„Zależy nam na byciu liderem w branży, dlatego mamy aspiracje międzynarodowe”

Fot. Materiały nadesłane (Tomasz Mikołajczyk)
– W którym roku powstała atrakcja Pixel XL i na czym ona polega?
– Pixel XL założyliśmy w lutym 2022 roku, natomiast sam pomysł na stworzenie takiego miejsca, kiełkował w naszych głowach kilka miesięcy wcześniej. Mówię w liczbie mnogiej, ponieważ koncept biznesowy to efekt współpracy czterech znajomych. Mieliśmy pewne przemyślenia o tym, że na polskim rynku brakuje rozrywki, która angażuje wszystkie pokolenia i oparta jest na sporcie, rywalizacji, grach komputerowych, ale także na wysiłku fizycznym i aktywności. Zrobiliśmy rozeznanie na temat tego, w jaki sposób można zaangażować do aktywności m.in. dzieci. Odtworzyliśmy w głowie stare zabawy i sprawdzone pomysły. Pojawiło się wspomnienie mat do gier, na których można było tańczyć oraz podłóg dyskotekowych. Po nitce do kłębka wyciągnęliśmy z tej burzy mózgów pewne wnioski. Opracowaliśmy schemat rozrywki, wymyśliliśmy interaktywne maty i uznaliśmy, że w tym rozwiązaniu tkwi potencjał. Stwierdziliśmy, że zbudujemy platformę opartą o działania ruchowe i interaktywne. Najpierw zaprojektowaliśmy maty, przygotowaliśmy biznesplan i niedługo później, w ramach pilotażu, zaprosiliśmy do zabawy dzieci. Od razu wiedzieliśmy, że będzie to strzał w dziesiątkę. (śmiech)
– I tak powstał koncept biznesowy, którego zwieńczeniem było otwarcie pierwszego lokalu…
– Dokładnie we Wrocławiu. Miało to miejsce w listopadzie 2022 roku. Jak się okazało, szybko przytłoczyło nas zainteresowanie atrakcją! Zaczęło pojawiać się mnóstwo klientów, którzy dowiadywali się o nas m.in. z mediów społecznościowych, Googla czy pocztą pantoflową. Terminy trzeba było rezerwować z dużym wyprzedzeniem, co zresztą obserwujemy do dziś. W związku z dobrym przyjęciem pierwszego lokalu naturalną koleją rzeczy był dalszy rozwój marki Pixel XL. W firmie szybko stworzyliśmy dział ekspansji, odpowiedzialny za otwieranie nowych punktów. Następnym krokiem, pod koniec lipca 2024 roku, była więc inauguracja atrakcji w Katowicach. Kilka miesięcy później, bo w grudniu, powstał lokal w Gdańsku. Obecnie pracujemy nad nowymi obiektami w Poznaniu i Krakowie. Punkty zostaną otwarte w najbliższych miesiącach. Ponadto start Pixel XL planujemy również w Łodzi. Dodatkowo w ramach pilotażu i testowania oczekiwań klienta, przygotowaliśmy projekt Pixel XL Box. To mniejsze stengi z interaktywnymi matami, które są przenośne. Możemy je montować, demontować i rozstawiać w różnych miejscach. Pierwszy Box działa w galerii Westfield Arkadia w Warszawie. Badamy, w jakim stopniu takie rozwiązanie przypadnie odwiedzającym do gustu.
– Czy podobne maty istniały wcześniej w innym kraju?
– Na pewno jesteśmy pierwszym tego typu konceptem w Europie. Natomiast, gdy robiliśmy research i badaliśmy rynek, to zauważyliśmy, że temat interaktywnej podłogi funkcjonował już w Stanach Zjednoczonych. Nasz znajomy wychwycił, że podobne rozwiązanie do Pixel XL działało w jednym z amerykańskich parków rozrywki. Jednak co ważne, ich mata była zaledwie jedną z atrakcji całego parku, z kolei u nas interaktywna technologia stanowi sedno zabawy. Oczywiście patent, jak i samą markę szybko zastrzegliśmy w Urzędzie Patentowym.
– Kto jest właścicielem obiektów?
