„Grupa TMR zainwestowała w Legendię 175 mln złotych”
– W jaki sposób inżynier Politechniki Śląskiej został dyrektorem… parku rozrywki?
– Rzeczywiście jestem absolwentem Wydziału Inżynierii Materiałowej i Metalurgii na Politechnice Śląskiej, który ukończył kierunek: Zarządzanie małymi i średnimi przedsiębiorstwami. Może w pierwszej chwili, patrząc na moje wykształcenie, trudno znaleźć wspólny mianownik z branżą atrakcji. Jednak w pewnym sensie rozrywka to również sektor przemysłowy. Niektóre analogie w zarządzaniu, a także wiedzę techniczną można przenieść na ten grunt. Zwłaszcza że w tym biznesie bardzo dużo zależy od sprawnego funkcjonowania urządzeń technicznych.
– Jednak nie od razu trafił Pan do ówczesnego Śląskiego Wesołego Miasteczka…
– Zanim zacząłem pracę w Legendii, wcześniej realizowałem projekt Park Odkrywców „Explorado” dla Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku (dziś Park Śląski). Było to rok 2011. W ramach tego zadania stałem się odpowiedzialny za koordynowanie prac. Nie zagłębiając się w szczegóły, przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem, dzięki czemu zarząd parku zaproponował mi pracę w strukturach spółki. Już zaledwie osiem miesięcy później otrzymałem możliwość przejęcia obowiązków dyrektora. To był kamień milowy na mojej zawodowej drodze, a zarazem niezwykłe wyróżnienie i duże wyzwanie.
– W 2012 roku dołączył Pan do drużyny Legendii. Jakim miejscem wtedy był park rozrywki?
– Kompleks znajdował się w trudnej sytuacji. Do tego momentu tak naprawdę mieliśmy do czynienia z klasycznym lunaparkiem, gdzie istniały niespójne tematycznie karuzele oraz inne atrakcje. Oczywiście taka sytuacja była wynikiem braku środków inwestycyjnych. Zachowując odpowiednie proporcje, ówczesne wesołe miasteczko bardziej przypominało wiedeński Prater niż dzisiejszą Legendię. Wraz z przyjściem nowego właściciela udało się jednak dokonać gruntowych zmian i zainwestować w projekt olbrzymie fundusze. Pozwoliły one odmienić oblicze tego miejsca.
– Ile środków finansowych od 2015 roku TMR (Tatry mountain resorts, a.s.) zainwestowało w Legendię? W ciągu pięciu lat od przejęcia obiektu miała to być kwota 117 mln zł…
– Zasadniczo kwota inwestycji zatrzymała się na poziomie 175 mln zł. Wspomniane 117 mln zł były sumą wynegocjowaną pomiędzy Parkiem Śląskim a TMR. To było minimum wynikające ze specyfiki projektu i zawartej umowy. Jak widać, inwestor wprowadził w przedsięwzięcie znacznie większe fundusze, wierząc w jego biznesowe powodzenie oraz potencjał i perspektywę rozwoju Legendii.
– Możemy powiedzieć dwa słowa o kapitalizacji TMR? Ile rocznie wynosi przychód spółki?
– Dane finansowe Grupy są jawne, gdyż spółka notowana jest na trzech giełdach papierów wartościowych: w Polsce, w Czechach i na Słowacji. TMR ma obroty rzędu 150 mln euro. Nie mówimy w tym przypadku o obrotach wynikających z funkcjonowania tylko Legendii, ale głównie innych projektów. Tak naprawdę przychody firmy generują przedsięwzięcia o bardziej ugruntowanej strukturze. To obiekty wodne, kompleksy górskie itp.
– Jaki procent Grupy TMR stanowi Legendia?
– W tym przypadku mówimy o poziomie rzędu 5-8 proc. Wskazuję tutaj oczywiście na wyliczenia szacunkowe, zależne od wielu zmiennych i okoliczności biznesowych. Portfolio Grupy jest jednak niezwykle bogate i ma silne fundamenty w obszarze innych działalności.
– Wydaje się, że zarządzanie najstarszym parkiem rozrywki w Polsce, o dużej renomie i oczekiwaniach, nie jest łatwe? Za rok obiekt będzie obchodził 65 urodziny…
– Praca w takim miejscu to przygoda, ale także pasmo wyzwań. Tu nie ma szablonowości. Zarzadzanie obiektem zmieniło się diametralnie od 2015 roku. Wiele lat wcześniej kompleks należał do spółek skarbu państwa, a kiedyś model zarządzania miał inny charakter. Dziś park jest rozwinięty i rozbudowany. Zwiększono w nim zatrudnienie i przede wszystkim skalę działalności. Legendia oprócz segmentu rozrywki, proponuje szerszą ofertę w postaci gastronomi, sklepów i innych usług. Nie brakuje również przestrzeni do organizacji eventów firmowych oraz wydarzeń specjalnych. Legendia z roku na rok rozwija skrzydła.
