„Gdy rozpoczynałem budowę parku to miałem na koncie dwa tysiące złotych”

Fot. Przesłane materiały (Konrad Dzięcielewski)
– Jakim miejscem jest Dolina Skrzatów?
– Trudno w kilku zdaniach odpowiedzieć na to pytanie. (śmiech) Jesteśmy parkiem tematycznym opartym na animacji, zlokalizowanym w Chociszewie niedaleko Łodzi. Nawiązujemy do mitów i legend Słowian. Powstaliśmy 9 lat temu i to jest nasza trzecia lokalizacja, lecz jedyna istniejąca obecnie. Bazujemy na spójnej koncepcji i storytellingu prowadzącego, czyli Skrzatologa, który o słowiańskich, mitycznych skrzatach wie wszystko.
– Podobno filozofię parku zbudował Pan na relacji między dziadkiem a wnukiem…
– To moje prywatne, niezwykle ciepłe doświadczenie, o którym napisałem książkę. Dolina od początku miała być miejscem przeznaczonym dla rodzin z dziećmi, które starają się być aktywnymi uczestnikami opowieści. Zainteresowanie rodzi odpowiedzi na zadawane przez prowadzącego pytania, a one otwierają krainę wyobraźni. Dzięki temu śmiało możemy przyznać, że jesteśmy idealnym miejscem do przekazywania wiedzy, wyjaśniania świata i zaszczepiania ciekawości u najmłodszych.
– Z czym dokładnie wiążą się odwiedziny Doliny Skrzatów?
– Poprzez narrację przywołanego Skrzatologa, który jest przewodnikiem po Dolinie Skrzatów, przekazujemy wiedzę o słowiańskich tradycjach, kulturze i mitologii. Przy tym świetnie się bawimy, poznajemy tajemnice abecadła i symboli Słowian, zaprzyjaźniamy się z naturą i słuchamy jej w ciszy.
– I w ramach tego typu wizyty w parku Gości czeka rozrywka przeplatająca się z warsztatami?
– Dokładnie tak. Obecnie realizujemy cztery warsztaty. Dla przykładu wspomnę m.in. o zajęciach ze „Słowiańską lalką dobrych życzeń – Motanką”. Podczas lekcji osoby odwiedzające zapoznają się z tradycją tworzenia „motanki”, dowiadują się, skąd pochodzi to słowo, ten obrzęd i na końcu tworzą własną motankę na pamiątkę. Inne warsztaty dotyczą np. bóstw słowiańskich. Wyjaśniamy, jak interpretowali świat nasi przodkowie i próbujemy ich zrozumieć. Mamy także spotkania ukazujące tradycje słowiańskie oraz obrzędowość. Spacerując po parku, pytamy odbiorców o elementy przyrody i wystroju obiektu: o znaki i symbole, chaty skrzatów, same skrzaty. Wyjaśniamy nazwy miesięcy, pór roku oraz ustalamy, dlaczego wiedźma nie jest czarownicą! Tematyka warsztatów jest bogata i każdy odbiorca bez względu na wiek znajdzie coś dla siebie.
– Pan jest Skrzatologiem, czyli tak naprawdę…kim?
– Skrzatolog to wiedźmin, osoba obdarzona wiedzą, mędrzec znający odpowiedzi na wiele pytań, ale także gospodarz całej Doliny. Ta postać buduje wizerunek parku, ale nie jest jedynym bohaterem. Wiedźmy, dzielące się mądrością prowadzą zajęcia np. o wspomnianej już słowiańskiej lalce dobrych życzeń. Razem, rodzinnie przekazujemy pasję gościom, zapraszając ich do naszego świata.
– Na czym polega zwiedzanie Doliny Skrzatów i jakie atrakcje Goście spotkają w parku?
– Od wejścia budujemy relację z naszym gościem. Przejściu przez park towarzyszy Skrzatolog, w przeciwnym razie nie miałoby to sensu. Bez przewodnika wizyta opierałaby się na bezrefleksyjnym oglądaniu ekspozycji. To jak oglądanie scenografii teatralnej bez udziału w spektaklu. Nie zwrócilibyśmy uwagi na to, co jest istotne podczas spaceru ze Skrzatologiem. Moja rola polega więc na zbudowaniu przygody, której widz staje się aktywnym uczestnikiem. Wtedy ma to sens. Wizyta w parku składa się z trzech części. Pierwsza to 45-minutowy wspólny spacer, druga to trwające od 40 do 60 minut warsztaty, a trzecia to indywidualne zwiedzanie całego miejsca i relaks w lesie nad rzeką.

Fot. Przesłane materiały
– Osoby wymagające szczególnej opieki również odnajdą się w Dolinie?
– Jako Organizacja Pożytku Publicznego organizujemy meetingi i terapie. Chodzi o wsparcie rodziców oraz dzieci z niepełnosprawnościami i spektrum autyzmu. Pozwala nam na to nasze doświadczenie, współpraca ze specjalistami oraz miejsce, które swoją „magią” oddziałuje na odbiorcę.
– Szkoły również przyjeżdżają do Państwa?
– To bardzo ważny klient. Dla uczniów możliwość porozmawiania o ciekawym i nieoczywistym temacie stanowi olbrzymią wartość. Dyskutujemy tu o działaniach przyrody, wierzeniach w słowiańskie bóstwa i rodzimą kulturę stanowiącą filozofię życia. Z doświadczenia powiem, że najbardziej wdzięczny odbiorca to osoba powyżej 50. roku życia. Młodzież w takim wieku (śmiech) jest wystarczająco dojrzała, by pojmować świat, a zarazem gotowa, by wchodzić w głębsze interakcje!
– I jakie tematy Państwo poruszacie?
– Pojawiają się pytania o to, po co żyjemy, jak kiedyś postrzegano świat i definiowano jego sens istnienia. Wiele osób dowiaduje się u nas z pozoru oczywistych, ale rzadko wyjaśnianych zagadnień. Przykładowo tłumaczymy, że kiedy mówimy „wrzesień”, to „wrze w sieni” i to czas przygotowań. Z kolei, kiedy mamy „jesień”, to „je się w sieni”. Takich przykładów jest więcej.

