Kiedy park może mianować się parkiem tematycznym? Kiedy chce. Wystarczy sprytny dział marketingu i zdeterminowani właściciele. Kłamstwo ma jednak krótkie nogi i jeśli klienci nie dostaną tego czego oczekują, to na pewno wyjdą niezadowoleni i dowiedzą się o tym ich wszyscy znajomi, a ty, drogi przedsiębiorco, stracisz wielu potencjalnych klientów.
Nie wiemy dokładnie jak przebiega komunikacja pomiędzy parkiem a lokalną społecznością i mamy nadzieję, że lepiej niż między nami, a właścicielami parku.
Na konferencji poprzedzającej wizytę w parku mieliśmy okazję spotkać się z prezesem projektu.
Dowiedzieliśmy się, że wejście do Vialandu, które ma postać kilkuwieżowego zamku z żywicy, w zamyśle miało stanowić najbardziej charakterystyczny element zabudowy miasta, który zapadałby w pamięci turystów bardziej niż Wieża Galata (!). Jak Guggenheim Museum, które zmieniło oblicze Bilbao – dowiedzieliśmy się na konferencji – tak zamek na wejściu miał odmienić oblicze miasta.
Zdjęcia pokazywanego wejścia w stylu zamkowym i Guggenheim Museum obok wyglądały jednak co najmniej komicznie. Czy w istniejącym 4.000 lat mieście bogatym w cuda architektury takie jak meczety i pałace, których wszędzie jest co niemiara, styropianowo-żywicowy zamek miałby cień szansy, by je zdetronizować? Wątpliwe. Niemniej jednak, gdyby nie te szumne zapowiedzi uznalibyśmy pewnie, że to po prostu ładne wejście do parku rozrywki.
Do Vialandu zmierzamy autokarem. By zatrzymać się na parkingu dla autokarów, musimy wjechać od tak zwanego zadka, bo tam właśnie przewidziano miejsce dla wielkogabarytowych pojazdów. Trzydzieści pięć autokarów w majowy czwartek i już wiemy, że frekwencja w parku na pewno nie jest rozczarowująca. Z daleka widzimy jeszcze duży launch rollercoaster Intamina, który ze względu na perspektywę patrzenia z Vialand Hotelu, wydaje się …malutki. Przedzieramy się przez pozbawiony dachu górny poziom centrum handlowego. Podobno w upalne dni, których w Turcji nie brakuje przez większą część roku, gigantyczny kompleks handlowo-usługowy przeżywa prawdziwe oblężenie. Stąd zapewne frekwencja w liczbie 22 mln klientów rocznie, z czego milion odwiedza również Vialand.
Z garści faktów, którymi dysponujemy, warte odnotowania jest również, że 40% klientów stanowią turyści zagraniczni. W Stambule mieszka około 20 mln ludzi, z czego 6 mln w rejonie Vialandu. Po ukończeniu budowy inwestycji, ceny nieruchomości w okolicy wzrosły o 200%. W obrębie 4 godzin lotu samolotem mieszka dwumiliardowa populacja …no cóż, każdy nowy właściciel parku rozrywki robi szerokie plany ekspansji. Tutaj jednak ktoś naprawdę poszedł po bandzie.
Grupa, która zbudowała centrum handlowe i park skupia w Stambule nieruchomości pod nazwą łączącą Via: mamy więc Vialand, Viaport, Viamarine, Viapalace itd. Taka jest zatem etymologia nazwy.
Atrakcja jest częstym tematem w lokalnych mediach, a przynajmniej w ciągu dwóch lat od otwarcia stanowiła tło dla wielu produkcji filmowych i reklamowych.
