Rozmowa z Tomaszem Wielemborkiem, właścicielem powstającej atrakcji – Kosmiczne Ranczo [WYWIAD]

„Przygotowujemy nieziemski i unikatowy projekt”

Fot. Tomasz Wielemborek

– Kiedy postawił Pan pierwsze kroki w branży atrakcji i rozrywki?

– Zanim rozpocząłem przygodę z działalnością w parkach rozrywki, wcześniej byłem współwłaścicielem firmy wynajmującej sprzęt i wyposażenie na rodzinne eventy i pikniki. Mowa o popularnych dziś dmuchańcach, trampolinach, rodeo czy innych tego typu urządzeniach. Z upływem czasu narodził się pomysł wejścia w biznes nieco głębiej poprzez stworzenie własnego projektu – małego parku rozrywki. Wraz ze wspólnikiem połączyliśmy kropki, i tak w dużym uproszczeniu, powstała Farma Iluzji w Mościskach. Obiekt został otwarty w 2012 roku.

– Skąd inspiracje na budowę tego typu miejsca?

– Odkąd pamiętam, zawsze lubiłem lunaparki i parki rozrywki. Ponad 20 lat temu miałem okazję pojechać do USA, gdzie odwiedziłem m.in. Disneyland. To doświadczenie na długo zapadło mi w pamięci. Wrażenia były mocne i od razu z górnej półki. Później widziałem jeszcze kilka parków w Europie. Z kolei w Polsce, dwie dekady temu, nie było niczego ciekawego, biznes tego typu dopiero raczkował i składał się głównie z dinozaurów oraz miniatur. Gdy padł pomysł na budowę własnego miejsca, trzeba było znaleźć jakiś inny, wyróżniający się koncept. Padło na iluzję. Po pierwsze od dawna fascynowali mnie iluzjoniści, a po drugie zaważył pragmatyczny powód – koszty. Przy stosunkowo niewielkich nakładach łatwo było wywołać emocje u gości. Zwykły wydruk iluzji optycznej na kartce papieru mógł przyprawić o zawrót głowy. Nie trzeba było do tego rollercoastera. Przez lata byliśmy jedynym tego typu obiektem w Polsce i nielicznym na świecie. Dziś muzea iluzji znajdują się prawie w każdym mieście. Przypadek? (śmiech)

– Finalnie biznes okazał się strzałem w dziesiątkę…

– Zdecydowanie. Frekwencja w naszym parku każdego roku osiągała poziom 150-200 tys. klientów. To chyba dobry wynik, szczególnie jak na realia Polski oraz skalę obiektu. Pamiętam, że w szczycie sezonu parkingi często były zapełnione. Dziś z perspektywy czasu, cieszę się z tego sukcesu, mimo że to miejsce jest już moją przeszłością.

– Dlaczego więc postanowił  Pan odejść z Farmy Iluzji?

– W trakcie pandemii, która wcale nie była łatwa, a wręcz generowała wiele napięć oraz stresów, podjęliśmy decyzję ze wspólnikiem, aby się rozstać. I tak długo ze sobą wytrzymaliśmy, bo 20 lat! (śmiech) Przez pewien czas nie wiedzieliśmy, czy ja zajmę się biznesem, czy właśnie on. Ostatecznie sytuacja zmusiła mnie do tego, aby zrobić krok do tyłu. Po odejściu, przez ostatnie dwa lata odpoczywałem i ładowałem baterię. Nie będę jednak ukrywał, że w mojej głowie rodziły się pewne nowe pomysły oraz tęsknota za tym całym zgiełkiem.  I cóż… pewnego dnia doszło do tego, że skontaktowali się ze mną przesympatyczni kosmici, którzy przypadkowo znaleźli się na Ziemi. (śmiech)

– I jak rozumiem, z tego spotkania narodził się pomysł na Kosmiczne Ranczo…

– … dokładnie. Dzięki inspiracjom przybyszy, którzy osiedlili się w małej wsi pod Chynowem (35 km od Warszawy – przyp. red.), powstaje dziś obiekt rodzinny, nastawiony na rozrywkę i edukację. Podobnie jak w przypadku Farmy Iluzji, pomysł jest tu unikatowy. Nie tyle w Polsce, ile nawet na świecie! Parki oparte na motywie kosmosu oczywiście istnieją i wystarczy tu wspomnieć o planetariach, lecz trudno znaleźć miejsce, które dodatkowo łączy temat z zabawą w science fiction.

– Obiekt będzie parkiem całorocznym?

– Stawiamy na formułę kompleksu otwartego, pod gołym niebem. Mowa o miejscu przeznaczonym do funkcjonowania w okresie letnim. Przed zimą nasi milusińscy kosmici – Tina, Ton i Kosmiś  – muszą odlecieć na swoją planetę coś załatwić. Oczywiście w kolejnym sezonie do nas powrócą, tzn. mam taką nadzieję… (śmiech)

Fot. Facebook/Kosmiczne Ranczo

– Jaki rodzaj atrakcji i edukacji znajdziemy w nowym projekcie?

– Chcemy stworzyć miejsce, w którym będzie można spędzić kilka godzin, bawiąc się, odpoczywając i przy okazji dowiadując się ciekawych rzeczy. Część edukacyjna obejmie temat wiedzy ogólnej o wszechświecie oraz eksploracji kosmosu przez człowieka. Będzie można zobaczyć m.in. kilkumetrowe modele rakiet. Stworzymy też część związaną z popkulturą, wspominając książki i filmy, w których pojawia się temat przybyszów z innych planet. Zwiedzający będą mogli podziwiać wystawę filmowych kosmitów w skali 1:1. Zarówno tych ze starszych dzieł jak „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”, „E.T”, „Faceci w Czerni”, jak i całkiem nowych – np. „Mandalorian”. Nie zabraknie też atrakcji retro, w tym minisalonu gier m.in. z kosmicznymi flipperami. Na terenie obiektu powstaną place zabaw dla dzieci, karuzela, kolejka i dmuchańce – też oczywiście odpowiednio stematyzowane. W sercu parku zobaczymy scenę, na której będą odbywać się pokazy i eventy. Naturalnie nie zapominamy o gastronomi czy sklepiku z pamiątkami. Nikt od nas nie powinien wyjść głodny!

