Rozmowa z Bogdaną Hammer, współwłaścicielką Centrum Rozrywki Factoria w Lublinie [WYWIAD]

„Chcemy stworzyć w Polsce centra rozrywki w kilku dużych miastach”

Fot. Przesłane materiały (Bohdana Hammer)

– Jakim miejscem jest Centrum Rozrywki Factoria?

Jesteśmy nowoczesnym centrum rozrywki w steampunkowym stylu (odmiana fantastyki naukowej – przyp. red.), którego nie ma nigdzie indziej na terenie Unii Europejskiej. Znajdujemy się w Lublinie przy ul. Jana Pawła II, gdzie zajmujemy lokal o pow. 300 mkw. Oferujemy możliwość zabawy i edukacji dla dzieci już od 6. roku życia, ale też dla młodzieży, dorosłych i całych rodzin.

– Jakie więc atrakcje znajdują się w obiekcie?

– Zacznijmy od początku. Mamy cztery popularne kwesty, czyli pokoje z zagadkami pełne łamigłówek i ekscytujących odkryć. To „Magiczny Kwest”, „Kwest Szpiegowski”, „Misja Stalker” i „Skarb Narodu”. Nasi Goście mogą wybrać jedną grę lub skorzystać z całego pakietu. Zadania przeznaczone są dla różnych grup wiekowych i osób o różnych preferencjach, tak aby każdy gość mógł znaleźć coś dla siebie. Kwesty stymulują pracę zespołową, logiczne myślenie i komunikację. Idąc dalej, dla gości lubiących taktyczne bitwy mamy Arenę Nerf, na której można grać ze znajomymi strzelając miękkimi kulkami. Oferujemy również grę w chowanego w ciemnościach w dość horrorowym stylu…

– Zabrzmiało trochę groźnie… Na czym ta gra polega?

Organizujemy chowanego w ciemnościach głównie dla starszych dzieci, które lubią dreszczyk emocji. Oczywiście tło pełne napięcia oraz sam scenariusz dostosowany jest do percepcji graczy. Nie mają oni fizycznego kontaktu z aktorem, który przebrany jest w kostium potwora, i który na końcu zabawy ściąga maskę, aby pokazać dzieciom, że tak naprawdę nie ma się czego obawiać. Misja polega na zdobywaniu światła i pokonywaniu przeszkód, a ciemność potęguje dreszczyk emocji. Przyjemne uczucie lęku, słaba widoczność i działanie pod presją to elementy, które zachęcają do zabawy.

– Jakie jeszcze inne aktywności znajdziemy w Centrum Factoria?

– W Laser tagu drużyny rywalizują ze sobą za pomocą urządzeń laserowych, które symulują broń strzelecką. Tutaj liczy się spryt, celność i dynamika. Z kolei laserowy labirynt weryfikuje szybkość reakcji i zwinność, gdyż gracz musi przejść przez pokoje pełne wiązek laserowych. To świetne wyzwanie dla ciała, test sprytu, zręczności i kombinowania. Gier jest więcej, a wszystkie nasze pokoje uczą, bawią i dostarczają rozrywki. Oto zresztą chodziło nam od samego początku.

– Która atrakcja cieszy się największym zainteresowaniem?

– Zdecydowanie Laser tag. Tutaj świetnie bawią się nie tylko dzieci, ale i dorośli. Często przyjeżdżają do nas całe rodziny, by trochę pobiegać, wyszaleć się i wczuć w odpowiedni klimat. Nierzadko zdarza się, że korzystają one także z innych atrakcji, które wzbudzają ich zaciekawianie.

Od kiedy Centrum Factoria w Lublinie istnieje i skąd pomysł na jego stworzenie?

– Powstaliśmy w marcu br., natomiast pierwszą Factorię otworzyliśmy w 2020 roku. Mówię o pierwszym punkcie, ponieważ jesteśmy firmą posiadającą 20 obiektów w 3 krajach. To Ukraina, Polska i Kazachstan. Format biznesowy zapoczątkowaliśmy w Ukrainie, co okazało się strzałem w dziesiątkę. W ubiegłym roku pojawiliśmy się w Kazachstanie i tam formuła również na tyle się sprawdziła, że obecnie jesteśmy na etapie otwierania czwartego lokalu w tym kraju! (śmiech) W marcu br. padło na Polskę i to nasz pierwszy biznes na terenie Unii Europejskiej. Traktujemy go jako olbrzymie wyzwanie. Specyfika działania w Polsce jest inna niż w Ukrainie, podobnie jak inne są kwestie dotyczące administracji, rynku klienta czy formy promowania produktu.

– Czyli w Polsce niekoniecznie łatwo prowadzi się biznes?

– Bywa różnie, ale jesteśmy optymistami. (śmiech) Natrafialiśmy m.in. na kłopoty natury urzędniczej oraz na bariery językowe. Do tego od samego początku nikogo nie znaliśmy w Lublinie, więc ze wszystkim musieliśmy radzić sobie sami. Nie mieliśmy nawet okazji poznać opinii drugiej osoby. Inaczej wygląda również kwestia płacenia podatków w Polsce czy docierania do klienta. Zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę, ale radzimy sobie i mamy duże aspiracje.

Ile kosztowało stworzenie Factorii w Lublinie?

– Każde centrum jest unikatowe i jego wybudowanie zależy od wielu czynników, takich jak powierzchnia lokalu, projekt inwestycji, lokalizacja czy wyposażenie. Nie chcę mówić o konkretnych kwotach, natomiast wszystkie dotychczasowe realizacje, które wykonywaliśmy poza terenem Unii Europejskiej, kosztowały nas od 100 tys. euro. Tutaj ta kwota była znacznie wyższa.

