Magazyn time opublikował listę najdziwniejszych, zdaniem jego redaktorów, powstających lub już istniejących parków rozrywki.Przyjrzyjmy się co zwróciło uwagę redaktorów tego poczytnego tygodnika. Kolejność nie ma znaczenia, a ku naszemu zdziwieniu tylko dwa parki znajdują się w Stanach Zjednoczonych.
Napoleonland – Francja
200 lat minęło odkąd Napoleon Bonaparte, korsykanin z pochodzenia rządził i dzielił w Europie. Francuzi uznali, że rany po niespełnionych zapędach imperialnych zabliźniły się już na tyle, że warto zbudować park rozrywki upamiętniający tamte wydarzenia.
Pierwsze łopaty mają zostać wbite w plac budowy w 2014 r. W związku z tym, że do końca nie jest jeszcze ustalona lokalizacjia parku, w Napoleonlandzie ma być odtworzone wodne show pod nazwą Bitwa o Trafalgar. Jedna z atrakcji ma przybliżyć zwiedzającym pogrom armii austriackiej i rosyjskiej pod Austerlitz, a punktem kulminacyjnym będzie przejażdżka wśród zamrożonych figur żołnierzy francuskich w drodze do Moskwy.
Grutas park – Litwa
Choć nas może to nie dziwić, to redaktorzy parszywego kapitalistycznego wytworu, jakim jest magazyn TIME, uznali, że jednym z najdziwniejszych parków rozrywki jest ulokowany 70 km od Wilna – Grutas Park, prezentujący „wyjątkowe“ osiągnięcia ery sowieckiej, w tym jednym z krajów demoludów. Choć w parku nie znajdziemy rollercoasterów i koła młyńskiego, to możemy pooglądać to, co uratowali Litwini podczas wycofywania się wojsk radzieckich. Otwarty w 2001 roku park oferuje jedzenie w sowieckich restauracjach, zabawę w sowieckim placu zabaw czy oglądanie pomników socjalistycznych wodzów w dziwnych pozach.
Holy Land Experience – USA
Ten opisywany przez nas w numerze 06/2010 Interplaya park, jest unikatowym na skalę światową przedsięwzięciem. I chociaż tutaj też nie będziemy mogli przejechać się na rollercoasterze to z pewnością wynagrodzi nam to uściśnięcie ręki Jezusowi Chrystusowi, czy wydostanie się z Jonaszem z wnętrza wieloryba. “Szczyt kiczu” – pisał redaktor Banasik, prawie półtora roku temu.
Bonbon Land – Dania
50 km od Kopenhagi, w 1992 roku właściciel wytwórni słodyczy, aby bardziej promować swoje produkty rozpoczął działalność parku rozrywki. A, że chłopu nie brakowało fantazji, atrakcje w parku nazywał w niespotykany dotąd sposób. Czy jest inny park, gdzie przejedziemy się na rollercoasterze „Pierdzący pies“ czy na Flume Ride o nazwie „Poślizgnąć się na gów…? Poza tym to normalny park rozrywki, którym obecnie zarządza międzynarodowy hiszpański operator Parques Reunidos.
Hacienda Napoles – Kolumbia
Kiedy w 1993 znany na cały świat baron kokainowy Pablo Escobar dokonał żywota, wielu sądziło, że pamięć po nim zaginie. Nic z tego. Grupa rzutkich biznesmenów z Bogoty postanowiła przekształcić jego największą rezydencję w obowiązkowy punkt wizyty, każdego turysty odwiedzającego Kolumbię. Na terenie dawnej posiadłości barona, możemy poznać jego umiłowanie do figur dinozaurów, które zasiedlały ogrody, czy nakarmić jego hipopotamy. Samochody handlarza, również stały się jedną z atrakcji przyciągających 50.000 tysięcy odwiedzających rocznie.
