Od kiedy nad siemianowicką Rzęsą stanęły ufundowane z kasy miasta dinozaury, dzieciaki szaleją z radości. Niestety, z uwagi na jakość wykonania, figury często ulegają uszkodzeniu. Stąd kamery.
Mimo że dinozaury stoją w Siemianowicach od niedawna, już zdążyły ulec zniszczeniom. Dziwne? Raczej nie, w końcu to atrakcja dla dzieci, więc wiadomo, że dzieci będą się po niej wspinać. A jeśli będą się wspinać, to łatwo przewidzieć, że mogą strącić coś rączką czy nóżką.
Atrakcja zafundowana przez UM i MPGKiM to dziewięć figur dinozaurów wielkości od 0,5 do 4,5 metra. Koszt zakupu i konstrukcji wynosił kilkadziesiąt tysięcy złotych, co – szczególnie w przypadku miasta o tak dużej stopie bezrobocia jak Siemianowice – jest kwotą niebagatelną. Takie „szastanie pieniędzmi” wzbudziło spory niesmak u części mieszkańców. Chyba dość słusznie, bo figury wykonane są z wyjątkowo słabego materiału – po prostu z plastiku. Już po pierwszym weekendzie najmniejsze jaszczury były po ataku rozentazjuzmowanych dzieciaków niemal wyrwane z ziemi, a co większe – poobrywane od wieszania się na ich elementach.
Na razie dinozaurów pilnują kamery, straż miejska i tabliczki z zakazem siadania i huśtania się na figurach. Więc odpada 80% zabawy.