– Tak jak wspomniałem, Pixel XL to firma należąca do czterech osób. Jesteśmy przyjaciółmi, którzy znają się od dawna, lecz nie będę mówił o personaliach. Z jednym kolegą znam się od czasów szkoły licealnej, a innego poznałem na treningach… brazylijskiego jiu-jitsu. (śmiech) To dość nietypowa historia, która jest pokłosiem wspólnej pasji. Cała nasza czwórka szybko złapała dobry kontakt, a pozytywną relację koleżeńską udało się przenieść na płaszczyznę biznesową.

Fot. Materiały nadesłane
– Wyjaśnijmy krótko, jak korzysta się z interaktywnych mat w Pixel XL?
– W dużym skrócie, naszym celem było przeniesienie gracza do czasów klimatu gier arcade’owych z lat 90. Chodziło nam o to, aby osoba odwiedzająca Pixel XL nie siedziała z nosem w ekranie, ale aktywnie uczestniczyła w zabawie. Dlatego mata składa się z kafli i służy jako pole do wielu różnych gier. Płyty reagują na nacisk stopy, czyli chodząc po macie, odczuwają każdy ruch. Dotychczas zaprojektowaliśmy około 40 gier z różnych dziedzin. Mam gry drużynowe, indywidualne, logiczne, edukacyjne czy rozwiązania oparte na zagadkach. Niektóre opcje są skierowane wprost do szkół i grup zorganizowanych. Np. uczniowie za pomocą quizów i zagadek nabywają nowe kompetencje, stymulują myślenie i kreatywność, a przy tym ćwiczą spryt oraz poprawiają kondycję fizyczną. Warto jednak podkreślić, że nasze podłogi nie wymagają specjalnych warunków fizycznych u gracza. Są dla wszystkich!
– Grze towarzyszą świecące kafle, ale czy uzupełnia ją muzyka lub inna forma immersji?
– Zależy nam na tym, aby gracz miał poczucie uczestnictwa w pewnej historii. Chcemy, aby poczuł wspomnianą immersję i zapomniał o wszystkim, co się dzieje wokół. Z obserwacji widzimy, że udaje się osiągnąć ten cel, ponieważ gry rzeczywiście pochłaniają gości. Maty są bardzo responsywne i czułe na ruch. Mamy udźwiękowienie, które sprzyja zabawie, podobnie jak określone zasady gry budujące u klienta poczucie uczestnictwa w jakimś scenariuszu. Mnogość kolorów, dźwięków, kształtów stymuluje rozrywkę, więc rzeczywiście można mówić o immersji.

Fot. Materiały nadesłane
– Państwo sami produkujecie maty, czy zamawiacie je od firm zewnętrznych?
– Sami je projektujemy, a następnie produkujemy. W naszym zakresie jest także ich programowanie, obsługa, konserwacja czy modyfikacja. Koszt produkcji podłóg niestety jest duży. Nie chcę podawać konkretnych kwot, jednak w znaczący sposób wpływają one na ekonomię. Jednak to, co dla nas kluczowe, to ciągły rozwój technologii. Mamy bardzo sprawnie działający Dział R&D, który udoskonala produkty i pracuje nad ich optymalizacją. Efekty są widoczne. Zdradzę, że pierwsze maty do gier uruchomione we Wrocławiu, bardzo różnią się od rozwiązań stosowanych w nowych lokalizacjach. Dzięki implementowaniu nowoczesnych technologii udało nam się obniżyć o połowę koszt produkowania mat. To duży sukces. Maty są także bardziej wytrzymałe, a drobne usterki naprawiamy od ręki. Posiadamy bardzo silne know-how i olbrzymią wiedzę techniczno-merytoryczną o produkcie. Świadomość potencjału i orientacja na cel napędzają nas.
– Ile wynosi żywotność mat i czy produkują je Państwo również dla klientów zewnętrznych?
– Może zaskoczę czytelników tą odpowiedzią, ale dotychczas nie zużyliśmy jeszcze… ani jednej maty! I to wszystko przy nacisku kilkunastu ton dziennie! To bardzo dużo. Nasi goście cały czas skaczą po podłodze, a produkt spisuje się bardzo dobrze. Natomiast jeśli chodzi o sprzedaż lub wynajem mat, to kiedyś rozważaliśmy taki pomysł. Ostatecznie po analizie wszystkich „za” i „przeciw”, doszliśmy do wniosku, że jeszcze nie będziemy zmierzać w tym kierunku.
