Rosnące koszty utrzymania lokali, wysokie rachunki i drożejąca żywność – to tylko kilka czynników wpływających na szalejącą w Polsce inflację. W styczniu wskaźnik wyniósł 17,2 proc., co w połączeniu z zapowiedziami ekonomistów o możliwie słabym sezonie ferii zimowych, mroziło krew w żyłach przedsiębiorców z Podhala. Na szczęście okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Wysoka inflacja to problem całej polskiej gospodarki, nie tylko branży atrakcji. Jednak to usługodawcy z obszaru szeroko rozumianej turystyki byli w dużym stopniu narażeni na częściowy odpływ klientów podczas ferii zimowych. Na Podhalu straszyło widmo braku opału, wysokich rachunków za energię elektryczną i mniejszego zainteresowania.
Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. Jeżeli chodzi o frekwencje, to minione tygodnie były w miarę łaskawe dla przedsiębiorców. Największe oblężenie, sięgające nawet 100 proc. zajętych hotelu pod Tatrami, odnotowano w ostatnim turnusie ferii.
– Mówiąc o turystyce, w tym sezonie spodziewaliśmy się oceny miernej z plusem, natomiast ostatecznie możemy przyznać stopień dobry z plusem. To oczywiście nota wystawiona na podstawie przyjmowania wycieczek szkolnych. W Zakopanem jest tak, że wśród przedsiębiorców zawsze pojawiają się narzekania, ale ostatecznie sezon należy uznać za przyzwoity – tłumaczy specjalnie dla portalu parkmag.pl Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Oprócz Zakopanego sporo turystów odwiedziło także okoliczne miejscowości takie jak: Ząb, Poronin, Nowe Bystre, Biały Dunajec oraz Bustryk. Czy to wszystko oznacza, że miniony sezon był tak udany, jak chociażby ubiegłoroczne ferie zimowe?
– Rok temu mieliśmy więcej turystów. Należy jednak pamiętać, że wówczas po okresie pandemii, ludzie byli spragnieni podróżowania i wyjazdów. Dziś mocniej odczuwamy także sytuację ekonomiczną w kraju. Oczywiście mamy to szczęście, że Zakopane i Podhale leżą u podnóży Tatr, co jest magnesem na turystów. U nas sezon trwa tak naprawdę w każdym miesiącu – mówi naszemu portalowi Tymoteusz Mróz, prezes organizacji turystycznej Made in Zakopane.
Jak wynika z relacji zakopiańskich hotelarzy, goście zamiast długich pobytów w mieście decydowali się na krótszy wypoczynek np. czterodniowy. Pomimo wyższego cennika, przedsiębiorcy zanotowali mniejszy przychód za tzw. stolik w restauracji. Jak mogą wyglądać kolejne miesiące turystyczne?
– Obecnie niczego przewidzimy. Sytuacja uzależniona jest przede wszystkim od czynników ekonomicznych, a w efekcie od aktywności turystów. Staramy się patrzeć w przyszłość w sposób racjonalny – ocenia Tymoteusz Mróz.
Trudno wróżyć z fusów i zakładać jak branża turystyczna będzie funkcjonować za 4-5 miesięcy. Jednak ostatnie ferie na Podhalu mogą być pozytywnym zwiastunem. Do tematu z pewnością powrócimy latem.