„Patrzymy do przodu i szukamy przestrzeni na rozwój naszego parku rozrywki”
– Jakim miejscem jest park rozrywki Nowa Holandia?
– Nasz park, który powstał w 2013 roku, znajduje się w Elblągu przy ul. Nowe Pole. To miejsce unikatowe pod względem bogactwa naturalnego, atrakcji i powierzchni. Tak naprawdę jesteśmy zlokalizowani na 20 ha wśród sztucznie wykonanego toru, pełnego kanałów, drzew, krzewów i wody. Obiekt usytuowany jest w otulinie malowniczych Żuław Wiślanych. Każdego roku otwieramy się w majówkę i zamykamy dopiero pod koniec sierpnia. Targetujemy się głównie na rodziny z dziećmi w wieku od 3 do 12 lat. Właścicielem kompleksu jest podmiot Nowa Holandia Dariusz Lange & Marek Cebula Spółka Jawna. Podmiot prowadzi również działalność w postaci hotelu i restauracji, które zlokalizowane są po sąsiedzku. Wszystkie miejsca tworzą zespół naczyń połączonych.
– Skąd nazwa Nowa Holandia?
– Aby to wyjaśnić, musimy cofnąć się do 1992 roku, kiedy w tym rejonie rozpoczęła się budowa kanałów, służących do zbierania wody. Inwestycję zdecydowano się przeprowadzić, ponieważ teren jest depresyjny, czyli znajduje się poniżej poziomu morza. Jako że obserwujemy tu niskie obszary, grzęzawiska i powstałe ponad trzy dekady temu kanały, stąd nazwa Nowa Holandia. To pewne nawiązanie do charakterystycznej infrastruktury i ukształtowania terenu tego kraju.
– Jaką łączną długość mają kanały?
– To około 10 km długości. To bardzo dużo. Część terenu przylega do obszaru Natura 2000. Znajdziemy tu sporo nasadzeń drzew, uskoków i miejsc podmokłych. Łącznie to około 60 ha powierzchni. Pomimo obecności parku rozrywki, wygląd tego miejsca zachował pierwotną formę. Goście mogą podziwiać bogactwo natury. Ten obszar odkrywa się u nas podczas rejsu tramwajem wodnym. W przeszłości znajdowały się tu bagna, stawy i trzcina. Wszystko było zalane wodą. Teren więc rozkopano, a wody gruntowe zasiliły cały obszar. Z kolei same ścieżki spacerowe zostały usypane w sztuczny sposób.
– Jakie atrakcje znajdziemy w obiekcie?
– Park możemy podzielić na dwie strefy. Chodzi o strefę aktywnej zabawy i wspomnianą już strefę zwiedzania przyrody tego rejonu. W pierwszej części oferujemy rodzinom z dziećmi wiele atrakcji. To m.in. dmuchane place zabaw, park linowy, trampoliny czy strzelnica. Do tego dodajmy obszary tematyczne, takie jak Kopalnia Złota, Wyspa Iluzji czy Dwór Króla Artura. Druga strefa została zaadaptowana, jako obszar do zwiedzania terenu i podziwiania jego walorów przyrodniczych. Tutaj znajduje się Wyspa Potworów z Yeti, ale także Wyspa Moai z repliką posągów.
– Posiadają Państwo największą na świecie, bo ponad 28,5-metrową pneumatyczną zjeżdżalnię…
– Tak, to nasz Lew Gigant. Ciekawe miejsce, dostarczające dzieciom mnóstwo zabawy i radości. Producentem atrakcji jest firma Viv1.eu. Do dyspozycji gości korzystających z Lwa są dwie zjeżdżalnie, taras widokowy, mini ścianka wspinaczkowa oraz pneumatyczna poduszka. Należy jednak podkreślić, że miejsce przeznaczone jest dla dzieci od 7. roku życia.
– Dysponują Państwo również barem, restauracją i hotelem. Goszczą Państwo klienta biznesowego?
– To infrastruktura wchodząca w skład całego kompleksu. Posiadamy hotel z salą bankietową, która jest w stanie pomieścić 300 osób. Organizujemy więc komfortową przestrzeń dla spotkań biznesowych, przyjazdu grup zorganizowanych oraz prywatnych klientów. Oczywiście goście parku mogą korzystać z naszego obszaru gastronomicznego. Otrzymują oni specjalne opaski na rękę, dzięki którym mogą wyjść, a następnie wejść do obiektu.
– Gastronomia w parku rozrywki przynosi zyski, czy jednak jest to miejsce, które nie generuje przychodów, ale wydaje się niezbędne dla komfortu gości?
– Uważam, że w każdym parku rozrywki powinna funkcjonować strefa gastronomiczna. Szczególnie jeśli w grę wchodzi całodniowa zabawa, a goście zwyczajnie muszą mieć możliwość zaspokojenia podstawowych potrzeb. Jeżeli chodzi o dochody, to raczej są one niewielkie. To pewnie około 10 proc. ogólnego wpływu parku rozrywki. Jednak z punktu widzenia oczekiwań klienta – gastronomia jest kluczowa.