Fot. Przesłane materiały
– Dzieci nie boją się figurek skrzatów, półmroku wokół drzew, czy opowieści o mocy Welesa?
– Spotkałem się z opinią, że skrzaty są straszne. To nie były słowa dzieci, tylko głos przewrażliwionych osób dorosłych. Nie boję się podjąć takiej oceny. Tego typu podejście zdarza się u rodziców, którzy próbują bezstresowo wychować potomstwo, w cukierkowym, kolorowym świecie. Pracuję z psychologami, dlatego wiem, że taki system zawodzi. Jednak wracając do samego wyglądu parku — skrzaty rzeczywiście mogą być specyficzne, bo ukazują wizerunki starych postaci, często przerysowane. Ale czy z drugiej strony, na świecie nie żyją takie osoby? Albo czy nie ma w społeczeństwo osób pomarszczonych lub z widoczną niepełnosprawnością? Albo, czy nie istnieją robaki? Dlaczego one niektórych przerażają? Czy można więc uczyć dzieci patrzeć w sposób jednowymiarowy? Piękno ma różne oblicza. My zachęcamy do szukania go głębiej.
– Ilu turystów odwiedza Dolinę Skrzatów rocznie?
– Mamy mały park, którego atutem jest kameralność, więc te liczby nie mogą być zbyt duże. Jest to około 6 tys. osób w sezonie letnim. To rodziny z dziećmi, grupy szkolne i przedszkolne. Ograniczona liczba wejść przy jednocześnie dużym zainteresowaniu sprawia, że wymagamy wcześniejszej rezerwacji.
– W Polsce istnieją parki rozrywki o podobnej tematyce?
– Obiektów o tematyce słowiańskich skrzatów raczej nie ma, natomiast funkcjonują parki oparte na motywie mitologii słowiańskiej. Np. Gród Słowiański Sławutowo, czy Grodzisko Owidz. Jeżeli mówimy jednak o „konkurencji”, to osobiście nie rozumiem tego słowa w turystyce i nie podchodzę do kwestii w tak „biznesowy” sposób. Sam odwiedzam różne parki tematyczne w charakterze m.in. osoby szkolącej animatorów, tworzę koncepcje i scenariusze. Działam też na rzecz rozwoju turystyki regionalnej. W związku z tym patrzenie na inne obiekty przez pryzmat „konkurencji” to nie moja bajka. Wychodzę z założenia, że cała branża powinna się uzupełniać i wspierać.

Fot. Przesłane materiały
– Ile kosztowało wybudowanie Doliny Skrzatów?
– Gdy rozpoczynałem budowę pierwszego parku to miałem na koncie… 2 tys. zł. To był mój wkład inwestycyjny. (śmiech) Wszystkie skrzaty i ich domki, ale także spora część wyposażenia, zostały wykonane przeze mnie osobiście i to był mój realny kapitał. Mając skromne środki w portfelu, otrzymałem propozycję stworzenia ekspozycji świątecznej dla jednej z galerii handlowych w Łodzi. Zadanie wykonałem dobrze, a temat był na tyle nośny medialnie, że sprawą zainteresował się telewizyjny „Teleexpress”. Szybko udało się zyskać rozgłos, a za nim poszedł zastrzyk finansowy. Tak udało się zebrać ponad 30 tys. zł, które pozwoliły wybudować Dolinę Skrzatów.
– Są Państwo finansowani sami, czy park otrzymuje wsparcie ze środków zewnętrznych?
– Jesteśmy stowarzyszaniem działającym na rzecz pożytku publicznego. W sezonie potrafimy utrzymać się samodzielnie. Po gorącym okresie bywa nieco trudniej, ale cały czas się rozwijamy, co wiążę się z większymi perspektywami. Tworzymy nowe ekspozycje dla parku, ale również i klientów zewnętrznych. Przygotowujemy koncepcje animacyjne oraz prowadzimy szkolenia. Dzięki temu zarabiamy. Czasami korzystamy z dotacji zewnętrznych. Realizujemy wydarzenia dla mieszkańców powiatu Zgierskiego i gminy Parzęczew. To dla nas bardzo ważna współpraca, która pomaga wypełniać misję parku. Wszystko to łącznie pozwala utrzymać obiekt i jego pracowników.

Fot. Przesłane materiały
– Skoro wywołaliśmy temat — ile osób pracuje w Dolinie?
– Trzy osoby, lecz park tworzy łącznie dziesięć osób. Mowa o ludziach, którzy nas wspierają, poświęcają swój prywatny czas, ale także materiały do tworzenia np. warsztatów i ekspozycji. Pracujemy czasem ponad 12 godzin dziennie, lecz jak się przy tym dobrze bawimy, to po co spać! (śmiech). W taki sposób podchodzimy do obowiązków. To już jest styl życia.
– W jakim miejscu Dolina Skrzatów znajdzie się za rok lub dwa, trzy lat?
– Najlepsza zabawa jest wtedy, kiedy wchodzimy na wyższy poziom. Dlatego kluczowy jest dla nas rozwój. Będziemy cały czas udoskonalać park, tworzyć nowe opowieści i zachęcać Gości do odwiedzin. To główna misja, która od lat dostarcza nam mnóstwo satysfakcji.
Rozmawiał Kamil Lech

Fot. Przesłane materiały