Nie tylko dinozaury, ale również Flinstonowie i postacie z Władcy Pierścieni zamieszkały w ubiegłym roku w Łebie. Nie na wydmach.Sierpień jest czasem wytężonej pracy jednego z najpopularniejszych nadmorskich kurortów, jakim jest Łeba. Tutejsze wydmy są znane w całej Polsce, a rocznie odwiedza je ponad 200 tysięcy turystów. Łeba należy do gatunku niezmiennie modnych miejscowości.
Pod koniec sierpnia udało nam się odwiedzić jeden z najmłodszych w Polsce parków dinozaurów. Łeba Park bez wątpienia należy do nielicznej grupy parków zrobionych z rozmachem i pomysłem, który warto odwiedzić.
Park jest najciekawiej położonym dinoparkiem w Polsce. Występującą w prawie każdym tego typu obiekcie, tak pożądaną przez zwiedzających, ścieżkę edukacyjną uznajemy redakcyjnie za najciekawszą, jaką do tej pory widzieliśmy.
Inwestorom bardzo skutecznie udało się wykorzystać walory terenu, który jest wielkim skarbem dinoparku i nadaje miejscu niepowtarzalny post-atomowy, a właściwie postlodowcowy klimat, z wyschniętymi jak po wybuchu bomby atomowej kikutami drzew na czele.
Ścieżka, której przejście zajęło nam szybkim tempem ponad godzinę, prowadzi m.in. mostami poprzez wyrastające z wody trzciny tak, że mamy wrażenie jakbyśmy po kolana brodzili w wodzie (takie wrażenie z zabawy w jeziorach w dzieciństwie ma przynajmniej autor, przyp. red.), w rzeczywistości nie zamaczając nawet stopy.
Poukrywane w trzcinach dinozaury co chwila przypominają nam ryczeniem o swojej obecności. Teren albowiem położony jest wśród stawów i mokradeł. Największe okazy prehistorycznych gadów, znajdują się na wyspach pośrodku właśnie niektórych stawów. Zwiedzających ścieżkę dinozaurów czeka na niej mnóstwo niespodzianek.
W pierwszej części dydaktycznego szlaku, oprócz dinozaurów, napotkamy na chatę prezentującą zwyczaje życia neandertali, tor do jazdy pojazdami Filnstonów, kolejkę jeżdżącą wśród dinozaurów, gastronomię w chatce hobbita Frodo czy po prostu będziemy mogli zrobić sobie zdjęcie z Gandalfem Szarym. Jeśli zmorzy nas już to wszystko, będziemy mogli puścić dymka w specjalnie wyznaczonych do tego strefach – bardzo ciekawy pomysł. W tej części możemy też zobaczyć tradycyjnie urządzone przepiękne chatki, gdzie poznamy m.in. jak drzewiej się żyło i mieszkało.
Jeśli to nas jednak nie zainte- resuje, w innych chatkach zaopatrzymy się w typowe ludowe wyroby, jak np. słomkowe kapelusze, które kupimy wprost od rzemieślników je wyrabiających. Miłośnicy chińskiego badziewia mogą więc być nieco rozczarowani. Na stawie do dyspozycji są także rowerki wodne.
Druga część spaceru to już tradycyjna leśna ścieżka, gdzie czają się na nas jurajskie gady. Po drodze napotykamy jeszcze polanę, gdzie możemy zobaczyć prace budowlane. To dobrze, bo ciekawi klienci mają powód, żeby tu powrócić, aby zobaczyć, co wyrośnie nam na niej w przyszłym roku.
Leśna ścieżka kończy się spotkaniem z prawdziwymi zwierzętami, przejażdżką na kucu i bardziej egzotycznymi okazami, jak np. kangury, antylopy, muflony. I w ten sposób zataczamy kółko, które prowadzi nas do centralnej i jednocześnie początkowej części parku, którą wcześniej niesłusznie pominęliśmy, a która jest równie ciekawa, jak cała reszta.
Zaraz po przekroczeniu wejściowego kołowrotka naszym oczom ukazuje się galeria minerałów i skamieniałości, gastronomia oraz budynek, w którym według znajdujących się tam informacji w przyszłości powstanie Pałac Strachów. Następnie docieramy do dużego placu zabaw zaaranżowanego razem z wieżami i różnymi kryjówkami dla dzieci. Oczywiście gastronomia, jak i budynki z pamiątkami są dopasowane do klimatu, jaki panuje w parku. Co chwila napotykamy na ludowych bohaterów, dziwne postacie czy chociażby na Freda Flinstona z rodziną.
Cena pojedynczego wejścia nie jest mała i wynosi 25 zł. Jednak biorąc pod uwagę wielkość terenu i ilość znajdujących się w wewnątrz atrakcji, wydaje się adekwatna.
Bardzo rozbudowany jest za to system zniżek. I tak: grupy zorganizowane płacą 12zł, a na 15 dzieci jeden opiekun wchodzi gratis. Emeryci i dzieci do lat 15 zapłacą 15 zł.
Park czynny jest od kwietnia do pierwszego tygodnia października. W sezonie do godziny 20:30 (ostatni klienci wpuszczani są o 19), a we wrześniu i październiku do 17:30 (ostatni klienci wpuszczani są o 16:00).
Tak więc teren 20 ha udało się bardzo ciekawie zagospodarować i nie chciał bym tu piać z zachwytu, ale takie przedsięwzięcia bardzo miło oglądać. Park Dinozaurów w Łebie na pewno jest miejscem, które warto odwiedzić i w naszym subiektywnym rankingu tego typu miejsc lokujemy go w pierwszej trójce na równi z Bałtowem i Krasiejowem. I chociaż osobiście nie lubię dinozaurów, to Łeba Park odwiedziłbym chętnie ponownie – a oto chyba chodzi.
Inwestorami, którzy zdecydowali się na wejście w branże parków tematycznych są Waldemar Słota, Aleksander Becker i Mirosław Jabłoński. Poprosiliśmy ich o odpowiedź na kilka pytań.
– Kiedy park ruszył i kto wymyślił taką ciekawą architekturę parku?
– Park ruszył 29 maja 2010 r. To nasz wspólny pomysł, który zrealizować pomogły nam poszczególne firmy wykonawcze.
– Jakie są Wasze plany na przyszłość, czy planujecie dalszą rozbudowę i umieszczenie w parku kolejnych ciekawych atrakcji?
– Oczywiście! Planujemy się rozwijać. Mamy jeszcze teren, na którym możemy inwestować. W najbliższym roku planujemy budowę Wioski Indiańskiej, a w dalszej przyszłości Pałacu Strachów.
– Kto jest wykonawcą Dinozaurów i całej architektury tj. budynków czy postacie?
– Prehistoryczne gady i inne postacie wykonała firma Krzysztofa Kuchnio z Nowin Wielkich oraz niemiecki wykonawca Wolter Design.
Artykuł ukazał się pierwotnie w magazynie Interplay wydanie październikowe roku 2011