– Co z planami powiększenia terenu parku rozrywki?
– Obecna przestrzeń parku nie jest w 100 proc. zagospodarowana. Kiedyś odbył się cykl rozmów na temat możliwości powiększenia powierzchni kompleksu. Konkluzja była taka, że na ten moment nie jest to kwestia, która zaprząta myśli inwestora i znajdowałaby się na szczycie biznesowych priorytetów. Wpływ na taką sytuację miało wiele czynników jak np. pandemia oraz jej ekonomiczne reperkusje.
– Czy po 8 latach Grupa TMR jest zadowolona z funkcjonowania parku? Innymi słowy, czy Legendia zarabia na siebie i jak Słowacy oceniają biznes w Polsce?
– Grupa na pewno ma powody do satysfakcji. Nasze inwestycje są widoczne w całym środowisku międzynarodowym. Legendia zdobyła wiele wyróżnień, w tym bardzo prestiżową nagrodę Thea Awards przyznawaną przez międzynarodowe stowarzyszenie TEA (Themed Entertainment Association). To swego rodzaju Oscar w branży. Lauru nie można kupić i nie otrzymuje się go za drobne dokonania. Jesteśmy pierwszym parkiem rozrywki w Polsce, który otrzymał to odznaczenie. Sukcesy w połączeniu z ciągłym rozwojem obiektu sprawiają, iż można powiedzieć, że TMR jest zadowolone z ostatnich lat, lecz stale pracuje nad rozwojem i monetaryzacją zainwestowanych w projekt funduszy.
– Jakie parki rozrywki w Polsce są bezpośrednią konkurencją Legendii? Ze względu na bliskość oraz skalę obiektu?
– Rynek postrzega się przez pryzmat konkurencji. Ktoś, kto prowadzi park rozrywki doskonale rozumie te mechanizmy oraz rolę rywalizacji jako motywatora do lepszego działania. W naszym regionie, ale także w Polsce, kompleksy są tak różnorodne, że trudno je zdefiniować i porównywać. Obiektem najbliższym, który zarazem tworzy trzon branży jest oczywiście Energylandia. Tutaj mówimy głównie o wielkości i aspiracjach. Lokalnie istnieją inne świetne projekty przeciągające uwagę – Twinpigs, Kolejkowo, Funzeum, czy Bajka Pana Kleksa. Na północy kraju buduje się także Hossoland, a w centrum kraju świetnie rozwija się Mandoria. W Polsce jest to jednak wciąż rozwijająca się branża, trudno więc wskazać konkretną bezpośrednią konkurencję. Wszystkie podmioty z sektora rozrywkowo – turystycznego traktujemy jako impuls do działania.
– Jaki typ klienta odwiedza park? Czy to głównie klient lokalny i co z Gośćmi z zagranicy?
– Dzisiaj 95 proc. naszych Gości to rzeczywiście klienci lokalni, którzy mieszkają w obszarze do 30 km. Legendia znajduje się w środku śląskiej aglomeracji liczącej 2,5 mln mieszkańców. To duży rynek. Dla porównania cała Słowacja ma… 5 mln mieszkańców! Wracając do sedna, pozostałe 5 proc. klientów to odwiedzający z innych rejonów kraju, ale także z zagranicy.
– Czy zdarza się typ klienta, który powraca do Legendii tylko dla jednej atrakcji?
– Tacy Goście przyjeżdżają do nas dla Lech Coastera. Należy jednak pamiętać, że „coaster fanów” nie są tysiące, a raczej to dziesiątki lub setki osób. To miłośnicy przygód, którzy jeżdżą od parku do parku i chcą doświadczyć ekstremalnych emocji.
– Ile obecnie stref tematycznych i atrakcji istnieje w obiekcie?
– Atrakcji jest ponad 40. Zlokalizowane są one w 5 strefach tematycznych. Do tego dochodzą dodatkowe elementy uzupełniające ofertę. Na pewno cześć naszych urządzeń można zaliczyć do unikatowych na skalę świata, gdyż albo zostały wybudowane przez polskie firmy jeszcze w minionym ustroju gospodarczym, albo dlatego, że są stworzone i wybudowane specjalnie dla Legendii.
