W Stanach Zjednoczonych jak w żadnym innym kraju popularne są gry losowe i loterie. Co jest odpowiedzialne za taki stan rzeczy?
Universal Studio na Florydzie to prawdopodobnie jedyne miejsce na świecie gdzie można wziąć udział w walce z gigantycznym Transformersem w atrakcji wartej dziesiątki milionów dolarów, żeby za chwilę po drugiej stronie ulicy zbić kreta w popularnej grze Whac-A-Mole.
W branży gdzie wszyscy starają się robić szybsze, mocniejsze i większe atrakcje ciągle jest miejsce dla tradycyjnych gier karnawałowych (jak to się ładnie mówi w USA), gdzie w zamian za zręczność dostaje się maskotki czy inne nagrody.
Gry te po raz pierwszy pojawiły się wraz z podróżującymi po ameryce cyrkami w XIX wieku. Pierwszym parkiem rozrywki, który zastosował tego typu atrakcje był Kings Island w pobliżu Cincinnati w 1972 r. Właściciele innych parków jak i klienci obserwowali ten trend i bardzo im się spodobał. Okazało się, że małym nakładem finansowym można w ten sposób osiągnąć bardzo zadowalające przychody. Gry nie wymagały zatrudniania wykwalifikowanych specjalistów, a przy tym ludzie chętnie brali w nich udział. W ślad za Cincinnati szybko poszły więc inne parki.
Czy gry tego typu mają szane powodzenia w nowoczesnych-naszpikowanych eletroniką i technologią parkach? Jak zwracają uwagę amerykańscy socjologowie, zaspokajają one kilka potrzeb. Po pierwsze są inne, niż to co dzieci mają na co dzień w domach. W większości nie mają ekranów, a gra na nich wymaga aktywności fizycznej. Tak więc dzieci angażują się fizycznie, co jest dla nich zdrowe a przede wszystkim pozwala odpocząć od ciągłego siedzenia przed komputerem.
Kolejna rzecz to angażowanie w rozrywkę całej rodziny, lub co najmniej dwóch osób. Rywalizacja jest tu niezmiernie istotnym elementem. Jest to aktywność, która jest interesująca zarówno dla dziecka jak i dorosłego i uczestniczą w niej wspólnie.
Oczywiście, tak jak wszystkie atrakcje gry również ewoluują. Obecnie coraz większą wagę przywiązuje się do tego aby atrakcja nawiązywała do jakiegoś znanego tematu. Ludzie chętniej będą rzucać w koszykówkę, jeśli będzie ona w barwach znanego im bohatera, a swoim wyglądem spasuje się z otoczeniem.
Bardzo dużo nowych gier, buduje się także dla samej zabawy. Bez nagród, ale również bez przyjmowania gotówki. Właściciele parków nie są bowiem ślepi i od lat obserwowali, że gry są coraz mniej dochodowe. Nie dlatego, że ludzie mniej w nie grali. Przy tak wielu dużych atrakcjach, ciężko jest czasem upilnować pracowników, których zyski niejednokrotnie przewyższały te, które trafiały do kieszeni właścicieli.
Czy gry mają przyszłość? Napewno tak. W polskich parkach mało kto decyduje się na budowę loterii od zera. Nie ma napewno w tym doświadczenia. Ale nie ma też takich parków jak w ameryce oraz takiej tradycji.
Opracował Piotr Wiecha na podstawie Dewayne Bewil, Orlando Sentinel. 5 stycznia 2014. dla magazynu Interplay 2/2014