Rozmowa z Marianem Piaseckim, właścicielem Parku Miniatur Zabytków Dolnego Śląska w Kowarach [WYWIAD]

„Miałem 28 pomysłów na biznes. Padło na budowę parku miniatur”

Fot. Przesłane materiały (Marian Piasecki)

– Jaka jest geneza Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska?

– Park powstał w 2003 roku na terenie niedziałającej fabryki dywanów z celem prezentowania najważniejszych i najwspanialszych zabytków Dolnego Śląska. Początkowo nie planowaliśmy, aby na obszarze fabryki tworzyć ekspozycje dla gości. W tamtym okresie myślałem o Karpaczu czy Cieplicach Śląskie-Zdrój. Jednak ówczesne rady miejskie obu gmin nie okazały się przychylne wobec moich pomysłów. Radni obawiali się, że tak naprawdę nowy typ atrakcji na rynku może okazać się nieudany.

– Dlatego ostatecznie pozostał Pan w fabryce dywanów?

– Tak. Pośród składów i bunkrów olejowych, w przestrzeni, w której wynajmowaliśmy powierzchnię i produkowaliśmy miniatury. Zanim osiągnęliśmy odpowiedni efekt, upłynęło dużo czasu. Po drodze pojawiły się współprace m.in. z ówczesnym burmistrzem Lubomierza Olgierdem Poniźnikiem. Szersze grono osób usłyszało o nas dzięki Ogólnopolskiemu Festiwalowi Filmów Komediowych „Sami Swoi”.

– Przed wejściem do branży mieszkał Pan w Niemczech. Skąd więc pomysł na biznes w Polsce?

– 27 lat mieszkałem w Niemczech i ponad 25 lat pracowałem w technice zabezpieczenia reaktorów atomowych. Osiągałem pewien sukces w moim zawodzie. Gdy zaproponowano mi przejście na emeryturę, na którą się zgodziłem, wymyśliłem sobie, że chciałbym rozpocząć nowe wyzwanie. Stworzyłem listę z 28 różnymi pomysłami biznesowymi. Od handlu po turystykę. W rękę wpadł mi artykuł prasowy na temat wartości ekonomicznych i turystycznych regionu Karkonoszy i Sudetów. To była inspiracja, dzięki której stwierdziłem, że zbuduję „pomniejszoną Europę”. Stworzyliśmy obiekt z miniaturami. Oficjalna data otwarcia naszego parku w Kowarach przypadła na 15 sierpnia 2003 roku.

Fot. Przesłane materiały

– Jakie więc miniatury prezentuje park?

– Zacznijmy od początku. Goście mogą podziwiać modele zamków, pałaców, klasztorów i ratuszy w skali 1:25. Mogą zobaczyć największą w Polsce miniaturę gór, czyli pasmo Karkonoszy. Piękna zieleń, naturalne otoczenie i drobiazgowe odtworzenie szczegółów bardzo uatrakcyjniają wszystkie makiety. Oficjalnie mamy 65 tematów, które składają się z 96 miniatur. Posiadamy różne obiekty z różnych krajów, okresów i stylów. Goście zobaczą u nas np. Złoty Pociąg, Dom Śląski Karpacz, Pałac w Mysłakowicach, Cerkiew Sokołowską, Pałac Miłków, Górę Śnieżkę czy Kościół Wang.

– Kto projektuje i buduje miniatury? Posiada Pan Studio Modeli Architektonicznych?

– W początkowym okresie działalności zatrudniałem najlepszych rzemieślników od malarstwa i rzeźbiarstwa.  Na początku było to 19 specjalistów, a dzisiaj jest ich 6. Nasze modele produkujemy wyłącznie sami. Posiadamy własną technikę, specjalistyczną wiedzę i bogate doświadczenie. W trakcie 20 lat popełniliśmy wiele błędów, dzięki którym jeszcze więcej się nauczyliśmy.

– Ile kosztuje stworzenie miniatury?

– Kwoty inwestycji są zróżnicowane ze względu na różne parametry. Chodzi o wielkość budowli, detale wykonania, czas pracy, liczbę osób pracujących czy ceny materiałów. Np. budowa Pałacu w Mosznej był to koszt około 350 tys. zł.

Fot. Przesłane materiały

– A jak długo trwają prace?

– Wspomnianą miniaturę Pałacu w Mosznej budowaliśmy 9 miesięcy. Przy makiecie pracowało 9 specjalistów. Pamiętajmy także, że oprócz kosztów dotyczących samej budowy sporo trzeba wydać na utrzymanie i rewitalizację istniejących już budowli. Tak naprawdę każdego roku płacimy około 350 tys. zł na budowę lub remont miniatur. Nigdy nie brałem żadnych kredytów, nie otrzymałem żadnych środków unijnych, nie startowałem w konkursach na fundusze zewnętrzne. Wszystkie środki udało mi się uzyskać drogą „straganiarza”.

– Zajmuje się Pan również sprzedażą makiet?

– To strata czasu. Wyprodukowaliśmy łącznie około 10 makiet dla podmiotów zewnętrznych. Gdy produkujemy miniaturę do własnego parku, to prace wiążą się z najwyższą jakością, gdyż później budowla zarabia na siebie. Zleceniodawcy z kolei oczekują miniatur, które są jak najtańsze w budowie i wykonane jak najszybciej. To dla nas średnia wizytówka. Dlatego niechętnie podejmujemy się takiej działalności.