– Założenia robią wrażenie. Podobno jest Pan wielkim miłośnikiem filmu „Powrót do przeszłości”. W nowym parku znajdziemy inspiracje z tego kultowego dzieła?

– Tak, uwielbiam ten film. Na Ranczu dużo odniesień nie będzie. Jak już, to ewentualnie małe smaczki. Pomysł podróży w czasie zostawiam sobie na później.  Firma Parki Tematyczne Sp. z o.o., której jestem współwłaścicielem, i która partycypuje w budowie rancza, ma w nazwie liczbę mnogą, więc kto wie, co wydarzy się w przyszłości.

– Skąd pomysł, aby ranczo powstało pod Warszawą? To dobra lokalizacja dla tego typu biznesu?

– Moim zdaniem w przypadku małych parków lokalizacja nie ma aż tak dużego znaczenia. Oczywiście, nie może to być działka bez dobrej drogi dojazdowej, w trudno dostępnej przestrzeni. My mieliśmy jasno wyznaczone ramy wydatkowe na ten cel, i nie ma co ukrywać – nie były to duże kwoty. Szukaliśmy w wielu miejscach, bliżej i dalej Warszawy. Znalezienie odpowiedniej lokalizacji, spełniającej nasze wytyczne i to za dobrą cenę – nie było łatwe. W końcu się udało. Działka usytuowana kilka kilometrów za Górą Kalwarią jest satysfakcjonującym wyborem.  Szczególnie że tak naprawdę teren zakupiliśmy w czerwcu ub. r., czyli całkiem niedawno. No cóż, mamy kosmiczne tempo. (śmiech)

– Jakiej frekwencji spodziewa się Pan w pierwszym sezonie działalności?

– Nie lubię planować w ten sposób, wolę się zaskoczyć. Mam pozytywnie przeczucia. Wiadomo, że pierwszy rok funkcjonowania na rynku jest specyficzny. Ludzie dopiero poznają nowe miejsce, a my jako usługodawca musimy dotrzeć do nich z naszym produktem. Myślę, że zadowalający wynik odwiedzin będzie oscylował w granicy kilkudziesięciu tysięcy gości. Oczywiście w przyszłości chcemy, aby ta liczba wzrosła. Najlepiej do takiego poziomu, jakiego świadkiem byłem podczas mojej pracy w Farmie Iluzji.

Fot. Facebook/Kosmiczne Ranczo

– Budowa obiektu idzie zgodnie z planem?

– Remontujemy budynki, które znajdowały się na zakupionej działce. Trwają też prace w terenie. Trzeba przyznać, że pogoda nie ułatwia nam działań, a sezon śniegowo-deszczowy powoduje spore uciążliwości. Trudniej przygotowuje się np. ścieżki i alejki. Myślimy jednak optymistycznie. Przyznam, że plan jest ambitny, bo chcemy otworzyć obiekt już 27 maja. Kto jednak mówił, że będzie łatwo?

– Jakiego rzędu zysków należy oczekiwać po nowym projekcie?

– Cel na pierwszy sezon? Przetrwać. Zarobić tyle by móc dalej rozwijać obiekt i zaskoczyć naszych gości w kolejnym roku. Mamy mnóstwo pomysłów na zagospodarowanie rancza. Atrakcje i eksponaty, które w tym roku zobaczą nasi klienci, będą zaledwie wycinkiem tego, co chcemy im pokazać w przyszłości. Także odpowiem na to pytanie dopiero w październiku.

– Ile więc może kosztować wybudowanie tego typu miejsca?

– Zasada jest prosta: ile dany przedsiębiorca ma, tyle można wydać. Taka jest prawda. W Polsce są tworzone miejsca turystyczne bez specjalnej infrastruktury za kilkaset tysięcy złotych i jednocześnie gigantyczne inwestycje, których budżety osiągają setki milionów.  W moim przypadku to będą „małe” miliony złotych. Plus oczywiście bezpłatne wsparcie moich kosmitów. (śmiech)

– Łatwo nie jest, szczególnie w dobie rekordowej inflacji…

– Jak już wspomnieliśmy nikt nie mówił, że będzie łatwo. W kontekście kosztów spore znaczenie odgrywa wiele czynników. To nie tylko budowa, ale także późniejsze utrzymanie obiektu, zakup wyposażenia, opłata rachunków czy pensje dla pracowników. Tych planuję zatrudnić około 30. Pamiętajmy, że do każdego tematu trzeba podejść mądrze, rozsądnie i indywidualnie. Będę korzystał ze swoich wcześniejszych doświadczeń, ale także z dobrych porad. Wierzę, że stworzymy wyjątkowy produkt, który nie tylko spodoba się klientom, ale jednocześnie zaoferuje nową jakość na rynku atrakcji.

Rozmawiał Kamil Lech

Fot. Facebook/Kosmiczne Ranczo

Wesołe miasteczko Robland buduje w Poznaniu 50-metrowe koło widokowe!
W warszawskim Blue City miał powstać park rozrywki… Michaela Jacksona

MAPY POLSKICH PARKÓW

KATALOG FIRM

Tylko sprawdzone firmy

OGŁOSZENIA

Kup i sprzedaj atrakcje

Czytaj też…

Menu