„Tajemnica sukcesu naszego aquaparku? Rozbudowany portfel usług”
– Kiedy powstał Aquapark Wrocław i jak wygląda misja kompleksu?
– Istniejemy od 2008 roku w ścisłym centrum miasta przy ul. Borowskiej. W wyniku rozbudowy infrastruktury wodnej obecnie pod szyldem Aquapark Wrocław funkcjonuje główna pływalnia, ale także mniejszy basen na Brochowie. Trudno w zaledwie kilku zdaniach zdefiniować, jakie przyświecają nam cele, jednak główną misją jest krzewienie kultury fizycznej. Obiekt stanowi świetne miejsce na relaks, rozrywkę, wypoczynek, odnowę biologiczną i trening dla ciała dla osób w każdym wieku. W zasadzie zaczynając od 4-miesięcznego dziecka, kończąc na 100-latku. Co ważne, nie jesteśmy przestrzenią, do której klienci zaglądają raz czy dwa razy do roku. Goście robią to regularnie i to stanowi siłę aquaparku.
– Z jakich elementów składa się park wodny?
– Przede wszystkim mówimy o strefie wodnej. Mamy baseny rekreacyjne m.in. z halodarium i tepidarium, zjeżdżalniami, jacuzzi, brodzikiem dla najmłodszych, basenem zewnętrznym, czy dziecięcą zatoką. Do tego dysponujemy dwoma basenami sportowymi. Nasz aquapark to także gigantyczne saunarium z największym w Polsce ogrodem saunowym o powierzchni 8 tys. mkw. Do tego warto wspomnieć o pozostałej kluczowej infrastrukturze. Chodzi o fitness club, czy strefę cardio dla seniorów.
– Ilu Gości rocznie odwiedza Państwa kompleks?
– Poziom półtora miliona Gości odnotowaliśmy już w sierpniu. Zakładamy, że w tym roku ostateczna liczba klientów wyniesie 2,1 mln. Dla porównania wspomnę tylko, że w ubiegłym sezonie nasze mury odwiedziło 2 mln osób. Co bardzo cieszy — statystyki rosną z roku na rok. To efekt rozbudowy palety usług. Nie skupiamy się wokół przyjeżdżających, którzy odwiedzają nas raz na jakiś czas, tylko wokół klientów regularnych. Dlatego też miesięcznie uczymy pływać blisko 6,5 tys. dzieci.
– Ile kosztowało wybudowanie aquaparku?
– Jako że kompleks budowany był dawno temu, to z perspektywy czasu kwota inwestycyjna wydaje się być niewielka. To suma 80 mln zł. Wraz z upływem czasu w grę wchodziły oczywiście kolejne koszty związane m.in. z eksploatacją i unowocześnianiem aquaparku.
– A jak dziś wygląda utrzymanie kompleksu? Ile wynosi przeciętny rachunek za wodę, prąd, ogrzewanie? To chyba olbrzymie sumy?
– Nie zagłębiając się w konkretne kwoty dotyczące każdego rachunku z osobna, powiem, że roczne utrzymanie obiektu pochłania 30 mln zł! Natomiast same środki przeznaczane na media to wydatek rzędu 14 mln zł. Kwoty są duże i rzeczywiście w tej kategorii najwięcej środków pochłaniają elementy, które mają związek ze wzrostem cen paliw kopalniach i energii elektrycznej.
– Mimo dużych wydatków i relatywnie niskich cen biletów, obiekt jest rentowny. Jak to możliwe?
– 95 proc. aquaparków w Polsce nastawionych jest na klienta, który sporadycznie odwiedza dane miejsce. Większość kompleksów nie dysponuje rozbudowanym portfelem usług, a ich płaszczyzny działalności podzielone są na kilka podmiotów. W naszym przypadku, każdy element biznesowy należy do wewnętrznego kapitału. To oznacza znacznie lepszy przepływ środków, ale także możliwość wpływu na wszystkie kwestie związane z zarządzaniem parkiem wodnym. Chodzi o decyzyjność. Do tego dochodzi szeroki zakres oferty. Dziennie odwiedza nas od 4,5 do 7 tys. klientów.
– Dlaczego do dziś żadnemu miastu nie udało się skopiować Państwa modelu działania?
– To nie takie proste. Aby machina sprawie funkcjonowała, należy dysponować prężnie działającymi segmentami. W Aquaparku Wrocław mamy kilku świetnych kierowników, a admirałem floty jest nasz zarząd. Kluczowe jest, by każdy z małych okręcików stał się częścią składową całego kompleksu. I tak się na szczęście dzieje. Zarządzamy segmentem usług rozpoczynającym się od basenów, idąc przez gastronomię, a kończąc na personelu sprzątającym. Kompleksowość jest receptą na sukces.
