„Goście przychodzą do nas po adrenalinę i rozrywkę”
– Jakim miejscem jest Forest Escape?
– To gra z elementami escape roomu, która odbywa się na terenie opuszczonego ośrodka kolonijnego w Pabianicach k. Łodzi. Akcja dzieje się w pomieszczeniach, ale i na zewnątrz, w klimatycznym lesie, gdzie gracze w czasie 120 minut mają za zadanie rozwiązać serię zagadek. Zostały one przygotowane w ramach czterech dostępnych scenariuszy, a cały obszar rozgrywki liczy nawet kilka tysięcy metrów kwadratowych powierzchni. Forest Escape to mieszana forma rozrywki. Polega na przemieszczaniu się pomiędzy budynkami, drzewami i przeszkodami, a cel jest jeden – znaleźć rozwiązanie.
– Czym charakteryzują się wspomniane scenariusze?
– Zacznijmy od początku. Posiadamy scenariusze: Prolog, Szepty, Postapo, Posatpo 2. Dwa z nich mają charakter thrillerowy, a kolejna dwa – postapokaliptyczny, zdaniem niektórych graczy – horrorowy. W każdym wariancie pojawiają się zagadki do rozwiązania oraz specjalna historia, która wprowadza w odpowiedni nastrój. Uczestnicy otrzymują ekwipunek i muszą wczuć się w tematykę scenariusza. Zdradzę, że Postapo i Posatpo 2 to światy powstałe w wyniku rozbłysku słonecznego i choroby, która zdziesiątkowała ludzkość. Uczestnicy gry muszę wiec dostać się do laboratorium i stworzyć odpowiednią szczepionkę, by przetrwać.
– Zabawa w ramach scenariuszy odbywa się w trakcie dnia i nocy?
– Tak. Nasi goście przychodzą do nas po adrenalinę. Ludzie szukają dreszczyku emocji, stąd też rozgrywki pod osłoną nocy. Znacznie wyraźniej odbieramy pewne dźwięki i obrazy, gdy obszar, na którym się znajdujemy jest spowity ciemnością. Potęguje to w nas strach, ale z drugiej strony – adrenalina, zachęca do zrobienia kolejnego kroku. Dlatego często już po odbytej rozgrywce słyszymy od naszych klientów, że zabawa po ciemku ma swój niepowtarzalny klimat.
– Ilu uczestników może brać udział w grze i w jakim wieku mogą to być osoby?
– W jednym scenariuszu może zagrać od 2 do 6 osób. Dla spotęgowania klimatu uczestnicy rozpoczynają grę już na parkingu, gdzie uzyskują jasne komunikaty, co dalej muszą zrobić. Bez obecności jakiegokolwiek opiekuna udają się do punktu kontrolnego. To buduje pewne napięcie i odpowiedni nastrój. I właśnie w miejscu kontrolnym zaczyna się zasadnicza część przygody. Trzeba rozwiązywać zagadki, przemieszczać się z punktu A do B oraz używać rekwizytów. Np. otwieramy kłódki, odkrywamy pomieszczenia, ale też eksplorujemy tereny zewnętrzne.
– W grze wykorzystywane są nowoczesne technologie? VR lub AR?
– Korzystamy z technologii do tworzenia zagadek. Natomiast podczas przyjazdu do nas uczestnicy porzucają wszelką elektronikę i zwyczajnie z niej nie korzystają. U nas doświadcza się innych doznań. Jest immersyjność i zatapianie się w scenariusze. Do tego mamy dużo ruchu, główkowania i myślenia.
– Kiedy powstało Forest Escape i skąd pomysł na takie miejsce? W Polsce lub Europie istnieją podobne obiekty?
– Powstaliśmy w 2016 roku. Jeśli chodzi o sam pomysł, to wziął się on z pewnej luki na rynku atrakcji przy jednocześnie rosnącym zainteresowaniu niestandardową formą rozrywki. W ramach ciekawostki powiem, że przed rozpoczęciem prac nad tworzeniem obiektu, odwiedziłem zaledwie jeden escape room w Polsce. (śmiech) Jednak mimo tego, udało mi się stworzyć ciekawy koncept i wybudować miejsce, które ma charakter atrakcji integracyjnej, urbexowej i skłaniającej do myślenia. Gdy zaczynaliśmy działać na rynku, byliśmy pierwszą tego typu atrakcją w kraju. Dziś wiemy, że powstają kolejne tematyczne rozwiązania. Jednak ze względu na skalę, pomysł i wykonanie, Forest Escape jest czymś unikatowym.
– Kto wymyśla scenariusze i skąd inspiracje w tworzeniu takiej formy rozrywki?
