Rozmowa z Jarosławem Łuczajem, dyrektorem zarządzającym w TEPfactor Warszawa [WYWIAD]

„Z roku na rok rośnie zainteresowanie naszą ofertą”

Fot. Przesłane materiały (Jarosław Łuczaj)

– Jakim miejscem jest TEPfactor Warszawa?

– Jesteśmy obiektem sportowo-rozrywkowym, który znajduje się w centrum handlowym Blue City przy Al. Jerozolimskich w Warszawie. Powstaliśmy w 2019 roku i określamy się jako przestrzeń do aktywności oraz budowania zespołowości dla osób od 10. roku życia. W dużym uproszczeniu przyjazd do naszego kompleksu wiąże się z zabawą, rywalizacją oraz treningiem dla ciała, jak i umysłu.

– Mówimy więc o escape roomie?

– Zdecydowanie nie jesteśmy escape roomem i staramy się unikać tego określenia, mimo że wiele osób identyfikuje nas z nim. Wolimy definiować się jako przestrzeń wyzwań, rozrywka wykuta w skale, a dokładnie w jaskini pełnej pomieszczeń. Jedna z różnic pomiędzy nami, a escape roomem polega na tym, że w tym drugim miejscu niektórzy członkowie zespołu mogą unikać zabawy i pokonywania przeszkód. U nas nie można tego zrobić, bo liczy się zespołowość. Każda osoba musi brać udział w grze. (śmiech)

– Co to znaczy, że miejsce jest wykute w skale?

– TEPfactor z 2 tys. mkw. powierzchni jest prawdziwą jaskinią. Mamy bardzo unikatowy wystrój parku, co stanowi olbrzymi atut estetyczny. Osoba wchodząca do naszego obiektu, z każdej strony i w każdym momencie, rzeczywiście widzi park w kształcie jaskini. Ściany, makiety i elementy to specjalne odlewy prawdziwej groty, co sprawia, że w środku uczestnicy są w stanie poczuć odpowiedni nastrój. W wielu miejscach widać mech i nacieki wody. To imitacje budujące klimat.

– Na czym polega wizyta w obiekcie? Jakie są zadania, misje i cele?

– W drużynach od dwóch do sześciu osób pokonujemy 25 wyzwań. Zainstalowane w każdym pokoju ruchome i elektronicznie sterowane przeszkody sprawdzają siłę fizyczną, logiczne myślenie, cierpliwość i zręczność manualną. To zresztą też nazwy czterech kategorii. Co ważne, nie jesteśmy w stanie wykonać zadania w pojedynkę, więc liczy się praca kolektywna. Każdy uczestnik jest zaangażowany.

– Jak wygląda przykładowa przeszkoda i rywalizacja?

– Najpierw dzielimy się na drużyny. Musimy przebrać się w strój sportowy i dopiero wtedy rozpoczynamy zabawę. Dla przykładu w kategorii „Siły Fizycznej” w jednym z wyzwań trzeba przebiec po ruchomych elementach, nie dotykając czerwonych walców, będących wahadłami. W innej grze mamy pokój „Kolejka Górska”, w którym trzeba przedostać się z punktu A do punktu B i po drodze przyciskać niebieskie klawisze. Na kolejkę trzeba wejść i użyć siły mięśni. Oczywiście całej zabawie towarzyszą bardziej rozbudowane zasady. Wybieramy stopień trudności, zbieramy punkty, ale także skarby i ostatecznie nagrody.

TEPfactor to rozrywka tylko dla osób wysportowanych?

– Nie trzeba regularnie chodzić na siłownie, by nas odwiedzić. (śmiech) Wiadomo, że im gracz posiada odpowiedniejsze warunki fizyczne, tym lepiej, jednak klucz do sukcesu stanowi współpraca. Jeżeli jeden z uczestników ma problem z pokonaniem wyzwania, to system jest tak skonstruowany, że druga osoba może mu pomóc. Wiek w zasadzie też nie ma znaczenia, liczy się fajna zabawa.

Fot. Przesłane materiały

– Ile lat miał Państwa najstarszy klient?

– Pewnie zaskoczę czytelników, ale była to klientka w wieku… 74 lat! Przyjechała do nas w ramach imprezy firmowej. Co ciekawe, w trakcie 3-godzinnego wyzwania Pani brała czynny udział w zabawie przez ponad 2 godziny. Swój przyjazd skwitowała stwierdzeniem, że „była to jedna z ciekawszych integracji firmowych, na jakich się pojawiła”. (śmiech)

– Odbywają się u Państwa eventy? Urodziny, wieczory panieńskie i kawalerskie?

– Organizujemy wszystkie imprezy okolicznościowe – wspomniane urodziny, wieczory kawalerskie i panieńskie, ale także eventy firmowe i sesje zdjęciowe. Przyjeżdżają do nas również szkoły, które traktują wizytę w obiekcie, jako fajny substytut zajęć z wychowania fizycznego.

– Dochodzi u Państwa do kontuzji Gości? Chodzi o wybite palce, skaleczenia, złamane ręce?

– Każda aktywność sportowa naraża na możliwe kontuzje. Najczęstsze uszkodzenia ciała są wynikiem chęci szybkiego pokonania wyzwań. Chodzi m.in. o skręcenia kostek czy drobne otarcia skóry. Co do zasady – nasze miejsce cechuje się bezpieczeństwem. Nie zdarzyło się, aby ktokolwiek opuścił plac zabawy z jakimikolwiek złamaniem. Jesteśmy zabezpieczeni poprzez materace, opaski, powierzchnie miękkie.

