Parki rozrywki w Belgii – Bobbejaanland

W Belgii nieopodal holenderskiej granicy, znajduje się park. Dla nas polaków jego nazwa, jest co najmniej trudna do przeczytania – Bobbejaanland.

Nietypowa historia nazwy parku

Przed wykonaniem słabego rozpoznania w internecie, wydaje nam się, że BBJ to bardziej duży plac zabaw – ewentualnie bawialnia, która rozwinęła się do rozmiarów małego parku rozrywki. Takie przynajmniej mgliste pojęcie przywozimy ze sobą do Belgii.

Osobiście belgijska nazwa kojarzyła mi się zawsze – nie wiedzieć czemu – z gumą balonową lub rzadziej z wielką grubą postacią klauna. Trudno powiedzieć skąd te skojarzenia.

Bobbenjaanland9

Park ma część westernową

Czasem zapominamy jak wspaniałym wynalazkiem jest internet, a wystarczyło wpisać nazwę bez końcówki „land“ i moim oczom ukazała się informacja, która rozwiała wszelkie wątpliwości. Bobbejaan Schoepen, był belgijskim piosenkarzem, kompozytorem, gitarzystą, aktorem i przedsiębiorcą. W 1958 r. reprezentował swój kraj na konkursie Eurowizji. Zmarł w 2010 r. Światu oprócz swoich piosenek, pozostawiając piękny park rozrywki.

Bobbenjaanland1

Największa karuzela w parku

W 1959 roku zmęczony życiem podróżnego barda Bobbejaan, postanowił osiąść. Wykupił 30 hektarową działkę w miejscości Lichaart. A że, był wtedy jak to się mówi „na topie“ na nowo zakupionej działce wybudował Teatr z audytorium na 2,000 osób i plaże. I tak przez kilka kolejnych lat Schoepen, występując podczas weekendów, po kilka razy dziennie, zarabiał na życie. Lokalizacja stała się dość popularna, jako że przedsiębiorczy Bobbejaan uczynił z niej regularne miejsce występów nie tylko dla siebie, ale również innych znanych w tamtych czasach piosenkarzy i kabareciarzy.

Po prawie dwudziestu latach koncertowania, Bobbejaan postanowił nie występować już tak często i jako że był człowiekiem czynu (nie tyko pieśni) zamienił Bobbejaanland w park rozrywki. Razem z żoną rozpoczął dzieło swojego życia, które po kilkunastu latach stało się jednym z najbardziej popularnych parków rozrywki w krajach Beneluxu.

Bobbenjaanland4

Czy to podobizna Bobbejaana się do nas uśmiecha?

Praca nad parkiem rozrywki szybko zdominowała u Bobbejaana chęć do jakiekogolwiek dalszego występowania. Zwykł mawiać, że praca nad najnowszym dziełem pochłania mu 16 godzin dziennie i na nic innego nie znajduje już czasu. W przedsiębiorstwie nie ma sentymentów, a do utrzymania ma co miesiąc 400 osób.

W późniejszych latach życia, management nad parkiem objęły dzieci Bobbejaana, a trzy z pięciu aktywnie uczestniczyły w zarządzaniu obiektem. W 1999 r. jeden z flamandzkich magazynów konsumenckich uznał nawet Bobbejaanland obok Disneylandu i Parcu Asterixa za najlepsze miejsce wypoczynku dla Belgów.

Bobbenjaanland2

King Kong produkcji Heimotion

W 2003 roku dokonano największej inwestycji w historii parku za 12 mln Euro kupując karuzelę SledgeHammer i rollercoastera Typhoon. Boobeejaan był już wtedy bardzo słaby, chorując od kilku lat na raka.

Nie przeszkodziło mu to jednak w złożeniu podpisu na umowie sprzedaży parku hiszpańsko-amerykańskiej grupie Parques Reunidos. Jak pisała wtedy belgijska prasa, ostatni w Belgii park będący w rękach prywatnej osoby przeszedł właśnie w ręce korporacji.

Bobbenjaanland11

Polski akcent – siłomierz bokser produkcji Kriss-Sport

Park piosenkarza dziś

Park do dziś jest bardzo popularny. Osiągnięcie ponad miliona odwiedzających na sezon nie jest tu żadnym wyczynem – i to pomimo tego, że park jest nieczynny we wrześniu od poniedziałku do piątku. Ale nie od dziś wiadomo, ze frekwencje robi się głównym sezonie. Odwiedziliśmy krainę Bobbejaana właśnie we wrześniu, w niedzielę. Parkingi pełne, możemy pomarzyć że kiedyś w Polsce też czeka nas to w miesiącu wyprawki szkolnej. A może to kwestia atrakcyjności oferty?

