Rozmowa z Markiem Kordaszewskim, właścicielem sieci kuleczkowych lodów Mini Melts [WYWIAD]

„Nie boimy się wyzwań. Trudności traktujemy jako możliwość rozwoju”

Fot. Marek Kordaszewski

– Mówi się, że sprzedaż lodów przynosi zyski tylko latem. To prawda czy mit?

– Pewnie wiele osób zaskoczę, ale zimą mamy bardzo dobry czas sprzedażowy. Ogólnie rzecz biorąc, zdecydowanie największe przychody generuje nam sezonowy, letni okres w miejscach atrakcyjnych turystycznie takich jak: deptaki, parki, ogrody zoologiczne i lokalizacje nadmorskie. Oprócz tego, rozwijamy inne kanały sprzedaży, które świetnie działają przez cały rok, również zimą. Jest to m. in. nasz sklep internetowy, w którym klient może zakupić lody z dostawą do domu. To także sieć samoobsługowych maszyn vendingowych rozlokowanych np. w galeriach handlowych oraz oferta detaliczna w lokalizacjach indoorowych takich jak: aquaparki, sale zabaw, parki trampolin i wewnętrzne parki rozrywki. Celujemy w miejsca, w których pojawiają się rodziny z dziećmi, wycieczki szkolne oraz organizowane są urodziny czy imprezy okolicznościowe. Nasze produkty wybierane są tam o wiele chętniej niż tradycyjne lody ze względu na ich oryginalny kształt i formę podania.

– Kto jest głównym klientem Mini Melts?

– To przede wszystkim dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym oraz ich rodzice, którzy podejmują decyzję zakupu. Powiększamy jednak dynamicznie grupę odbiorców o nastolatków i osoby dorosłe. Specjalnie dla nich wprowadziliśmy na rynek nową formę naszych lodów – Mini Melts BIG w postaci dużych kulek, w sześciu ciekawych wariantach – trzech smakach mlecznych oraz trzech wegańskich sorbetach. Trafiamy do różnych grup poprzez różne kanały…

– … na przykład Facebook, Instagram i YouTube. Obecność w social mediach przynosi korzyści?

– Działania w Internecie są bardzo efektywne, zwłaszcza od momentu uruchomienia przez nas sklepu internetowego. Obecnie do każdej osoby, do której możemy trafić z reklamą, jesteśmy też w stanie dotrzeć z produktem, oferując dostawę do domu. Wcześniej ogólnopolskie kampanie reklamowe nie miałyby sensu, gdyż lody były dostępne wyłącznie w punktach sezonowych albo w wybranych lokalizacjach całorocznych. Sklep internetowy był strzałem w dziesiątkę – umożliwił nam efektywne budowanie świadomości marki oraz długofalowych relacji z klientem. Mini Melts jest teraz przez cały rok na wyciągnięcie ręki.

– Wydaje się, że marketing nie ogranicza się jednak wyłącznie do działań w Internecie?

– Działamy prężnie w branży eventowej, dołączając do grona sponsorów różnego rodzaju festiwali i imprez masowych skupionych wokół naszej grupy docelowej. Mamy specjalnie przygotowaną strefę aktywności i relaksu, w której oferujemy szereg atrakcji dla rodzin z dziećmi. Nie są to działania nastawione bezpośrednio na sprzedaż, lecz na budowanie pozytywnego wizerunku marki. W rozumieniu długofalowym procentują one pozyskiwaniem nowych partnerów biznesowych oraz klientów detalicznych.

Fot. Mini Melts

– Mini Melts opiera swoją sprzedaż na kilku gałęziach. Co przynosi największe korzyści?
– Uważamy, że na stabilną pozycję marki składa się wiele czynników, takich jak chociażby: pozytywny wizerunek, dostępność produktu, dobre relacje z klientami i partnerami biznesowymi oraz transparentność. Łącząc ze sobą wszystkie te elementy, budujemy silną i wiarygodną markę. Dla nas właśnie to jest największą korzyścią. Na ten moment najwyższą sprzedaż generują punkty sezonowe, jednak bardzo duży potencjał widzimy w automatach vendingowych, które samodzielnie produkujemy.