Fot. Przesłane materiały

– Przechodząc do kwestii biznesowych, TEPfactor to franczyza?

– Właścicielem TEPfactor jest Pan Tomas Chroust, ale dodatkowo w naszej ofercie jest możliwa franczyza. Obecnie prowadzimy rozmowy na temat ekspansji marki na teren Indii i Arabii Saudyjskiej. Warto zaznaczyć, że aktualnie znajdujemy się w trzech miejscach na świecie. Najpierw powstaliśmy w Czechach, około 40 km od Pragi. Później był Dubaj, a trzecia lokalizacja to właśnie Warszawa. Na ten moment w Polsce nie mamy innych obiektów.

Ilu klientów odwiedza Państwa rocznie?

– TEPfactor Warszawa zaczął rozkręcać się po pandemii, a teraz regularnie bijemy rekordy frekwencji. Mamy kilka tysięcy klientów miesięcznie, co daje roczny wynik na poziomie około 70-80 tys. osób. Podejrzewamy, że dzięki współpracy ze szkołami, te liczby będą stale rosły. Chcemy też przestawić nasz marketing na komunikowanie o obiekcie, jako o świetnej przestrzeni na realizację lekcji wychowania fizycznego. Pragniemy walczyć z otyłością, promować formę fizyczną i logiczne myślenie.

– Jak w takim miejscu dba się o bezpieczeństwo? Pytam o to m.in. w kontekście incydentu sprzed kilku lat w koszalińskim escape roomie, gdzie doszło do pożaru i tragedii…

– Bezpieczeństwo to priorytet. Gdy w koszalińskim escape roomie doszło do zdarzenia, to planowaliśmy otwarcie naszego obiektu. Tamten incydent spowodował opóźnienia w inauguracji. Niedługo później, a zarazem na początku biznesowej drogi, przeszliśmy mnóstwo kontroli. Nigdy nie było żadnych zastrzeżeń, w końcu bezpieczeństwo to podstawa. Dziś ogromną zaletę w komunikacji z klientem stanowi fakt, że jesteśmy zlokalizowani w galerii handlowej. Obecnie też podlegamy regularnym testom i weryfikacjom przez różne instytucje. Dysponujemy atestami, certyfikatami i dobrze zabezpieczoną infrastrukturą. To nasz olbrzymi atut. Ważną informacją jest również fakt, że nie zamykamy nikogo w żadnych wyzwaniach, a każde pomieszczenie ma klamki z obu stron oraz czujniki, które komunikują grę wraz z obsługą.

Fot. Przesłane materiały

– Ile kosztowała budowa TEPfactor?

– Nie będę precyzował kwoty, jednak powiem, że był to przedział pomiędzy milionem a półtora miliona euro.

– Jeżeli gra trwa u Państwa 3 godziny, to dorosła osoba zapłaci blisko 200 zł. To droga zabawa…

– Po pierwsze, cennik mamy ustawiony na koszt godzinowy. Jeśli chcemy ukończyć wszystkie wyzwania, to rzeczywiście musimy liczyć około 3 godziny rywalizacji. Jednak kwotę 200 zł zapłacimy wyłącznie, gdy nie skorzystamy z promocji oferowanych na stronie internetowej lub w mediach społecznościowych. Po drugie, kupując do nas voucher, możemy uzyskać do -30 proc. rabatu. Czyli zamiast 200 zł zapłacimy około 150 zł. To duża różnica. Po trzecie, nie musimy przychodzić do TEPfactor na 3 godziny. Możemy bawić się godzinę, czy półtorej godziny. Pytanie więc, czy atrakcja jest droga? Trudno w dzisiejszych czasach powiedzieć, czy przy takich kosztach prowadzenia biznesu i jednocześnie oferowanych przez nas promocjach i ulgach, mówimy o wysokich cenach.

– Państwa marka znana jest w Warszawie, ale czy także w innych rejonach Polski? Co z marketingiem?

– Najpierw byliśmy ukierunkowani na klienta z Warszawy, lecz dwa lata temu przestawiliśmy się na całą Polskę. Szczególnie jesteśmy nastawieni na pozyskiwanie gości poprzez reklamę w mediach społecznościowych. Mowa o Facebooku, Instagramie, TikToku. Realizujemy także kampanie radiowe np. w okresach świątecznych. Współpracujemy z influencerami i staramy się mocno promować nasz obiekt. Oczywiście do tego dochodzą płatne kampanie w Internecie —  Facebook Ads i Google Ads.

Fot. Przesłane materiały

– Dlaczego wybrali Państwo jako lokalizację centrum handlowe Blue City?

– Zarząd podjął taką decyzję, gdyż Warszawa to stolica Polski, główny ośrodek rozrywki z docelowo dużą liczbą klientów. Do tego pojawiła się bardzo atrakcyjna propozycja biznesowa. Szybkie kalkulacje pokazały, że będzie to strzał w dziesiątkę. Nie przeliczyliśmy się.

– Jakie mają Państwo cele na przyszłość?

– Chcemy wybudować kolejne parki w Europie, ale też w Azji np. w Arabii Saudyjskiej. Prowadzimy już rozmowy w tym kierunku. Czas jednak pokaże, jak będzie wyglądać przyszłość.

Rozmawiał Kamil Lech

Budowa Muzeum Getta Warszawskiego pochłonie blisko 300 mln złotych!
Lesko doczeka się całorocznego parku rozrywki? „To będzie Brama Bieszczad”

MAPY POLSKICH PARKÓW

KATALOG FIRM

Tylko sprawdzone firmy

OGŁOSZENIA

Kup i sprzedaj atrakcje

Czytaj też…

Menu