– Pixel XL dostarcza gościom rozrywki, ale czy oferuje również walor edukacyjny?
– Nasze maty wpisują się w tematykę miejsc z obszaru edutainment, dlatego też już dawno przygotowaliśmy ofertę m.in. dla szkół. Podłogi po uruchomieniu przekształcają się w interaktywny plac zabaw. Uczniowie mają szansę sprawdzić umiejętności na wielu polach np. pamięciowym, logicznym, sprawnościowym. To więc świetna przestrzeń dla rozwoju i edukacji. Od samego początku zależało nam na tym, aby Pixel XL był miejscem, które rozwija umysł, dostarcza ruchu i poszerza wyobraźnię. Nauczyciele często się śmieją, że po wizycie u nas, dzieci mogą wykreślić z planu lekcji WF. (śmiech)
– Jaki typ klienta najczęściej Państwa odwiedza?
– To temat złożony. Dla przykładu powiem, że grupy szkolne odwiedzają nas najczęściej w dni robocze pomiędzy godz. 8.00 a 15.00. Dziennie potrafi pojawić się nawet 20 grup szkolnych i to mówimy tylko… o jednym lokalu! Przyjeżdżają dzieci z podstawówki, nastolatkowie, licealiści i wszyscy dobrze się bawią. Mamy też klientów indywidualnych, a to głównie rodziny z dziećmi, znajomymi, przyjaciele, pary. Przyjmujemy również grupy w ramach imprez urodzinowych. Zresztą oferta urodzinowa od samego początku cieszy się dużym zainteresowaniem. Wieczorami często odbywają się u nas eventy integracyjne. Właściciele firm szukają różnych form rozrywki dla swoich pracowników. Tutaj gwarantujemy im unikatowe emocje. Odwiedzały nas także osoby starsze, które jak często się okazuje, mają całkiem spore pokłady energii. (śmiech) Seniorzy chętnie wybierają gry oparte na łamigłówkach. Naszym hasłem jest: oferujemy rozrywkę dla wszystkich w przedziale wiekowym od 3 do 103 lat.

Fot. Materiały nadesłane
– Jak prezentuje się frekwencja?
– Miesięcznie obiekty odwiedza około 40-50 tys. osób. To dobre liczby. Widząc duże zainteresowanie, chcemy cały czas wychodzić do ludzi i otwierać nowe miejsca w kolejnych lokalizacjach. Statystyki są dla nas motorem napędowym.
– Ile kosztują bilety?
– Grupom szkolnym oferujemy preferencyjne ceny. Bilet dla jednego dziecka podczas takiej wizyty kosztuje 39 zł za 1,5 godziny zabawy. Co daje 26 zł za godzinę. Z kolei za bilet dla osób indywidualnych trzeba zapłacić 35 zł za godzinę (dni robocze) i 50 zł (weekend). Jeszcze inne stawki obowiązują w przypadku integracji firmowych. Np. przy „Pakiecie L” to koszt 699 zł. Ceny są więc zróżnicowane.

Fot. Materiały nadesłane
– Klienci częściej kupują bilety drogą online czy bezpośrednio w kasach?
– Działamy w systemie rezerwacji online, więc preferujemy kontakt przez stronę internetową. Oczywiście można również dokonać zakupu w lokalu, natomiast nie zawsze od razu udaje się rozpocząć zabawę. To efekt dużego zainteresowania. Nieco inne podejście dotyczy grup firmowych. Tutaj podchodzimy bardziej w sposób indywidualny, elastyczny, ale również zachęcamy do kontaktu przez infolinię.
– Za co goście najbardziej chwalą Pixel XL, a na co zwracają uwagę, że wymaga poprawy?
– Odwiedzający najbardziej doceniają fakt, że mają do czynienia z nowym, unikatowym rodzajem rozrywki. Intryguje ich efekt zaskoczenia, przystępna forma spędzania wolnego czasu i możliwość ruchu. Nasze gry naprawdę mogą dać w kość, a przy okazji dostarczyć mnóstwo rekreacji. Z kolei, jeżeli chodzi o to, nad czym można popracować w lokalach, to wskażę na aspekt obsługi klienta. Tutaj mamy pewien margines do poprawy. To jednak złożony problem, który dotyczy całego sektora rozrywki i miejsc stacjonarnych. Oczywiście zwracamy uwagę na niedoskonałości i cały czas próbujemy się poprawiać.
