Obserwując wyczyny Franky Zapaty w Paryżu, a potem jego próbę przelotu na kanałem La Manche, zboczenie zawodowe podpowiedziało mi, że pewnie warto byłoby wykorzystać flyboard jako rozrywkową atrakcję.
Jednak nikt zdrowy na umyśle nie wpuści na latającą deskę każdego chętnego, no chyba że jest to wirtualny lot na flyboardzie.
Taką też rozrywkę proponuje już uczestnikom austriacka spółka DyMoRide, która tak zmodyfikowała swój wirtualny Flying Theater, że “latamy” na nim w pozycji stojącej.
Ponieważ goście stoją, są w stanie w pełni zaangażować się, aktywnie kompensując ruchy platformy… tak jak na łodzi, gdzie automatycznie przenosisz swoją wagę z jednej nogi na drugą, aby zrównoważyć ruchy fal.
Sam Flyboard Flying Theatre różni się od standardowego tym, że uczestnik nie siedzi, a stoi na specjalnej platformie trzymając się uchwytów. Ekran ma szerokość 2,5 raza większą od wysokości, a ilość rzędów i miejsc w rzędzie zależy tu od wymagań zamawiającego.
Jak podaje firma przepustowość tej atrakcji to od 200 do nawet 700 uczestników na godzinę.
Goście wchodzą na Flyboard i zajmują pozycję w urządzeniu Flyboard Support Device. Gdy zaczyna się pokaz, platforma przesuwa się do przodu, a goście przygotowują się do przygody w locie, pochylając się wygodnie w trzymających ich podporach.
Multimedialna prezentacja, w połączeniu z SFX i bardzo dokładnym ruchem, stymuluje ludzki system czuciowo-ruchowy, tworząc w ten sposób hiperrealistyczne uczucie lotu.
Val B.