powszechnie stosowana na świecie praktyka.
Hity nadchodzącego lata
Mrożone napoje z granity, takie jak m.in. Ice King Slushy, SvetZmerzliny czy Ako, można spotkać tylko w miejscach, które odwiedzają dzieci. Przez nie też są najbardziej uwielbiane. Wyjątkowo słodkie, w upalne dni mogą się nawet sprzedawać lepiej niż lody. Unikatowym i bardzo dobrym produktem lodowym jest także, Ice n Go. Strategia firmy, której produkty od ubiegłego roku są sprzedawane tylko w miejscach wypoczynku tj. w parkach rozrywki czy aquaparkach powoduje, że klienci z zaciekawieniem próbują tych produktów, których nie mogą spróbować na co dzień. Specjalnie wyszkolona obsługa, częstuje próbkami produktu, co zachęca niezdecydowanych do ich kupna. Można zresztą zauważyć, że podczas wypoczynku ludzie bardziej skłonni są do spróbowania rzeczy nowych i nieznanych.
Frytka też może być sprzedawana w nietypowych formach. Szczególnie w górach i nad morzem, można było w ubiegłym sezonie spróbować tzw. zakręconej frytki. Ta wbrew pozorom prosta w wy- produkowaniu frytka, może być przyprawiona różnymi zasypami, które tworzą doznanie kulinarne na miarę wybierania na stacji benzynowej sosu do hot doga. Jak wiemy, każdy z nas ma swój ulubiony i jest zadowolony, że może hot doga tak spersonalizować. Sam ziemniak w zakupie jest nadal tani i nie osiągnął jeszcze cen jajek na święta wielkanocne, a więc przebitka jest całkiem spora. Tu jednak musimy zdecydować się na zakup sprzętu z dostępnej na rynku oferty, w przeciwieństwie do Ice n Go i Granit, które rywalizując o klienta często zapewnią nam całe stoiska sprzedaży.
Gastronomia ponad granicami
W zależności od regionu jak wspomnieliśmy wcześniej, różne produkty będą sprzedawały się lepiej lub gorzej. Ślązacy np. uwielbiają kiełbasy. W górach będziemy poszukiwać serków, rybka nigdzie tak nie smakuje jak nad morzem, chociaż okoń nilowy raczej z Bałtyku nie pochodzi.
Jak widzimy więc, ci sami ludzie mogą mieć różne upodobania względem tego, gdzie akurat się znajdują. Ulubionym przysmakiem wszystkim Holendrów będzie frikadela, nieznana u nas szerzej odmiana mięsa mielonego. Amerykańskie parki do perfekcji opanowały sztukę serwowania bezsmakowego fastfoodu, choć i tam zdarzają się wyjątki, a tamtejsze czasopisma branżowe prowadzą nawet rankingi na najlepsze dania, restauracje czy debiuty gastronomiczne.
Ciekawą gastronomię otwarto w ubiegłym sezonie w Europa Parku w Niemczech. Jedzenie zamawia się tam przy stoliku za pomocą Touchscreena, a przygotowane wcześniej potrawy docierają do nas w próżniowych pojemnikach za pomocą specjalnego systemu prowadnic, które imitują przejażdżkę na rollercoasterze. Zanim więc posiłek wyląduje przy naszym stoliku, wykonuje serię loopów i korkociągów. Nasze jedzenie przyjeżdża do nas więc na kolejce górskiej! Mam nadzieje, że zdjęcia przynajmniej trochę przybliżą Wam ten temat.
W bardzo konkurencyjnej pod względem parków rozrywki Holandii, jeden z obiektów kilka lat temu podniósł trochę cenę biletu wejściowego, jednocześnie dając klientom nielimitowaną możliwość jedze- nia frytek i picia coli. Nie mamy jednak informacji jak ta polityka się sprawdziła. Parki takie jak Disneyland, które zatrudniają na stałe po kilka tysięcy osób prowadzą natomiast politykę samowystarczalności, również w temacie gastronomii.
Wszystkie produkty sprzedawane w parku, są w całości produkowane w parku. W tym modelu można sobie bardziej pozwolić na eksperymentowanie z nietypowymi daniami, których żaden poddostawca nam nie zapewni. Oczywiście najbardziej liczą się tu pieniądze, które przy takiej skali przedsięwzięcia można zaoszczędzić na własnej produkcji. Dla inwestorów w końcu liczą się tylko słupki i wykresy.
Jak model gastronomii sprawdzi się w Waszym parku? Na pewno sami wiecie najlepiej, a nie ma lepszej metody niż eksperymentowanie. Nie od razu Rzym zbudowano, tak więc nie należy się przej- mować tym, że coś się nie sprzedaje. A jak się przyjmie to radość mamy podwójną, bo coś wymyśliliśmy i jeszcze na tym zarobiliśmy.
Artykuł z Interplay kwiecień 2012 r.