– Gra wymaga wysiłku i czy zdarzają się kontuzje?
– Bardzo sporadycznie dochodzi do nieprzyjemnych zdarzeń. To normalne, że czasami ktoś na siebie wpadnie, przez przypadek trąci ręką drugą osobę. W związku z tym prosimy o to, aby gracze wchodzili na maty w skarpetkach antypoślizgowych. To niweluje ryzyko poślizgu i innych niebezpiecznych sytuacji. Dlatego w olbrzymiej większości przypadków nie dochodzi u nas do większych incydentów.
– Prowadzenie takiej firmy, jak Pixel XL to opłacalny biznes? Co pochłania najwięcej środków i czy są to opłaty za prąd?
– Nie narzekamy na kwestie finansowe, natomiast mówiąc o wydatkach, zaznaczę, że problemem na pewno nie jest pobór energii elektrycznej przez nasze maty. To technologia energooszczędna. Znacznie większy pobór prądu generuje klimatyzacja i wentylacja. Używamy jej do zapewnienia gościom odpowiedniego komfortu podczas korzystania z infrastruktury.

Fot. Materiały nadesłane
– Ilu pracowników Państwo zatrudniacie?
– Na ten moment we wszystkich punktach zatrudniamy około 90 osób. Najprawdopodobniej z upływem czasu ta liczba będzie się zwiększać. Pracownicy funkcjonują w ramach różnych działów, takich jak dział inżynieryjny, dział ekspansji czy dział kreatywny. Mamy też bardzo dużo pracowników skierowanych do obsługi i animacji. Pixel XL to żywy organizm, a my nieustannie szukamy szans na rozwój oraz tworzenie nowych lokali.
– Gdyby konkurencja powiedziała: otwieramy podobny biznes do Pixel XL. Z jakimi kosztem na starcie musiałaby się mierzyć?
– Konkurencja już się pojawia, a my obserwujemy jej wszelkie ruchy. (śmiech) Nie mnie oceniać, czy kopiowanie naszego konceptu jest działaniem etycznym, ale rzeczywiście odbijamy się od tego, że jesteśmy naśladowani. Zdarzały się sytuację, że niektórzy kopiowali nawet… zdjęcia z naszego Facebooka! To było bardzo zaskakujące. Konkurencji jednak się nie boimy. Powiem więcej, lubimy, gdy obok nas powstają nowe atrakcje, ponieważ klienci mogą najpierw odwiedzić pierwszy obiekt, a później drugi. W ten sposób dostrzegają różnice i wyrabiają sobie opinie. Pozycjonujemy się jako liderzy rozwoju technologii na rynku. Pracujemy nad kolejnymi strategiami ekspansji marki, tworzymy nowe produkty, troszczymy się o jakość i funkcjonalność naszych gier. To wyróżnik na tle konkurencji. Natomiast odpowiadając na pytanie o koszt wejścia na rynek, to powiem krótko – na pewno jest to suma siedmiocyfrowa.
– Jakie będą Państwa kolejne kroki biznesowe?
– Obecnie liczy się dla nas ekspansja marki na teren krajów Unii Europejskiej. Planujemy otwarcie pierwszego lokalu w Niemczech, ale to dopiero początek. Ponadto nie zostawiamy Polski, a celem jest, aby punkty Pixel XL znalazły się w każdym dużym mieście kraju. Ponadto cały czas analizujemy możliwości wejścia do średnich miast, takich jak np. Rzeszów. Niedawno nawet mieliśmy przymiarki do jednego z tamtejszych lokali. Dlatego cały czas patrzymy na przód, rozwijamy się i dążymy do miana niekwestionowanego lidera rynku. To plan niezwykle mobilizujący.
Rozmawiał Kamil Lech
CZYTAJ TAKŻE: “Zabawki to pamiątki skrywające historię”. Rozmowa z Marią Ozierańską, właścicielką Muzeum Zabawek