Rozmowa z Grzegorzem Pietraszewskim, współwłaścicielem Bajki Pana Kleksa w Katowicach [WYWIAD]

„Pan Kleks to nasze dobro narodowe i trzeba o nim przypominać”

Fot. Przesłane materiały (Grzegorz Pietraszewski)

– Czym jest katowicka Bajka Pana Kleksa?

– To miejsce łączące kulturę, edukację i zabawę. Z pewnością nie jesteśmy typową salą zabaw, czy parkiem rozrywki. Zdefiniowałbym Bajkę raczej jako przestrzeń oferującą atrakcje, balansujące pomiędzy fantazją a nauką. Chcemy przypominać o historii Pana Kleksa i jednocześnie rozwijać w dzieciach chęć odkrywania świata. Właśnie dlatego zaprosiliśmy najmłodszych do projektowania naszego kompleksu. Jesteśmy miejscem nastawionym na odwiedziny dzieci w wieku 5-12 lat, ale w sentymentalną, pełną wspomnień podróż do historii o Panu Kleksie, zabieramy również osoby dorosłe.

– Na czym więc polega odwiedzanie Bajki i jakie atrakcje w niej znajdziemy?

– Dla Gości mamy ponad 1400 mkw. łamigłówek, eksperymentów i zagadek w 9 strefach tematycznych, inspirowanych przygodami Pana Kleksa. To m.in. Kraina Szpaka Mateusza, czy Królestwo Bajdocji. To interaktywna przestrzeń dla rodziców i dzieci. Przykładowo w Ostatnim Rezerwacie Przyrody najmłodsi angażują się w poszukiwanie robaków, ptasiarstwo, czy obserwację zwierząt. Rozwijają dzięki temu ciekawość poznawczą, wiedzę ornitologiczną, czy uczą się poszanowania przyrody. Z kolei w Planecie Fantazji na najmłodszych czeka kosmiczna kapsuła, układ międzyplanetarny, czy fotel Wielkiego Elektronika. W tym przypadku dzieci pobudzają zainteresowanie astrologią i astronomią oraz poznają podstawowe pojęcia fizyczne. Oczywiście wspólnym mianownikiem atrakcji jest historia Pana Kleksa.

– W Polsce mamy wiele kultowych bajek. Dlaczego jako tematyzacje wybrał Pan akurat Pana Kleksa?

– Obecnie mam 40 lat i na Panu Kleksie się wychowałem. Byłem dzieckiem, gdy filmy Krzysztofa Gradowskiego pojawiały się na ekranie. Mówimy o twórczości pełnej mądrości, nauki, ale i humoru. To obrazy, które utkwiły głęboko w moim sercu. Od lat obserwowałem, jak tematyka Pana Kleksa znajduje się na uboczu. Mało kto przypominał o tych wspaniałych dziełach. Niewiele osób chciało nadać im większą rangę. Po długich analizach i przygotowaniach udało mi się wziąć sprawy w swoje ręce i stworzyć katowicką Bajkę. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę! Obiekt otworzyliśmy pod koniec 2019 roku i cały czas cieszy się on dużym zainteresowaniem. Dziś pokolenie 40-latków przychodzi do nas i pokazuje Pana Kleksa swoim pociechom. To bardzo miłe uczucie.

– Wspomniał Pan o Krzysztofie Gradowskim, a czy poznał Pan osobiście Piotra Fronczewskiego?

– Oczywiście, że tak. Pan Piotr reklamował naszą Bajkę. Całkiem sporo materiałów promocyjnych dostępnych jest m.in. w serwisie YouTube. Ponadto głos tego wybitnego aktora jest u nas słyszalny. To swego rodzaju przewodnik po obiekcie. Nagraliśmy bardzo dobrą ścieżkę głosową w studio Radia Zet. To dla nas zaszczyt i duma. Ponadto udało mi się namówić Pana Piotra, aby powrócił do nowej „Akademii Pana Kleksa” w reżyserii Macieja Kawulskiego. To będzie świetny film.

– A czy katowicka Bajka ma jakiś wspólny mianownik z przygotowywaną produkcją filmową?

– Nasza atrakcja odniosła sukces i przypomniała o Panu Kleksie. To jednak dopiero początek szerszego planu. Na kanwie tych wydarzeń, w lutym 2020 roku, zadzwonił do mnie producent Tomasz Wardyna z propozycją stworzenia filmu. Jako że posiadam prawa autorskie do Pana Kleksa, a także olbrzymią pasję, szybko się dogadaliśmy. Niedługo później ruszyły pierwsze prace nad produkcją. Oficjalna premiera filmu zaplanowana została na 18 grudnia. Natomiast w masowym odbiorze dzieło ukaże się  5 stycznia 2024 roku. Spodziewamy się, że do kin zawitają tłumy osób.