– Ilu pracowników zatrudnia Aquapark Wrocław?
– W sezonie pracuje u nas 450 osób. Dlaczego tak dużo? Ponieważ w ciągu dwóch miesięcy lata obsługujemy około… pół miliona osób! (śmiech) Ta liczba jest bardzo duża. Na szczęście z logistyką nie mamy problemów.
– Jak aquapark radził sobie finansowo podczas pandemii i lockdownów?
– To było trudne wyzwanie, szczególnie że dysponowaliśmy olbrzymimi zasobami pracowniczymi. Nie chcieliśmy redukować personelu, więc uznaliśmy, że to dobry czas na remonty. I tak modernizowaliśmy obiekt własnym sumptem i umiejętnościami pracowników. Dla przykładu powiem, że np. ratownik wziął pędzel i zaczął… malować ściany! (śmiech) Takich przypadków było więcej. Musieliśmy radzić sobie w tej ekstremalnej sytuacji i jakoś się udało. Pomogły też oczywiście drobne postoje w pracy, a także wsparcie finansowe z tarczy antykryzysowej.
– Czy Państwa park wodny jest ekologiczny i na czym owa ekologia polega?
– Obiekt wybudowano według niemieckich standardów, więc już w założeniu, miał to być kompleks najwyższej jakości. Na ekologię składa się kilka elementów. Aquapark jest samodzielnym producentem energii elektrycznej pochodzącej z gazu ziemnego. Dysponujemy dwoma gigantycznymi prądnicami o wydolności 370 kW mocy. Łącznie więc mówimy o 740 kW. Kolejny aspekt dotyczy nadwyżki energetycznej. Gromadzimy ją lub sprzedajemy. Oszczędzamy dzięki temu środki na rachunkach.
– A co z systemem odzyskiwania wody?
– Niewiele basenów w Polsce może pochwalić się tego typu technologią. Każda pływalnia posiada zespół filtracyjny. Jego zadaniem jest przepłukiwanie zbiornika. Najczęściej ta woda z tzw. popłuczyn trafia do odpływu kanalizacji. U nas mamy zbiornik o pow. 170 m sześciennych, który jest na nią przeznaczony. Następnie jest ona poddana procesowi oczyszczania i ponownego wprowadzania do obiegu. W tym aspekcie odzyskujemy niemal 100 proc. wykorzystanej wody.
– Wiele osób zastanawia się, jakie elementy aquaparku najczęściej ulegają uszkodzeniu?
– Z reguły zużywają się elementy eksploatowane przez Gości. Np. wylewki sanitarne i okładziny basenów, czyli po prostu płytki. Każda fuga jest fabrycznie odporna na działanie wody, jednak mimo tego, pod wpływem permanentnego działania cieczy, posadzki wytracają właściwości. Oznacza to, że raz na 10 lat trzeba zrzucić z nawierzchni całą starą powłokę, a następnie zainstalować nową. Co więcej? Zużywają się również ciągi piesze i niszczeją zjeżdżalnie. Jeżeli rocznie ze zjeżdżalni skorzysta 2 mln osób, to nie może to nie wpływać na jej stan techniczny. (śmiech) Standardowo ma ona żywotność 10 lat.
– Jakie mają Państwo cele na przyszłość i jak idzie budowa filii aquaparku – basenu na Zakrzowie?
– Nie zwalniamy tempa. Jako aquapark chcemy być liderem branży. Zamierzamy rozwijać obecną infrastrukturę, kształtować kompetencje pływackie, edukować dzieci, młodzież i dorosłych, a także tworzyć nowe obiekty. Wspomniana inwestycja, czyli budowa basenu na Zakrzowie będzie kosztować 40 mln zł. Prace idą zgodnie z planem, a powstający kompleks zajmie teren o powierzchni 9,5 tys. mkw.
– Tytułem końca, rozstrzygnijmy to wreszcie – na basen chodzimy z czepkiem, czy bez?
– Z czepkiem. (śmiech). Dlaczego? Istnieją dwa powody. Pierwszy to troska o sam aquapark. Włosy zapychają, a w efekcie niszczą infrastrukturę, której nie widać gołym okiem. Druga kwestia to bardziej estetyczny aspekt – nikt nie lubi pływać w czyichś włosach. To niehigieniczne i niesmaczne. Dlatego apelujemy, by nasi Goście ubierali czepki. (śmiech)
Rozmawiał Kamil Lech