La República de los niños – Argentyna
No i zostajemy w Ameryce Południowej. Evita Peron, znana skądinąd jako żona argentyńskiego prezydenta Juana Domingo Perona, wiedziała że dzieci są przyszłością narodu. Chcąc wpoić im system demokratycznych wartości, nieznany do tej pory w tym południowoamerykańskim kraju, zdecydowała się ufundować im republikę dzieci. W tym miejscu najmłodsi mogą oddać się tak lubianym przez dorosłych rozrywkom jak zaciąganie kredytu czy wybieranie prezydenta na zgromadzeniu ludowym! I choć park w architekturze ze swoją Main Street (główną ulicą, która jest znakiem rozpoznawczym Disneylandów), wygląda jak wierna kopia Disneylandu…to na pewno nią nie jest! La republica de los Ninos powstała bowiem trzy lata przed otwarciem pierwszego Disneylandu, a sam Walt Disney podobno odwiedził park, z którego zaczerpnął koncept budowy swojego przedsięwzięcia.
Dickens World – Anglia
Gdy w 2007 roku otwierał go książę Karol, jeden z największych propagatorów idei jego powstania, nic nie zwiastowało zawodu, jaki pięć lat później spotkał Sama Andersona, dziennikarza New York Timesa. Oddany do użytku w czasach największego prosperity gospodarczego kosztem 127 mln funtów Dickens World czyli Świat Dickensa, znanego londyńskiego nowelisty, miał odwzorowywać klimat jego powieści: lumpy, kieszonkowcy… Park niestety nie poradził sobie z nadchodzącym kryzysem i przeinwestowana atrakcja została zasiedlona przez sieci fastfoodów i innych obiektów, które możemy na co dzień spotkać w markecie, zatracając tym samym dickensowski klimat.
Kraina Miłości – Korea Południowa
Południowokoreańska wyspa Jeju jest tradycyjnym miejscem podróży koreańskich nowożeńców. Podczas miesiąca miodowego mogą oni tam znaleźć inspirację dla swojej dalszej drogi życia. Pośród parku rzeźb i figur, w najprzeróżniejszych pozach zaprojektowanych przez studentów jednego z koreańskich uniwersytetów sztuki, poznają oni tajniki współżycia zanim na dobre ono już się powinno zacząć. Zainspirowani rzeźbami mogą na końcu zrobić zakupy w tematycznym sklepiku.
DollyWood – USA
Drugi w zestawieniu park w Stanach Zjednoczonych, którego współwłaścicielką jest znana gwiazda muzyki country Dolly Parton to Dollywood. Tu jednak żarty się kończą, bo park jest największą atrakcją stanu Tennessee oraz świetnie funkcjonującą maszynką do zarabiania pieniędzy, przyciągając rocznie miliony odwiedzających, chcących uczestniczyć w “Niszczycielskim Wyścigu Dolly”, czy zjechać “Dolly rollercoasterem”. Jak mówi gwiazda, własny park był zawsze jej marzeniem.
Shijingshan – Chiny
Wisienką na torcie w zestawieniu najdziwniejszych, a w tym przypadku chyba najbardziej bezczelnych parków jest Shinjingshan Bejining Amusement Park. Do 2006 roku istniała nawet angielskojęzyczna wersja strony internetowej obiektu, jednak po wizycie amerykańskich dziennikarzy postanowiono już nigdy więcej nie zabiegać o zagranicznych turystów. Dlaczego? Królewna Śnieżka, Myszka Miki, Kaczor Donald, zamek Kopciuszka i hasło reklamowe – “Disneyland jest tak daleko, przyjedź do nas już dziś”– no i mamy chińską kopię Disneylandu! Właściciele parku tłumaczyli, że postacie są tylko trochę podobne, a po protestach amerykańskich władz podobno nawet całkowicie je zmienili. Niestety od tego czasu żaden zachodni dziennikarz podobno nie postawił tam nogi, więc możemy się tylko domyślać. Kres istnieniu parku może położyć budowany właśnie “oryginalny” Disneyland, również w Pekinie.
Artykuł z Interplay 2/2012