– Film o nieco zapomnianej tematyce ma szanse przebić się do mainstreamu?

– Pan Kleks to dobro narodowe, więc nie będzie to niszowy temat. Chcemy jeszcze mocniej o nim przypomnieć, wyeksponować go w Polsce, a następnie wyeksportować za granicę. Mamy uniwersalnego bohatera i warto go wypromować, chociażby w Europie. Dziś przy platformach streamingowych istnieje olbrzymia szansa, by tę wyjątkową postać poznał cały świat. Dlatego chylę czoła przed Maciejem Kawulskim, który podjął się tego zadania i uwierzył w jego powodzenie.

– Wróćmy do samej atrakcji, czyli Bajki Pana Kleksa. Ile osób mieście obiekt?

– Maksymalnie 150 osób, natomiast każdego dnia odwiedza nas średnio około 450 gości. Liczba miejsc jest nieco ograniczona, dlatego zawsze zalecamy naszym klientom wcześniejszą rezerwację wejścia. I ten model, nie tylko się sprawdza, ale w zasadzie stał się standardem. Aż 90 proc. klientów kupuje wejściówki przez Internet. To fenomen, który bardzo nas cieszy.

– Kto jest głównym targetem Bajki? Klienci indywidualni, wycieczki szkolne, dzieci na turnusach?

– Weekendy mamy mocno rodzinne i wtedy rzeczywiście odnotowujemy przyjazd głównie rodziców lub opiekunów z dziećmi. Natomiast w trakcie tygodnia zdecydowanie żądzą grupy szkolne. Odwiedzają nas uczniowie i przedszkolaki nie tylko z regionu, ale i z całej Polski. Pojawiają się także klienci organizujący u nas wydarzenia okolicznościowe. Mowa m.in. o urodzinach. Zainteresowanie jest bardzo duże. W ramach ciekawostki powiem tylko, że kalendarz grup szkolnych mamy wyprzedany do grudnia 2023 roku. To dla nas duże wyróżnienie, a zarazem spory kredyt zaufania…

– … natomiast czy w lecie, kiedy jest ciepło, klienci równie chętnie odwiedzają Bajkę, czy jednak wolą przyjeżdżać do parków rozrywki pod gołym niebem?

– Nie każdy lubi upały. (śmiech) Jednak rzeczywiście zauważaliśmy, że na początku lata, a dokładnie przez pierwsze dwa weekendy, kiedy pojawia się dobra pogoda, ruch jest nieco mniejszy. Mimo wszystko, to tylko chwilowy stan i nasza stała frekwencja szybko wraca do normy. Pamiętajmy, że podczas wakacji mamy klientów lokalnych, regionalnych, ale także tych, którzy są w mieście przejazdem. To wszystko sprawia, że efektywnie funkcjonujemy w zasadzie przez cały rok. Goście chętnie odwiedzają atrakcje, ale także nasze inne segmenty, jak m.in. bajkowy sklep.

– Kleksowe upominki, będące też formą marketingu, cieszą się zainteresowaniem?

– Tak. W sklepie znajdują się unikatowe pamiątki związane ze słynnym profesorem. Posiadamy też najlepszej jakości porcelanę wypalaną przez Fabrykę Bogucice, która wyróżnia się autorskim printem. Chętni znajdą u nas wszystkie części Akademii Pana Kleksa, audiobooki, a także oryginalne skarpetki, magnesy i inne gadżety. Dzięki temu dostarczamy Gościom radość i budujemy własną markę.

Fot. Przesłane materiały

– Kto zajmował się projektowaniem Bajki?

– Około 80 proc. atrakcji i wyposażenia, które Goście widzą w obiekcie to moja inwencja. Oczywiście część elementów jest wynikiem pracy projektantów, jednak nie będę ukrywał, że wygląd Bajki chciałem oprzeć na własnej wizji. Wystrój wynika również z moich obserwacji np. z wyprawy do Disneylandu. Nic tak nie rozwija wyobraźni i nie pobudza kreatywności jak podróżowanie.

– Jakie firmy dostarczyły wyposażenie do Pana obiektu?

– Bajka powstała w 100 proc. za sprawą współpracy z polskimi firmami. Przykładowo scenografię wykonało krakowskie studio – Fabryka Dekoracji. Z kolei za kwestie multimedialne odpowiadają firmy: Ejsak Group, Aviante i CNG System. Wszystkie elementy tworzą spójną kompozycję. Dbamy o to, aby całość do siebie pasowała i miała nienaganny wygląd oraz prezencję.

– Skoro o tym mowa, to czy w takim miejscu jak Bajka często zdarzają się uszkodzenia?