– W regulaminie informują Państwo, że zabrania się wnoszenia do parku napojów i jedzenia…
– To zapis, który daje nam możliwość zablokowania wejścia do parku osób z koszem jedzenia czy garnkiem zupy. A mówię o tym nieprzypadkowo, ponieważ w przeszłości dochodziło do takich zdarzeń! (śmiech) Pewnego razu grupa Pań wyszła z autobusu i chciała wnieść do parku olbrzymi garnek zupy. Ten przepis ma być więc formą prewencji. Butelkę wody można do nas swobodnie wnieść. Spokojnie.
– Kto jest głównym klientem Nowej Holandii? Rodziny z dziećmi czy wycieczki szkolne? Mieszkaniec Elbląga czy osoba spoza miasta? Jak wygląda frekwencja?
– Jeżeli mówimy o parku, to klientem docelowym są osoby zamieszkujące do 150 km od naszego obiektu. Nie jesteśmy parkiem typu Energylandia, którą odwiedzają osoby z całej Polski. Głównie bazujemy na gościach lokalnych. Jeżeli chodzi o restaurację, to do tego grona, dochodzi tzw. klient tranzytowy, który podróżuje drogą S7. W ubiegłym roku odwiedziło nas około 50 tys. osób. Mamy cel, aby frekwencja cały czas rosła.
– Ile kosztują bilety wstępu do parku?
– Oferujemy trzy rodzaje biletów. Bilet normalny kosztuje 69 zł, bilet ulgowy 59 zł, a bilet grupowy 49 zł. Ostatnia wejściówka przysługuje grupom powyżej 25 osób. Po zakupieniu biletu nasi goście otrzymują specjalne opaski, w których poruszają się po parku. Co warto podkreślić, ceny wejścia nie zmieniły się względem sezonu 2023. Nawet pomimo tego, że koszty utrzymania obiektu wzrosły.
– 2024 rok to trudny czas dla przedsiębiorców pod kątem finansowym?
– Wydaje się, że każdy podmiot funkcjonujący w branży parków rozrywki musi zmagać się z wieloma problemami. Rosną koszty opłaty mediów, w tym energii elektrycznej. Duża część naszego obiektu to pneumatyczne atrakcje, które do użytkowania potrzebują prądu. Dlatego to spory wydatek. Średnio miesięcznie na rachunki za energię elektryczną wydajemy 20 000 zł. Do tego bilansu należy też dopisać kwestię pensji pracowników. Zatrudniamy 32 osoby, więc to również odczuwalne wydatki. Takich składowych jest więcej.
– Jeszcze kilka lat temu obiekt Nowa Holandia był do sprzedania. Ten plan upadł?
– Poszukiwaliśmy inwestora, który w dogodnej dla wszystkich stron formule będzie albo współtworzył obiekt, albo zajmie się jego zarządzaniem. W grę też wchodziła rozbudowa parku oraz inne kierunki partnerstwa. Obecnie stawiamy na strategię rozwijania Nowej Holandii. Miejsce posiada duży potencjał i przyszłość, dlatego inwestujemy w jego infrastrukturę oraz ofertę komercyjną.
– Jakie inne obiekty turystyczne stanowią dla Państwa konkurencję na rynku parków rozrywki?
– W naszej okolicy to park w Malborku (DinoPark Malbork – przyp. red.) i niedawno otwarty Majaland w Gdańsku. Jednak nie traktowałbym tych miejsc w kategorii konkurencji. Wszystkie tego typu atrakcje turystyczne to wartość dodana. Nie tylko napędzają one ruch turystyczny dla regionu, ale przy okazji działają mobilizująco na inne kompleksy. W efekcie powstaje dobry regionalny produkt, a turyści raz odwiedzają Malbork, innym razem Gdańsk, a jeszcze innym Elbląg.
– Jakie mają Państwo plany na przyszłość?
– Kilka dni temu wraz z Zarządem Parku rozmawialiśmy o nowych kierunkach rozwoju i strategii działania, a także o nowych atrakcjach na przyszły sezon. Mogę zdradzić, że w najbliższym czasie skoncentrujemy się na usprawnieniu i rozbudowie komunikacji na terenie naszego kompleksu Nowa Holandia. W planach mamy m.in. modernizację parkingów oraz dróg dojazdowych, rozbudowę stacji benzynowej i stworzenie dedykowanych miejsc parkingowych dla autobusów, tirów oraz klientów naszej restauracji. W trosce o wygodę gości przygotujemy specjalny parking dla odwiedzających park, a główne wejście do parku rozrywki zostanie przeniesione. Mamy nadzieję, że te zmiany przyczynią się do jeszcze lepszych wrażeń z wizyty na terenie kompleksu!
Rozmawiał Kamil Lech