– Niektórzy uważają, że automaty to przyszłość sprzedaży. Jak wygląda nawiązywanie współpracy vendingowej? To centra handlowe i sklepy kontaktują się z Panem, czy odwrotnie?

– To my kontaktujemy się z podmiotem, pytając o możliwość podjęcia współpracy i umieszczenia w danym obiekcie maszyn. Z reguły również po naszej stronie znajduje się obsługa, konserwacja i bieżące wyposażanie urządzeń. Istnieją miejsca, w których rozliczamy się z danym punktem procentowo – zależnie od zysku – ale są także placówki, którym nasze maszyny wypożyczamy i one otrzymują cały przychód, ale w zamian kupują od nas produkty. To częsty model współpracy dostosowany do potrzeb klienta. Posiadamy również bardzo atrakcyjną ofertę partnerską dla największych parków rozrywki. Na przykład w Energylandii, z którą współpracujemy od samego początku jej powstania, posiadamy około 50 punktów sprzedaży, z czego połowę stanowią… vendingi! Jesteśmy również obecni w Mandorii, Legendii i innych obiektach.

– Czy producenci lodów na patyku, w kubku lub w rożku stanowią konkurencję dla Mini Melts?

– To nie jest dla nas konkurencja, a raczej my jesteśmy konkurencją dla tych firm. Dlaczego? Ponieważ gdy dziecko zobaczy w lodziarni nasze produkty to zdecydowanie wybierze właśnie je, a nie tradycyjne lody. Naprawdę bardzo rzadko dzieje się odwrotnie. Najmłodsi doceniają Mini Melts ze względu na niespotykany kształt, przepyszne i oryginalne smaki oraz atrakcyjną formę podania w kolorowych czapeczkach baseballowych, które chętnie kolekcjonują.

Fot. Mini Melts

– Pojawiają się firmy, które chcą kopiować Mini Melts?

– Zdajemy sobie sprawę z tego, że wiele podmiotów nas obserwuje. Jednak na ten moment nie posiadamy żadnej znaczącej konkurencji, ale nie zakładamy, że w przyszłości takowa się nie pojawi. Od lat konsekwentnie prowadzimy szerokie działania nastawione na budowanie silnej marki i jesteśmy przekonani, że bez problemu poradzimy sobie na rynku jako pionierzy lodów produkowanych metodą kriogeniczną.

– Problemem może być nie tylko konkurencja, ale także rosnące wydatki. Która sfera prowadzenia tego typu działalności gospodarczej generuje największe koszty?

– Niewątpliwie sporym wyzwaniem jest obszar logistyki. Lody Mini Melts potrzebują niskich temperatur, około -35 stopni Celsjusza. To wartości dużo niższe niż w przypadku standardowych tego typu produktów. Wymagają one od nas m. in. specjalnie przystosowanej zabudowy chłodniczej w pojazdach i maszynach vendingowych oraz innych niż tradycyjne zamrażarek, z których serwowane są nasze lody. Tego typu rozwiązania na pewno są bardziej kosztowne, ale stawiają też przed nami nowe wyzwania i możliwości rozwoju, szczególnie że sporą część naszych sprzętów produkujemy samodzielnie, specjalnie na potrzeby naszej marki.

– Mimo pewnych trudności, jakie cele stawia sobie Mini Melts w 2023 roku?

– Wszelkie trudności traktujemy jako możliwość rozwoju – nie boimy się wyzwań. W 2023 na pewno poszerzymy naszą sieć maszyn vendingowych. Jesteśmy przekonani, że automatyzacja jest przyszłością tego typu handlu i rynki zachodnie to udowadniają. Poziom sprzedaży już w 2022 roku był bardzo zadowalający, ale zrobimy wszystko, by w tym sezonie go przebić. Posiadamy wszelkie narzędzia, aby osiągnąć sukces i wierzymy, że rok 2023 będzie bardzo udany.

Rozmawiał Kamil Lech

Fot. Mini Melts

W Hossolandzie wybudują aquapark!
Kolejny park rozrywki w rejonie nadmorskim?

MAPY POLSKICH PARKÓW

KATALOG FIRM

Tylko sprawdzone firmy

OGŁOSZENIA

Kup i sprzedaj atrakcje

Czytaj też…

Menu