– Za przygotowanie scenariuszy odpowiadam osobiście. Oczywiście, wiele razy korzystałem z podpowiedzi i sugestii innych osób. W przeszłości, szczególnie w dzieciństwie, oglądałem mnóstwo filmów grozy, głównie klasyków. Grałem też w różne gry, które posiadały ciekawą fabułę i budowały napięcie. To również w jakimś stopniu odcisnęło na mnie piętno i zaowocowało spojrzeniem na wizję tworzenia Forest Escape.
– Ilu klientów odwiedza obiekt miesięcznie?
– Trudno podać konkretną liczbę. Wszystko zależy od pogody, miesiąca w roku i tego, czy trwa okres wolny od szkoły i pracy. Zaryzykuję tezę, że jesteśmy rozrywką sezonową. Największe zainteresowanie odwiedzinami Forest Escape zaczyna się od majówki i trwa do jesieni. Miesięcznie odwiedza nas od 10 do 80 grup. To m.in. osoby, które przychodzą w ramach wieczorów kawalerskich, wieczorów panieńskich, urodzin, eventów firmowych itp. Oczywiście gościmy też rodziny z dziećmi. Zdarzyło się ponadto, że do obiektu przyjechali… 80-latkowie. (śmiech) Wiek również nie odgrywa u nas roli.
– Zdarzają się sytuacje, że gracze wycofują się z zabawy ze względu na niepewność lub strach?
– Oczywiście. Przez lata prowadzenia biznesu nauczyłem się, że paleta ludzkich emocji i wrażliwości jest na tyle szeroka, że różne sytuacje mają miejsce. Zdarzają się całe grupy, które mają obawy, ale i zespoły, które w ogóle nie odczuwają strachu. Przyjeżdżają dzieci, które imponują dużą odwagą, a na przeciwnym biegunie są ich rodzice, którzy wydają się sparaliżowani. Jest więc różnie.
– Pamięta Pan jakieś nietypowe zachowania wśród uczestników?
– Raz doszło do sytuacji, kiedy pewien mężczyzna dość niespodziewanie zabrał parę rzeczy ze scenografii w tym m.in. gitarę. Następnie oddalił się od grupy i po jakimś czasie wszedł do naszego biura. Jak gdyby nigdy nic, zapytał, czy to część zabawy. Nastała spora konsternacja. To rzeczywiście było dość nietypowe zachowanie. Poza tym raczej jest spokojnie. (śmiech)
– Klienci chyba cenią Forest Escape. Na Google obiekt uzyskał ocenę 4,9 przy blisko 700 opiniach…
– Bardzo doceniamy tak wysoką ocenę, jednak co ważne, w ogóle nie zabiegaliśmy o reakcje. Nie prowadziliśmy żadnych działań w tym kierunku, wyszło dość spontanicznie. A skoro tak, to klienci chyba rzeczywiście wychodzą od nas zadowoleni. To bardzo motywuje do dalszej pracy.
– Ile kosztują bilety wstępu do atrakcji?
– Cennik uzależniony jest od liczby osób. Najbardziej opłaca się przyjechać do nas grupą 6-osobową. Przykładowo przy scenariuszu Prolog wejście od poniedziałku do czwartku kosztuje: grupa 2-osobowa 120 zł/os.; grupa 3-osobowa 100 zł/os.; grupa 4-osobowa 90 zł/os.; grupa 5-osobowa 80 zł/os. i grupa 6-osobowa 70 zł/os. Podczas weekendów stawki są nieco wyższe.
– Prowadzenie takiego biznesu jest kosztowne?
– Na swój sposób na pewno. Obecnie znajdujemy się w trakcie tworzenia nowego scenariusza. Więc pojawiają się wydatki związane z rozbudową kompleksu. Do tego dochodzą pensje pracowników, koszty amortyzacji, napraw elementów scenografii itp. Przedmioty, dekoracje i wyposażenie ulegają uszkodzeniu, więc trzeba je naprawić. To również generuje wydatki. Przykładowo niedawno musieliśmy zmienić jedną zagadkę, co kosztowało nas około 5000 zł.
– Planuje Pan otworzyć kolejne punkty Forest Escape w innych miejscach Polski?
– Takich pomysłów nie mam, jednak cały czas pracuję nad rozbudową obecnego miejsca w Pabianicach. Chcemy stworzyć coś jeszcze innego, znacznie większego. Otwarty świat, pierwszy na świecie LARP (live action role-playin). Obecnie to forma rozrywki wciąż zarezerwowana dla dość zamkniętej grupy odbiorców, jednak marzymy, by to zmienić. (Mowa o aktywności na pograniczu gry, filmu i sztuki, gdzie uczestnicy tworzą i przeżywają opowieść, odgrywając role, biorąc udział w scenariuszach. Kluczowa jest tematyzacja i fabuła – przyp. red.) To nas interesuje i w tym kierunku rozwoju będziemy zmierzać. Czas pokaże, czy plany uda się przekuć w rzeczywistość.
Rozmawiał Kamil Lech