– Jednym zdaniem — dziś największa atrakcja Legendii to?
– Nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. (śmiech) Topowym urządzeniem jest Lech Coaster, ale z drugiej strony dla wielu osób flagowy może być Dream Flight Airlines (kiedyś Duże Samoloty). Jeszcze innym najbardziej podoba się Dolina Jagi, Bazyliszek, czy Beczka Śmiechu. Trudno więc jednoznacznie wskazać the best of parku. Pamiętajmy także, że nie tylko zabawą człowiek żyje. W naszym parku można znaleźć 850 różnych gatunków roślin, które także mają swoich stałych miłośników, a nasi Goście cenią sobie zadbaną, bezpieczną zieloną przestrzeń, w której także wypoczywają od miejskich blokowisk. Często o tym zapominamy, a to z pewnością jedna z ogromnych wartości dodanych Legendii.
– Ile kosztowało wybudowanie Lech Coastera?
– Mówimy o kwocie 12,5 mln euro, czyli ponad 50 mln zł. To było kosztowne przedsięwzięcie. Pamiętajmy, że przy takich inwestycjach wydatkiem nie jest sam zakup urządzenia, ale także wiele działań pobocznych. Nakłady rosły wykładniczo. Dużo środków pochłonęło posadowienie atrakcji, nadanie jej odpowiedniego charakteru, czy jej konserwacja. Warto również pamiętać, że mówimy tutaj o zbudowaniu całej strefy Lech Coaster, a co za tym idzie również obiektu gastronomicznego, jakim jest Oberże Lecha.
– Czy klienci parku narzekają na ceny biletów, zwłaszcza w dobie rosnących kosztów życia i inflacji?
– Każdy rok jest inny, jednak muszę podkreślić, że ceny naszych biletów on-line w porównaniu do cenz 2022 się nie zmieniły. To duży plus. Ponadto bardzo opłacalnym rozwiązaniem jest zakup biletu sezonowego. Przy takim wariancie, codzienne odwiedziny parku w trakcie sezonu to wydatek nawet poniżej… złotówki! W zasadzie przychodząc do obiektu zaledwie raz w miesiącu, wciąż się to opłaca. Ceny, które my oferujemy są atrakcyjne. Nasz bilet sezonowy działa przeciwko skutkom inflacji. To stawka rozsądna, szczególnie przy założeniu, że koszty funkcjonowania dla parków rozrywki stale rosną. Mowa m.in. o większych wydatkach za energię elektryczną czy koszty pracownicze… Niestety, wysoka inflacja również wpływa na podstawowe koszty działania naszego obiektu.
– Ile w takim razie wynosi miesięczny rachunek za prąd?
– W każdym miesiącu wygląda to inaczej. W tym roku zrezygnowaliśmy ze standardowego cennika za zakup energii. Poskutkowało to bardziej bezpiecznym podejściem do ryzyka ceny. Propozycje, jakie pojawiały się na rynku w zeszłym sezonie, czy nawet późną jesienią realnie zagrażały funkcjonowaniu obiektu. Zdecydowaliśmy się więc na zakup energii z giełdy. Obecnie płacimy nie więcej niż 790 zł netto za megawatogodzinę z uwzględnieniem akcyzy. Wcześniejsza opcja zakładała kwotę rzędu… 2000 zł! To było nie do przyjęcia. Szczególnie że w miesiącu, gdzie działamy siedem dni w tygodniu, generujemy zużycie energii na poziomie 280-300 megawatogodzin.
– Jak pod kątem odwiedzin wyglądała pierwsza część sezonu?
– Generalnie ostatni okres jest zgodny z szacunkami i wykresami, które opracowaliśmy. Widzimy, że zainteresowanie produktem jest duże. Nie narzekamy na ilość osób odwiedzających Legendię. Obecnie (na dzień 5 sierpnia – przyp. red) sezon letni to już ponad 250 tys. odwiedzin. To dobry wynik.
– Tytułem końca, jakie nowe inwestycje szykuje Legendia?
– Grupa TMR jest notowana na giełdzie, więc nie możemy zbyt dużo mówić o strategicznych planach. Przekazywanie takich informacji publicznie wpływa na wahania kursu. Jednak zdradzę, że pracujemy cały czas nad tym, by poprawiać ofertę. Myślimy nad nowymi rozwiązaniami. Chcemy, by produkt, jakim jest Legendia spełniał wszelkie oczekiwania klienta. To nasz główny cel.
Rozmawiał Kamil Lech