No to wchodzimy do środka. Na wejściu witają maskotki – klasyk. Jesteśmy szczęśliwi, bo tańczą dla nas swój pluszowy dance. Idziemy dalej. Jedną z pierwszych atrakcji jest launch coaster Nefreskeke. Z bliska wydaje się jeszcze mniejszy niż z balkonu Viapalace. Nie oczekując niczego specjalnego zajmujemy miejsca w wagoniku kolejki. Wtem – WOW! Po zakończonej jeździe nie możemy wyjść z wrażenia. Jazda, chociaż krótka, jest bardzo intensywna i emocjonująca, a ulokowanie kolejki „nad przepaścią“ dodatkowo potęguje wrażenia. Jesteśmy zadowoleni. To jedyny jak na razie taki rollerocoaster w Turcji i na pewno, chociażby z tego powodu, każdy Turek powinien chcieć go odwiedzić.
Wchodzimy głębiej i nie możemy nie powiedzieć, że park ma swoje lepsze i gorsze momenty. Zacznijmy może od tych gorszych, bo o tym zawsze przyjemniej się pisze – nie ma to jak się poznęcać i ponarzekać (tu jak w Monty Pythonie wystawiamy tabliczkę z napisem „ŻART!”). Część dla dzieci – nazwijmy ją bajkolandią. Chaos w rozlokowaniu tam atrakcji i ich dziecinność nie byłyby może tak tragiczne, gdyby nie kompletnie zniszczone dekoracje. Wyblakłe, źle położone i sprawiające ogólne wrażenie wyjątkowo kiepskiej jakości, odrzucają nas z na kilometr. Idziemy dalej. Mały Świat w pigułce, czyli atrakcja polegająca na tym, że wsiadamy do łodzi i płyniemy otoczeni scenografią z różnych kontynentów na pewno jest jedną z ulubionych przez dzieci.
Wykonawcą, podobnie jak makiety Bitwy o Konstantynopol jest niemiecka firma Heimotion. No właśnie, Bitwa o Konstantynopol. Atrakcja typowo edukacyjna, rozpoczynająca się od historii miasta na ekranach 3D. Ten wabik na szkoły, podobnie jak w małym świecie, przemierzamy łodzią – tym razem większą. Po drodze możemy obserwować sceny oblężeń i walk. Lekki powiew nudy, żebyśmy nie zapomnieli, że atrakcje edukacyjne muszą być nudne, bo inaczej nauczyciele uznaliby je za za mało ukulturalnione. Z pewnością ktoś pisał plan atrakcji wspólnie z Niemcami, kładąc nacisk na walory edukacyjne przejażdżki. Znamy Heimotion przecież z bardziej epickich realizacji, jak choćby Piraci z Batawii w Europa Parku.
Odwiedzamy jeszcze dolną część parku, gdzie niestety z niczego nie korzystamy, bo jest 18 i park jest zamykany. Omija nas więc rafting i flume ride, jeszcze jedna dark ride. Szkoda, bo ta część wyglądała na bardziej interesującą. Po drodze napotykamy jeszcze kilka pomniejszych atrakcji. Co ciekawe, park położony jest na wzgórzu. Jeśli nie chce nam się jednak biegać w górę i w dół, możemy skorzystać z transportu kolejką do górnej części. Powierzchnia parku to 10 hektarów z możliwością powiększenia o obecne zielone nieużytki.
Generalnie Vialand nie rozczarował nas aż tak bardzo jak np. Ferrari World Abu Dhabi. Tam atrakcje były na prawde nudne. W tym parku każda atrakcja, z której skorzystaliśmy była dużo, dużo lepsza. Co nam się nie podobało, to poniszczone w wielu miejscach dekoracje – pomimo zaledwie dwuletniego okresu eksploatacji (!). Dużo rzeczy było też zwyczajnie popsutych, a np. w małym świecie brakowało wielu wykończeń. Trochę tak, jakby w trzech czwartych projektu skończył się budżet i np. tu nie dorobiono odpowiednio wejścia, tam sufitu itd. Jak wiemy diabeł tkwi w szczegółach, a tu w wielu miejscach było widać niedopracowanie.
Nie można jednak powiedzieć, że park jest dramatycznie beznadziejny i odradzamy w nim wizytę. Warto zajrzeć, jeśli będziemy w Stambule i mieli ochotę przejechać się na naprawdę robiącym wrażenie rollercoasterze. Do Vialandu z głównych punktów turystycznych w mieście odchodzą darmowe Shuttle Busy.