Park Ryb Słodkowodnych w Trzciance powstał pod patronatem Urzędu Miasta i jest całoroczną, ogólnodostępną (czytaj: darmową) atrakcją nad jeziorem Sarcz.
Idea parku zakłada, że odwiedzający, aktywnie spędzając czas i wykorzystując ścieżki spacerowe i rowerowe, będą podziwiać całkiem realistycznie wykonane ogromne makiety ryb pływających w polskich wodach. Każda ryba ma przynależącą sobie tablicę z dokładnym opisem. Słowem, w założeniu park jest niczym Tytus de Zoo – bawiąc uczy.
Park Ryb Słodkowodnych nie zapewnia adrenaliny i trafia raczej w niszę gustów ludzi, którzy chcą spokojnej rozrywki, z której mogą się czegoś dowiedzieć (i na pewno oglądają filmy przyrodnicze czytane przez Krystynę Czubównę). Niestety atrakcja pochłania też regularnie spore sumy pieniędzy na naprawę nagminnie niszczonych przez odwiedzających elementów ryb – na szczęście ryby zostały ubezpieczone i koszty pokrywa firma ubezpieczająca. Ostatnio ofiarami wandali padł jesiotr i sum, którym wyłamano wąsy, a także okoń, któremu uszkodzono płetwę.
Z uwagi na nieposzanowanie publicznej własności, władze parku zadecydowały o zamontowaniu na terenie szlaku monitoringu, a także nawiązały ścisła współpracę ze strażą miejską i policją, których patrole regularnie pilnują porządku.
Ktokolwiek zostanie złapany na niszczeniu makiet, odpowie przed sądem. Dotychczas we wszystkich przypadkach dla wandali zapadał wyrok skazujący.
Nasuwa się od razu pytanie: czy budowa darmowego, statycznego, edukacyjnego parku na łonie przyrody to skrajny brak rozsądku ze strony władz, które powinny liczyć się z konsekwencjami stawiania takiej rozrywki, czy też nasze społeczeństwo jest jeszcze nauczone, że jak publiczne, to nie należy szanować, a najlepiej zepsuć?
Strona parku: https://parkryb.trzcianka.pl/