Był naczelnym ogrodnikiem, największego parku rozrywki w Belgii – Plopsaland w De Panne, gdzie wymyślił i założył tematyczne ogrody Prinsessia. Przed państwem Piotr Jarszak, projektant ogrodów i ogrodnik z wizją, który uwielbia projektować zieleń w parkach rozrywki i nie tylko.
Rozpoczynamy cykl artykułów, o osobach pracujących na zapleczach parków rozrywki, które są odpowiedzialne w dużym stopniu za ich funkcjonowanie, wygląd czy po prostu utrzymują je w ruchu.
Na pierwszy ogień wzięliśmy Piotra Jarszaka, urodzonego i wychowanego w Lublinie projektanta ogrodów, który ostatnie 12 lat swojego życia spędził pracując w ogrodnictwie w Belgii i Holandii i nie było to zbieranie truskawek.
Tam miał okazję poszerzyć horyzonty swojego zawodu, podpatrując, techniki ogrodnicze, trendy stylizacyjne oraz organizację pracy w bardziej rozwiniętych pod względem zagospodarowania terenu czy architektury krajobrazu krajach.
Zieleń to ten aspekt, który w wielu parkach rozrywki jest pomijany lub marginalizowany. Często przykładamy wagę do ilości atrakcji, wielokrotnie mamy problemy z odpowiednim doborem atrakcji pod grupę docelową, ale o zieleni bardzo często zapominamy.
Modelowym, pozytywnym przykładem są tu Magiczne Ogrody w Trzciankach, które na sprytnym i przemyślanym zagospodarowaniu zieleni i połączeniu tego z baśniową historią, zbudowały fundamenty bardzo ciekawego parku rozrywki.
Przejdźmy jednak do wywiadu.
– Dzień dobry Piotrze, na początek przedstaw się proszę czytelnikom PARKMAGA.
– Nazywam się Piotr Jarszak, niedawno wszedłem w dekadę życia bohatera serialu „Czterdziestolatek”. Jestem magistrem inżynierem ogrodnikiem, ze specjalizacją projektowanie terenów zielonych, lub prościej ujmując po prostu projektantem ogrodów. Pracę magisterską pisałem na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie. Po studiach magisterskich ukończyłem jeszcze dwuletnie studia podyplomowe na kierunku Rewaloryzacji i konserwacji zabytkowych założeń ogrodowych, na SGGW w Warszawie, co uprawnia mnie do pracy z zabytkowymi ogrodami. Można powiedzieć, że zostałem konserwatorem zabytkowych ogrodów. Jeszcze przed wyjazdem do Belgii, pracowałem w zawodzie w Polsce. Wspólnie z żoną, projektowaliśmy i zakładaliśmy ogrody. Zaprojektowaliśmy trzy niewielkie parki historyczne, z czego największy z nich miał około trzech hektarów powierzchni. Przygotowaliśmy tam pełną dokumentację dendrologiczną i zdrowotną drzewostanu, analizę historyczną, analizę przestrzenną i wykonaliśmy koncepcję przywrócenia ogrodów do stanu z czasów ich świetności, czyli po prostu zgodnie z ich wyglądem historycznym. Finalnie klient zgłosił nasze projekty do konserwatora zabytków, a cała koncepcja została zaakceptowana. Pełen sukces.
– Jednak po tej pracy postanowiliście z żoną wyjechać do Belgii?
– Tak, dwanaście lat temu nie było tu zbyt wielu ciekawych projektów, które moglibyśmy realizować, wyjechaliśmy więc najpierw do Holandii, gdzie zajmowałem się pielęgnacją i projektowaniem ogrodów dla klientów prywatnych, a potem do Belgii gdzie mieszkamy do dziś. W obydwóch tych krajach panuje zupełnie inna kultura ogrodnicza, co również wiele nas nauczyło. Obecnie projektuję, zakładam i pielęgnuję ogrody pod nazwą Planneria oraz pracuję w belgijskiej firmie ogrodniczej zakładającej ekskluzywne ogrody.