– W zasadzie każdego dnia. (śmiech) Zniszczenia obserwujemy zwłaszcza podczas wycieczek szkolnych. Szczególnie było to widoczne zaraz po pandemii, kiedy dzieci miały w sobie wiele energii i potrzebę wyżycia się. (śmiech) Wtedy bywało rzeczywiście różnie. Teraz na szczęście jest spokojniej.

– Jaką rolę odgrywają rodzice podczas zwiedzania obiektu?

– U nas istnieje sporo miejsc, w których właśnie rodzice pomagają najmłodszym. Dziecko samo nie potrafi  rozwiązać niektórych zagadek. Do tego potrzebne są osoby starsze, które nie tylko miło spędzają czas z pociechą, ale także mogą nieco pogłówkować. Ponadto rodzice, czy dziadkowie świetnie odnajdują się w tej nostalgicznej podróży do przeszłości i aktywnie uczestniczą w zabawie. Mamy doskonały scenariusz, angażujące zagadki i quizy. W Bajce odkładamy smartfony na bok, wyłączmy komputery i telewizory. Zabieramy Gości w przygodę do ulubionej bajki z dzieciństwa.

– W dzień powszedni bilet normalny kosztuje u Pana 49 zł, a w weekendy 65 zł. Czy ostatnie dwa lata wysokiej inflacji spowodowały, że stawki wejściówek trzeba było podnieść?

– Jaka jest sytuacja w Polsce, każdy widzi, natomiast u nas podwyżki cen biletów były stosunkowo niewielkie. W grudniu 2019 roku bilet normalny kosztował 49 zł, a ulgowy 45 zł. Oznacza to, że w ciągu tych czterech lat, kiedy w gospodarce naprawdę dużo się działo, nasze ceny nie wystrzeliły. Przede wszystkim liczy się klient, dlatego do października na pewno nie będzie żadnych korekt stawek.

Fot. Przesłane materiały

– Skoro mówimy o finansach, to proszę powiedzieć, czy utrzymanie Bajki to duży wydatek?

– Najwięcej środków pochłania kapitał ludzki. Mamy 60 pracowników, z czego na co dzień, na miejscu pracuje 20 osób. Ponadto wynajmujemy budynek, więc na pewno znaczącym wydatkiem jest opłata comiesięcznego czynszu. Do tego dochodzą rzeczy, z którymi mierzy się każdy przedsiębiorca, czyli rachunki za prąd, rutynowe naprawy i remonty, czy drobne inwestycje.

– Pierwszym i głównym kosztem było stworzenie Bajki. O jakim wydatku mówimy?

– W 2019 roku, gdy zakończyliśmy realizację projektu, ostateczny koszt wyniósł około 5 mln zł. Rok później stworzyliśmy jeszcze jedną ekspozycję, która pochłonęła kolejne 1,5 mln zł. Wtedy wydawało się, że to duże środki, lecz gdybyśmy dziś chcieli zrealizować identyczny koncept, to wydalibyśmy nawet 10 mln zł. Podrożały nie tylko materiały, ale i koszty pracy, nieruchomości itp.

– Katowicka Bajka to projekt zakończony, czy jeszcze będzie ewoluować?

– To gotowy produkt, który nie ma przestrzeni fizycznej na dalszy rozwój. Po stworzeniu ostatniej ekspozycji uznaliśmy, że w tym miejscu nie będziemy się dalej rozwijać, przynajmniej w rozumieniu ekspansywnym. Pewne zmiany udoskonalające obiekt to oczywiście inna kwestia. Zdradzę jednak, że w mojej głowie pojawił się już inny duży projekt, o którym na ten moment nie chce zbyt dużo mówić.

– Czy ma to związek ze styczniowym postem zamieszczonym na Facebooku, w którym informował Pan, że odwiedził w USA 7 parków rozrywki i szykuje coś wielkiego?

– Tak. Projektujemy ciekawe miejsce, którego w Polsce jeszcze nie było, i które ma olbrzymi potencjał. Jednak pewne inwestycje lubią spokój i ciszę, dlatego żadnych szczegółów nie zdradzam. Powiem tylko, że szykuje się całkowicie nowa jakość. Proszę trzymać za nas kciuki.

Rozmawiał Kamil Lech

 

Rabkoland zwycięzcą plebiscytu Top Atrakcje 2023 w kategorii „Parki rozrywki”
Holiday Park Szczecin otwarty dla odwiedzających

MAPY POLSKICH PARKÓW

KATALOG FIRM

Tylko sprawdzone firmy

OGŁOSZENIA

Kup i sprzedaj atrakcje

Czytaj też…
Najnowsze na ParkMag.pl
Menu