Zaledwie 15 minut spaceru i dochodzimy z odmętów parkingu pod wejście. Po drodze mijamy jeszcze wiatrak, który zaopatrza Bobbejaan w energię elektryczną.

Bobbenjaanland3

Pośrodku jezioro, w którym umieszczono nawet rollercoaster. Park bardzo przypomina Śląskie Wesołe MIasteczko.

Trzydzieści dwa euro i jesteśmy w środku. Po obejściu całości nasuwa nam się jedno skojarzenie – to belgijskie śląskie wesołe miasteczko! Trzydzieści hektarów, a więc powierzchnia bardzo podobna, a pośrodku staw. Wszystko umieszczone dookoła niego, a niektóre z atrakcji w nim.

Bobbenjaanland6

Typhoon, jeden z bardziej ekstremalnych rollercoasterów w parku.

Bobbejaanland nie jest parkiem z naszych wyobrażeń o małym, przytulnym rodzinnym miejscu.
To prawdziwy moloch, gdzie główny nacisk położony jest na urządzenia ekstremalne. Tu jest pięć wysokiej klasy rollercoasterów! W tym taki, którym zjeżdżamy 90 stopni w dół, podwieszany i oczywiście klasyczny z loopami i korkociągami. O skorzystaniu z nich możemy zapomnieć, bo nie jesteśmy masochistami
i nie lubimy stać w kolejkach. Zjazdy wodne, pałace strachów, Wave Swinger, King Kong od Heimotion, strefa dzikiego zachodu czy wielki młyn. To wszystko czeka na nas w Lichtaart. Co ciekawe Wielki Młyn albo tego dnia był nieczynny albo nie było chętnych do skorzystania z niego, bo nie widzieliśmy żeby zakręcił się chociażby raz. Być może jest to spowodowane tym, że park jest dosyć mocno sprofilowany pod młodzież. Rodziny z dziećmi są, jednak nie dominują krajobrazu – psując nastolatkom pierwsze randki i spotkania z przyjaciółmi.

Bobbenjaanland7

Wave Swinger – uwielbiamy takie klasyki

Cały park wyłożony jest w typowej dla krajów Beneluxu eleganckiej kostce, a wszystkie szczegóły takie jak ławeczki i płotki są na bardzo wysokim poziomie. Sporą część parku zajmuje także Kinderland, którego nie mieliśmy niestety okazji odwiedzić, bo tego dnia zarezerwowała go jakaś grupa zorganizowana.

Bobbenjaanland8

Loteria fantowa – puszki. W parku co krok napotykamy loterie i gastronomię.

Prawdopodobnie od niedawna w Boobejaanlandzie zamieszkały też Smerfy. Piszemy od niedawna, ponieważ promowane w materiałach reklamowych, w parku spotkaliśmy tylko raz kiedy jeden z niebieskich ludzików żegnał nas na koniec dnia. Nie przejedziemy się zatem ze smerfami na rollercoasterze, czy nie odwiedzimy ich domków. Być może jednak, że to wszystko znajdowało się w Kinderlandzie, którego nie udało nam się odwiedzić.

Park robi też bardzo znane w Belgii imprezy Halloweenowe, które trwają przez tydzień przed dniem wszystkich świętych. Buduje się wtedy specjalne atrakcje typu Pałace Strachów oraz zatrudnia całą masę „potworów“ jak mówi się na sezonowych pracowników, przebierających się za upiory Halloween.

Na koniec

Podsumowując. Bobbejaanland zaskoczył nas nie tylko nazwą i jej etymologią. Park okazał się ogromny, szczególnie względem tego czego oczekiwaliśmy. Ale obiektywnie na to patrząc, 30 hektarów to już dosyć spora powierzchnia i tylko giganty typu Disneyland, Efteling czy Europa Park to parki o klasę wyżej. Porównując to z innymi parkami w europie zachodniej, ta wielkość to jednak tzw. średniak. W parkach naszym zdaniem jednak nie wielkość ma znaczenie, a klimat. W Bobbejaanie jest dużo urządzeń i do tego bardzo ekstremalnych, młodzież będzie więc usatysfakcjonowana. Osobiście jednak im więcej latek na karku, tym bardziej poszukuje się miejsc, które potrafią urzec nas czymś więcej i mają jakiś niedopowiedziany, niepowtarzalny klimat. Tego właśnie w Boobejaanlandzie mi zabrakło.

Bobbenjaanland10

Musik Ekspress. Karuzele przy rollercoasterach często wyglądają właśnie tak – pusto.

 

Kawowy park rozrywki
Dubaj tak. Ferrari nie.

MAPY POLSKICH PARKÓW

KATALOG FIRM

Tylko sprawdzone firmy

OGŁOSZENIA

Kup i sprzedaj atrakcje

Czytaj też…

Menu