– Mieliśmy okazję oglądać cię w akcji, widziałem, że nie tylko projektujesz, ale w pocie czoła uczestniczysz w walkach na froncie, od rana do późnych godzin nocnych nadzorując i zajmując się nasadzeniami osobiście. Jak to się stało, że na twojej ścieżce zawodowej pojawił się park rozrywki?
– Przeczytałem w gazecie ogłoszenie, że poszukiwany jest szef zieleni do parku Plopsaland w De Panne. Złożyłem aplikację i zostałem przyjęty. Najpierw przez rok pracowałem tam jako pracownik zieleni, a przez kolejny rok jako główny ogrodnik. Muszę przyznać, że w Plopsalandzie zaraziłem się parkami rozrywki i do dziś jeszcze mi nie przeszło. Praca tam pozwoliła mi również nabyć dużego doświadczenia w zarządzaniu dużą grupą ludzi. Przyjrzałem się funkcjonowaniu tak dużego parku od środka, jak realizowane są zadania, czy ogólnie jak wygląda zarządzanie parkiem, nie tylko w kwestii ogrodnictwa. Współpraca przy projektach do parku rozrywki, to było też zupełnie coś innego, niż projektowanie z którym do tej pory miałem do czynienia. Nauczyłem się, że zieleń w parkach rozrywki powinna być specjalna, niespotykana, fantazyjna, taka, która wywołuje w ludziach ochotę na zabawę i uśmiech na twarzy. To nie może być tylko monotonna zieleń lub biel. Nie może to być zieleń jaką ludzie widzą w miejscach publicznych. To muszą być ogrody, które pasują do klimatu miejsca. Osobiście jestem zwolennikiem projektowania tematycznego w parkach rozrywki. Co to znaczy? Jeśli mamy określoną tematykę krainy w parku, lub jesteśmy ulokowani w jakimś specyficznym miejscu, np. w górach, na zamku, czy mamy jakąś skałę smoka do dyspozycji, wszystko możemy podkreślić zielenią. Stylizację całej atrakcji możemy wzmocnić czy dopełnić zielenią. Poprzez odpowiedni dobór drzew i krzewów możemy podkreślić walory lub zasłonić elementy instalacji technicznej.
– Tak jak miało to miejsce przy okazji projektowania ogrodów Prinsessia?
– Największym projektem jaki udało mi się zrealizować pracując dla Plopsalandu był ogród przy zamku Prinsessia, nowej restauracji wybudowanej trzy lata temu w De Panne. Jest to ogród w stylu renesansowym, ornamentalnym. Wszystkie ornamenty, wszystkie użyte figury wzięliśmy z historii o pięciu księżniczkach. W bajce każda z nich miała swoją charakterystykę np. Violet ubierała się tylko w fiolety i była wysportowana , Stokrotka, tylko na biało i żółto, Róża domyślmy się jaki miała styl, a Irys przedstawiana była jako kwiat kosaćca lub motyl. I tak też odwzorowałem ornamenty, żeby były zgodne z charakterystyką tych postaci. W ogrodzie jest pięć elementów, plus korona oraz wachlarz księżniczek.
Z tymi ogrodami przeszliśmy ogromne perturbacje. Po pierwsze warunki glebowe okazały się beznadziejne, gleba była zabita i nie przepuszczała wody. Musieliśmy ją drenować i osuszać. W dodatku do wypełnienia ornamentów nie zastosowaliśmy bukszpanu z powodu obaw co do zdrowotności tej rośliny, tylo Ilex Crenata Dark Green, który w Belgii i Holandii został okrzyknięty w tamtym czasie jako świetny zamiennik bukszpanu (tak ważnego z ogrodach). Okazało się, że ta roślina w ogóle nie rośnie! Nie wytwarza korzeni, niezależnie od tego czy jest sucho czy mokro. W tym samym czasie odbywała się też rekonstrukcja ogrodów Het Loo w Holandii, a dokładnie ornamentowego ogrodu w stylu barokowym, i tam wymieniono bukszpan na ilex. Efekt był taki sam jak w Plopsalandzie, po 2 latach musieli wyrzucić 16 kilometrów nasadzeń z ilexa, bo to po prostu nie rosło. Nie wiem co później posadzili w Het Loo, ale w Plopsie posadzono kolorowe fiołki. To też wygląda rewelacyjnie. Ciesze się, że z mojej ogólnej koncepcji, do dziś została struktura ogrodu.
