Solina. Niedziela, 27 lipiec 2008 r., godz. 15 . W czeskim wesołym miasteczku należącym do rodziny Meisnerów spod Prostejowa dochodzi do nieszczęśliwego wypadku.
Z urządzenia typu „ławka” o nazwie Crazy Dance wypada trzech klientów, dwóch mężczyzn i kobieta. Karetki odwożą poszkodowanych do szpitala w Lesku. Dochodzenie policyjne wykazuje, że pracownik obsługujący karuzelę miał w wydychanym powietrzu 3 promile alkoholu.
Poszkodowani również byli pijani. Wypadek nagłaśniało radio RMF wspólnie z telewizją TVN.
W Faktach” 28 lipca o 19:00 ukazał się obszerny materiał, w którym Eugeniusz Wiecha, wiceprezes Izby Gospodarczej, jako winnego wskazał właściciela karuzeli, który dopuścił pijanego pracownika do obsługi poważnej imprezy lunaparkowej.
Przyjrzyjmy się tej sprawie bliżej.
W każdym przedsiębiorstwie pijany pracownik to nieszczęście dla właściciela firmy. Większość właścicieli wesołych miasteczek posiada alkomaty i sprawdza stan trzeźwości pracowników przed przystąpieniem do pracy.
Teoretycznie powinien ich kontrolować non stop. W praktyce jest to prawie niewykonalne, kto wie czy w przypadku Soliny pracownik nie spożywał alkoholu z poszkodowanymi.
Jak było tak było. Odpowiedzialność spada jak zawsze na właściciela karuzeli i z tym musimy się pogodzić.
Urządzenie Crazy Dance miało ważny certyfikat UDT, regulamin korzystania z urządzenia z zaznaczeniem, że „nietrzeźwych nie obsługujemy”, optycznie całe wesołe miasteczko wyglądało na zadbane.
– Czy „latające ławki” są bezpieczne? To pytanie zadałem Błażejowi Niewinowskiemu prezesowi Sto- warzyszenia Wystawców Polskich z Łodzi, organizacji zrzeszającej właścicieli karuzel.
“Ławka zwana w Niemczech Scheibenwischer, a po angielsku Miami Ride jest urządzeniem bardzo popularnym. Na urządzeniu tym występują dość znaczne przeciążenia. Jego obsługa wymaga odpowiedzialnego operatora. Ławki produkowane są w różnych krajach.
Te eksploatowane w Polsce to w 90% produkcja czeska. Niestety na przestrzeni ostatnich 4 lat wypadki w wesołych miasteczkach związane są głównie z eksploatacją czeskich ławek. Stwierdzono w nich błąd konstrukcyjny w zabezpieczeniu pasażerów polegający na tym, że pasażer mógł w trakcie jazdy sam odpiąć zabezpieczenie. Sprawę tę Stowarzyszenie nasze sygnalizowało już Urzędowi Dozoru Technicznego”.
Uważam, że czeskie ławki powinny znaleźć się pod szczególnie surowym nadzorem UDT. Seria wypadków na nich to chyba nie przypadek.
Urządzenie typu ławka wyprodukowane przez zakład Witolda Wieczorka z Zgierza jest w eksploatacji polskiego wystawcy Jerzego Strasza z Trzebini.
– Jak wygląda zabezpieczenie pasażerów na Pańskiej ławce – zapytałem Jerzego Strasza?
Obecnie posiadam podwójne zabezpieczenie i niemożliwym jest, by pasażer samodzielnie mógł je otworzyć. Dodatkowe zabezpieczenie wykonałem na wyraźne polecenie inspektora UDT, który bez niego odmówił mi wydania certyfikatu eksploatacyjnego.
Nad Soliną zadziałały więc chyba dwa elementy naraz, z których jednak pijany pracownik to rzecz pierwszoplanowa.
3 x bezpieczeństwo
Wypadki w wesołych miasteczkach zawsze stanowią sensację, gdyż zdarzają się bardzo rzadko. W stosunku do ilości obsłużonych klientów branża należy do najbezpieczniejszych. Dla właścicieli wesołych miasteczek trzy rzeczy są najważniejsze:
- bezpieczeństwo 2. bezpieczeństwo 3. bezpieczeństwo. Według informacji Międzynarodowego Stowarzyszenia Wesołych Miasteczek (IAAPA) stosunek poszkodowanych do ogólnej liczby klientów wynosi średnio rocznie 1/1000 promila.
Każdy wypadek jest bardzo starannie analizowany.
Artykuł ukazał się pierwotnie w sierpniowym wydaniu magazynu Interplay roku 2008.