– Warunki pogodowe to największy wróg tej branży?

– Zdecydowanie. Najgorszy jest grad. Na początku naszej przygody wykonywaliśmy makiety ze styroduru XPS. Szybko okazało się, że po gradzie w budowlach pojawiały się dziury i uszkodzenia. To generowało problemy w tym koszty. Zaczęliśmy więc stosować technikę trzy razy droższą opartą jednak na materiałach twardych. Na ten moment jesteśmy zadowoleni.

Fot. Przesłane materiały

– Ile kosztują bilety wstępu do parku?

– Osoby dorosłe płacą u nas 50 zł; seniorzy, studenci i osoby niepełnosprawne 46 zł; młodzież od lat 15 do 18 – 45 zł; dzieci do lat 14 – 40 zł. Wyższe ceny biletów byłyby nie do przyjęcia. Cena 75 zł za wejście, którą widzę w niektórych atrakcjach, to żart, a nawet okradanie turystów. Tak samo branie pieniędzy za fotografowanie atrakcji, parkingi czy toalety. To nieporozumienie. To wszystko powinno być za darmo.

– Ilu gości rocznie odwiedza Pana park miniatur?

– Obecnie to około od 150 do 180 tys. osób. Gdy w okolicy nie istniało tak wiele atrakcji jak dziś, to klientów było jeszcze więcej. Zdarzył się rok, gdzie mieliśmy 300 tys. odwiedzających. Raz odnotowaliśmy dzień, kiedy przyjechało ponad 5300 osób! To olbrzymia liczba. Obecnie posiadamy grono stałych gości oraz przyjmujemy osoby, które dopiero odkrywają nasze miniatury. To turyści z Polski, ale i z zagranicy. W ramach ciekawostki powiem, że oprowadzamy klientów w aż 6 językach.

Zdarzają się trudni klienci? Przykładowo tacy, którzy chcą zwrotu pieniędzy podczas złej pogody?

– Bardzo rzadko. Oczywiście trafiają się osoby, które ponarzekają, że jest za drogo lub nie podoba im się element wystroju. Takie sytuacje obserwujemy jednak wszędzie. Kłopot jest wtedy, gdy dzieci chcą dotknąć makiet. Naturalnie, że posiadają ciekawość świata, jednak trafiają się goście bardziej roszczeniowi tacy, których rodzice nie temperują. Kiedyś zwróciłem dorosłym uwagę, aby dziecko nie dotykało makiety. Usłyszałem w odpowiedzi „niech Pan sam mu to powie”. Bywa więc różnie.

Fot. Przesłane materiały

– Prowadzi Pan jeszcze inne parki. Jeden z nich to Pałacowa Bawialnia. Co to za miejsce?

– To autoryzowany największy w Polsce obiekt z dmuchańcami stacjonarnymi. To kolejne wspaniałe miejsce w Kowarach, w którym najmłodsi znajdą rozrywkę, tracąc nadmiar energii. Mamy tam 70-metrową wodną zjeżdżalnię na pontonach oraz 7-metrową skocznie GIGANT. Do tego warto wspomnieć o zamku fantazji z wieloma wieżami i zjeżdżalniami oraz o basenie z łódeczkami.

– Jest jeszcze Park Miniatur Latarni Morskich w Niechorze…

– To spełnienie moich estetycznych marzeń. Cudowne miejsce. Przestrzeń edukacyjna i pełna zabawy. W Niechorzu nieopodal piaszczystej plaży u podnóża oryginalnej latarni morskiej odwiedzający mogą zobaczyć wszystkie latarnie z polskiego wybrzeża w skali 1:10. Znajduje się tam m.in. Latarnia Krynica Morska, Gdańsk Port Północny, Latarnia Oksywie, Latarnia Sopot czy Latarnia Hel. Zieleń i naturalne otoczenie dodają uroku całemu spacerowi z przewodnikiem.

– Ile osób zatrudnia Pan do utrzymania wszystkich parków?

– W okresie letnim są to 84 osoby. To świetny zespół. Myślę, że przez ponad 20 lat działalności przez moje obiekty przewinęło się blisko 500 osób. To całkiem sporo.

– Współpracuje Pan z konkurencją?

– Współpracuję, gdyż wychodzę z założenia, że jeśli region utrzyma rangę miejsca turystycznego, to będą przyjeżdżać do niego ludzie. Lepiej więc jeśli atrakcji jest dużo i świadczą one wysoki poziom usług. Dla mnie słowo „konkurencja” nie istnieje, ale niektórzy przedsiębiorcy rzeczywiście wydają się niepoważni. Nie tylko podwyższają ceny, ale też psują rynek. Gdy widzę turystę zniesmaczonego np. cenami w danym miejscu, to wiem, że w efekcie odbije się to też na mnie. Tak to niestety działa. Jednak, by wybrzmiał głównie pozytywny przekaz, to powiem na koniec, że konkurencja działa z reguły rozsądnie. Jestem zadowolony, że możemy współpracować. Oby tak było zawsze.

Rozmawiał Kamil Lech

Fot. Przesłane materiały

Hossoland – Największy park rozrywki w Polsce już blisko otwarcia!
Gospodarka coraz lepsza, nastroje konsumentów średnie. Co na to branża atrakcji?

MAPY POLSKICH PARKÓW

KATALOG FIRM

Tylko sprawdzone firmy

OGŁOSZENIA

Kup i sprzedaj atrakcje

Czytaj też…

Menu