– Dlaczego zacząłeś zajmować się zielenią?
– Zawsze chciałem projektować ogrody, to było moje marzenie, można powiedzieć już od dziecka. Nie wiem dlaczego. Rodzice prowadzili gospodarstwo rolne, więc w sumie z zielonym miałem zawsze do czynienia, ale nie miałem jednak serca do zbierania pomidorów czy ziemniaków, bardziej ciągnęło mnie do kwiatków i drzew.
– Twoim zdaniem zieleń w parku rozrywki jest ważna. Dlaczego?
– Zieleń, czy nasadzenia w parku są tłem, wypełnieniem, uzupełnieniem. Jeśli ta zieleń jest fajna, ciekawa, to wpływa ona pozytywnie na odwiedzających, którzy podświadomie czują się lepiej. Zaczynają się dobrze bawić i uśmiechać. Zadbana zieleń, powoduje, że ludzie myślą o parku, jako o miejscu bardziej ekskluzywnym. Jeśli masz poustawianych tylko parę atrakcji i betonowy plac, to nie różnisz się wiele od objazdowego lunaparku. Ludzie przychodzą i mówią: tak tu nędznie, nic tu nie ma.
A jak masz kwiaty dookoła, kolor, może jakieś drzewa, to od razu mówią wow!, na bogato, wykosztowali się, fajnie jest. Ludzie od razu inaczej się czują. Zieleń, moim zdaniem, wpływa na ludzi nie tylko uspokajająco, ale też rozweselająco. Ciekawa zieleń, to taka, która zaskakuje, której klienci może nigdy nie widzieli, bo nie można jej kupić w sklepie, to takie intrygujące. Pytają potem – a co to jest, a dlaczego? Dzieci się bawią, a rodzice czy dziadkowie siedzą, odpoczywają i pijąc kawę, podziwiają sobie tą zieleń. Jest to takie zajęcie w parku dla dorosłych. Większość ludzi chciałaby mieć swój ogród, interesuje się tak czy inaczej w jakiś sposób zielenią, więc poszukuje inspiracji czy nowych koncepcji, a ciekawie skomponowane nasadzenia w parku powodują, że działa to na nich inspirująco. To taki bonus w cenie biletu. Jak idę do innego parku rozrywki, to w pierwszej kolejności zwracam uwagę na zieleń, takie skrzywienie zawodowe. Podobnie robisz ty jak idziesz do innego parku też go oceniasz. Spójrzmy na jedne z ładniejszych parków rozrywki Efteling i Toverland Holandii. Ich koncepcją przewodnią jest ogromna ilość zieleni. Trochę Eftelingu zrobiliśmy teraz w Rabkolandzie.
– Jak to się stało, że stałeś się projektantem zieleni dla Rabkolandu i jaką zaproponowałeś tam koncepcję nasadzeń, co spowodowało, że wybrałeś takie rośliny, a nie inne?
– Po kontakcie z tobą, spotkaliśmy się w Rabkolandzie. Objaśniłeś mi, które strefy chciałbyś zmienić w tym roku, którymi strefami chciałbyś się zająć. W tym, nowo powstającą strefą tematyczną: Góralska Dżungla. Po zebraniu informacji oraz po odwiedzinach w Rabkolandzie, postanowiłem zaplanować trzy strefy w różnych stylach. Każda strefa otrzymała swój zestaw roślin i niepowtarzalną kolorystykę. I tak w Dolinie Trzmiela, na pewno musi być masa kolorów, taka wręcz kakofonia, żeby wyglądało, że jesteśmy na kwitnącej łące, bo przecież trzmiele sobie latają po łączce. Dominującym kolorem jest kolor żółty, nie występujący w innych strefach. Byliny posadzone są swobodnie, pomieszane ze sobą, mają stworzyć efekt dzikiej doliny.
Strefa cyrkowa jest dla mnie strefą zabawy i nasadzenia tam dobrane wyglądem przypominają namioty cyrkowe, posiadają bardzo dużo pasków. Podobnie pod mini wieżą Eiffla, która znajduje się w centralnym miejscu strefy, zrobiliśmy mariaż kolorów, tonacji, które przechodzą jedne w drugie. Miejmy nadzieję, że przyniesie to pożądany efekt rozweselania i uśmiech na twarzy.