– Ilu klientów Państwa odwiedza?

Jednocześnie możemy przyjąć 3 grupy po 10-14 osób. Mowa więc o około 30-42 osobach. Patrząc na konkretne miesiące, to np. w maju odwiedziły nas 352 osoby. Mam nadzieje, że z czasem klientów będzie przybywać. Frekwencja cały czas się poprawia. Każdego dnia przychodzą nowi goście, ale też wracają osoby, które już spędzały u nas wolny czas. Najwięcej klientów mamy w weekendy.

Fot. Przesłane materiały

– Ile kosztują bilety do Factorii?

Nie posiadamy jednego biletu wstępu, a za każdą atrakcję goście płacą odrębnie. Przykładowo w trakcie weekendu 15-minutowe skorzystanie z Laser tagu czy Nerfa kosztuje 14 zł. 30-minutowe wejście do labiryntu laserowego dla 10 osób to wydatek 75 zł, a udział w kwestach dla 6 osób to 480 zł. Ceny są różne, a wszystko zależy od rodzaju gry, liczby graczy oraz czasu, który chcemy poświęcić na zabawę.

Jakie elementy prowadzenia tego typu biznesu generują największe koszty?

Jesteśmy bardzo młodym centrum, dlatego cały czas uczymy się biznesu w Polsce. Jednak już teraz widzimy, że największy koszt wiąże się z wynajmem lokalu. To duży wydatek, który jest odczuwalny. Mimo wszystko wierzymy, że gdy Factoria zwiększy liczbę gości, to te ten koszt nie będzie aż tak bardzo odczuwalny.

Jesteście Państwo nowym obiektem, w jaki więc sposób docieracie do klientów?

– Próbujemy dosłownie wszystkich metod. (śmiech) Rozdajemy ulotki, stawiamy na reklamę w Internecie, obsługujemy media społecznościowe, bierzmy udział w festiwalach. Jesteśmy też aktywni na TikToku oraz w radio, a o naszej marce można posłuchać chociażby w Radio Freee w Lublinie.

Fot. Przesłane materiały

Czy jako przedsiębiorca dostrzega Pani rzeczy, które przed otwarciem obiektu można było zrobić inaczej?

– Ogólnie jesteśmy zadowoleni z efektu końcowego i niewiele zmienilibyśmy. Może dziś postawilibyśmy na trochę inne podejście do spraw marketingowych. Np. w Ukrainie w ogóle nie rozdaje się ulotek, natomiast w Polsce to popularne narzędzie reklamy. W Polsce ważne są nie tylko działania i strategie w Internecie. Mając taką wiedzę pewnie od razu myślelibyśmy o tym.

– Kiedy środki zainwestowane w Państwa biznes zwrócą się?

To skomplikowana kwestia. (śmiech) W ubiegłym roku, gdy stawialiśmy pierwsze kroki związane z urządzaniem Factorii w Lublinie, to szkicowaliśmy optymistyczny plan. Zakładał on, że inwestycja zwróci się po 2-3 latach. Teraz wiemy, że będzie to nieco dłużej. Kwestie związane z rynkiem klienta, opłatami w Polsce, budowaniem marki – to wszystko jest skomplikowane. Mimo wszystko pozostaje optymistką, szczególnie że klienci nas chwalą, co widać m.in. w komentarzach w Google. (śmiech)

– Jakich aspektów dotyczy pozytywny feedback?

– Co prawda, to dopiero kilkadziesiąt opinii, ale bardzo dużo osób zwraca uwagę na to, że nigdy wcześniej nie spotkało się z taką formą rozrywki. Mowa m.in. o chowanym w ciemności. Nasze rozwiązanie jest unikatowe i goście to doceniają. W Google mamy ocenę 4,9 i to bardzo pozytywna recenzja naszych działań. Klienci chwalą nas również za organizację urodzin, kontakt pracowników z dziećmi, wyposażenie obiektu czy estetykę.

Fot. Przesłane materiały

W Lublinie istnieje duża konkurencja?  

– Zawsze funkcjonują obiekty, które stanowią konkurencję. Niektóre oferują bardziej, a inne mniej podobną usługę. W Lublinie jest to np. firma LaserCity, która mobilizuje nas do dalszej pracy i w pewnym sensie pcha do przodu. Konkurencję traktujemy więc, jako pozytywne zjawisko.

– Wybudują Państwo kolejne Factorie w Polsce?

– Jak najbardziej! Obiekt w Lublinie to pierwszy punkt, który mamy nadzieję, stworzy odpowiedni grunt pod dalsze interesy. Jako marka chcemy posiadać nie 20, a 30 obiektów, z czego kilka nowych punktów planujemy wybudować właśnie w Polsce. Pod uwagę bierzemy duże miasta, takie jak Łódź, Kraków, Poznań czy Rzeszów. Szczególnie imponuje nam stolica Podkarpacia, która dynamicznie się rozwija. Czas pokaże, gdzie pojawią się nowe centra. Proszę trzymać za nas kciuki.

Rozmawiał Kamil Lech

Fot. Przesłane materiały

Zmiana przepisów dotyczących placów zabaw. Ukłon w stronę mieszkańców?
Raport TEA za 2023 rok potwierdza – turystyka na świecie ma się coraz lepiej

MAPY POLSKICH PARKÓW

KATALOG FIRM

Tylko sprawdzone firmy

OGŁOSZENIA

Kup i sprzedaj atrakcje

Czytaj też…

Menu