Dżunglę generalnie było zrobić najtrudniej, bo niestety klimat mamy taki, a nie inny. Niekoniecznie odpowiada on tropikalnym kwiatom i to pomimo globalnego ocieplenia. Postanowiłem więc, że zrobimy tam wielką rabatę bylinową, którą posadzimy w dużych grupach w powtórzeniach, z dużą ilością wysokich traw, które mają sprawić, że jadący pociągiem, czyli korzystający z atrakcji o nazwie kamienne głowy, będą jechać w tunelu, w dżungli, osaczeni zielenią. Posadziliśmy również drzewa. Zobaczymy jeszcze jak będzie to wszystko kwitło, szczególnie, że w niektórych miejscach sadziliśmy praktycznie na kostce, na posypce z ziemi.
– Ile w sumie zasadziliście kwiatów w Rabkolandzie?
– Ogółem, zasadziliśmy 4,500 tysiąca kwiatów, z czego 2.200 roślin jednorocznych i około 2.300 roślin wieloletnich, tzw. bylin.
– Jakie widzisz różnice między ogrodnictwem w Belgii, a ogrodnictwem w Polsce?
– Zasadniczą różnicą, jeśli chodzi o projektowanie czy zakładanie zieleni w Polsce i w Belgii jest dostępność materiału. W Polsce jest bardzo niewielka dostępność materiału roślinnego, mamy bardzo ograniczony wybór gatunkowy i wybór kolorystyczny. Przygotowując się do tego projektu, poszukiwałem dostawców zieleni w Polsce. Nawet jeśli firma miała wielką reklamę w internecie, że posiada takie czy inne odmiany, z reguły posiada – ale jedną czy dwie sztuki dla kolekcjonerów. Reszta to po prostu masówka, która schodzi na bieżąco. Są to zwykłe rośliny, które każdy ma w ogródku czy na balkonie. Dlatego do Rabkolandu, przygotowaliśmy specjalną drogę zamówienia roślin.
Porozumieliśmy się z niemiecką firmą Dummen Orange, światowym liderem w hodowli i produkcji roślin jednorocznych, która przy współpracy z polską firmą Vitroflora, która jest liderem w produkcji roślin jednorocznych i bylin z Polsce, wyprodukowała nam wspólnie odpowiednią ilość roślin w odpowiednich kolorach i gatunkach. Także nie kupowaliśmy roślin w centrach ogrodniczych, tylko zostały specjalnie dla Rabkolandu przygotowane i dostarczone. Dzięki współpracy z tymi dwoma firmami, mamy to co chcieliśmy, a nie to co musieliśmy.
– Jesteś gotowy na dalsze projekty w Polsce?
– Jak najbardziej, jestem otwarty na każdą w zasadzie formę współpracy, czy to jest duży budżet, czy mały, czy to jest tylko doradztwo, czy pełna współpraca jak z Rabkolandem, gdzie pracowaliśmy od projektu do samego nasadzenia, którym zajmowałem się z ogrodnikami z Rabkolandu osobiście.
Lubię pracować kreatywnie, jestem otwarty. Wystarczy powiedzieć mi trzy słowa, a ja już mam w głowie wizję w jaki sposób można by było to zrealizować. Bardzo chętnie dzielę się swoją wiedzą. Zarówno na temat ogrodnictwa, jak i ogólnej organizacji parku rozrywki.
– Jak można cię znaleźć?
– Mailowo planneria@gmail.com, w serwisie Linkedin wpisując Piotr Jarszak, na Facebook pod nazwą Planneria, lub dzwoniąc do mnie na nr 0032 485 459 432.
Dziękujemy również firmie Vitroflora, za bezproblemową, punktualną i profesjonalną obsługę w dostawie kwiatów.
Dziękujemy firmie Dummen Orange za pomoc w doborze odpowiednich odmian oraz za dostarczenie materiału roślinnego do firmy Vitroflora.
– Ja również dziękuję za rozmowę