Robankowa łąka, krasnoludzki gród, marchewkowe pole, czy mroczysko – wszystkie te atrakcje czekają na Was od czerwca ubiegłego roku w Janowcu, a dokładnie w nowym parku tematycznym niedaleko Kazimierza Dolnego.
Okolica była malownicza
Wystarczyło trochę posprzątać, pogrzebać w ziemi i wreszcie posiać, aby odkryć niesamowite legendy, skrzętnie ukrywane przed okiem wścibskich tubylców i przyjezdnych.
Na szczęście są ludzie, którym się chciało to wszystko zrobić, dzięki czemu możemy podziwiać największy do tej pory, wykreowany od zera świat na mapie polskich parków rozrywki.
Właścicielom i pomysłodawcom chciało się napisać całą historię, umieścić w niej smoki, skrzaty i inne stwory, a wszystko to zrobić w taki sposób, że nikt, kto to zobaczy nie śmiał będzie nawet pomyśleć, że smok mógł mieszkać na Wawelu czy w krainach Śródziemia, a nie pochodzić oryginalnie z terenów Janowca.
W poszukiwaniu Magicznych Ogrodów dojeżdżamy do Puław, miejscowości położonej nieopodal trasy Warszawa – Lublin. Tam, ciekawie powycinane, od razu rzucające się w oczy banery, kierują nas w stronę Janowca. Niestety, postanawiamy naiwnie zaufać nawigacji samochodowej, co doprowadza nas w końcu w sam środek lasu (a byliśmy przed tym przestrzeżeni). No ale cóż, niejeden zbłądził już w poszukiwaniu smoka. Dojeżdżamy do Janowca, gdzie w okolicy, o ile dobrze pamiętam, szkółki drzew, czeka na nas brama wejściowa parku.
Magiczne Ogrody są w pełni tematycznym parkiem
Październik witamy wraz w kilkoma autobusami, co uznajemy za dobry prognostyk na rozpoczęcie wycieczki. Wita nas Adam Wicher – jeden z pomysłodawców przedsięwzięcia. Przekraczamy okazałą bramę wejściową, porośniętą miejscową odmianą bluszczu. Podążamy za jedną z wycieczek. Prawidłowo: na wejściu znajdujemy sklep z pamiątkami, gastronomię, kawiarnię, lodziarnię, biura i punkt medyczny. Duży plac może zachęcić co poniektórych nawet do niezagłębiania się w czeluści parku, tylko zostania na kawce… i niech dzieci się bawią. Po prawej stronie od wejścia, największy w Polsce producent dmuchańców – VIV, zainstalował swoją „Garnkową Łąkę“. Wybrać najlepszego w Polsce producenta dmuchańców – to coś nam mówi o właścicielach parku.
Po wejściu na właściwy teren parku, możemy posłuchać opowieści skrzata mieszkającego w drzewie. Jak każdy skomplikowany animatronik, ten robi wrażenie na dzieciach, które zatrzymują się przy nim na dłużej. Na nas też, jako że wiemy ile może mniej więcej taki kosztować. Dochodzimy do skał, które nie mają dla nas szczególnego znaczenia, dopóki nie dowiadujemy się, że to zaklęty smok! Faktycznie, kiedy otwieramy swój trochę zaspany tego dnia umysł i obejmujemy wszystko szerszym spojrzeniem, skały przybierają kształt smoka. Imponujące, jak szkielet bestii zamienił się na przestrzeni tysięcy, a może i milionów lat w tak ogromną kupę kamieni. Mijamy gigantyczno-marchewkowe pole i dochodzimy do kolejnej ulubionej atrakcji dzieci – pociągu. Przejażdżka została zaplanowana w sposób niezwykle przemyślany. Na czele siedzi zawiadowca, a podróż odbywa się poprzez dolinę. Zupełnie jak na znanym mi szlaku z Chabówki do Nowego Sącza, droga kolejki wije się pośród gór, tunelu i sporej grupy nazwijmy to… „śmiesznych żyjątek“. W tunelu mówią coś do nas kolejne animatroniki, które właściciele parku wyprodukowali własnym sumptem. Naprawdę imponujący jest ogrom pracy, jaki włożono w dopracowanie takich szczegółów jak trasa przejazdu i jej otoczenie. Trasa, choć znajduje się całkowicie pod gołym niebem, jest niewidoczna dla czekających na przejażdżkę lub spacerujących w innej części parku. Widać, że ktoś tu planował z głową.
I tak mijamy kolejne atrakcje. Kostka, ścieżki, alejki, kwiaty, zieleń – te elementy są na naprawdę wysokim poziomie. Widać też, że z każdym rokiem park będzie piękniał, z powodu chociażby coraz bardziej dojrzewającej zieleni.
W Magicznych Ogrodach niezmęczone jeszcze wycieczką dzieci mogą rozładować energię w Krasnoludzkim Grodzie, czyli oryginalnym drewnianym placu zabaw – to kolejna atrakcja na naszej drodze.
Choć dzień akurat jest pochmurny, dochodzimy na koniec, do Mroczyska, w którym mieszka ogromny smok. Ścieżka, która w innym parku z pewnością posłużyłaby do prezentacji dinozaurów, tu prowadzi wprost do groty smoka, gdzie czeka nas największy w parku animatronik – ogromny smok. Niestety nie możemy zdradzić co dzieje się w środku, jako że za zdradzenie tej tajemnicy bestia mogłaby nas pożreć.
Na terenie parku znajdujemy też co i rusz punkty z lodami i toalety, dzięki czemu nie musimy zbyt szybko go opuszczać wiedzeni potrzebą chwili.
My jednak wracamy się do sklepu, gdzie cali podekscytowani chcemy wyjść z pamiątka – naszą ulubioną witającą nas maskotką. Niestety! Hordy wściekłych wycieczkowiczów opróżniły przed nami sklep z zabawek z wizerunkiem zabawnego stworzenia. Sklep zresztą, trzeba przyznać, bardzo dobrze zaopatrzony: głównie w zabawki i gadżety nawiązujące tematem do postaci żyjących w parku.
Podsumowanie
Każda atrakcja zrobiona w parku ma swój określony temat, co bardzo nam się podoba. Ktoś duży nacisk nałożył tu na przekazanie historii, dzięki czemu miejsce bardzo odróżnia się od tego co do tej pory widzieliśmy na polskim rynku. Nie jest to kolejny powielony park miniatur czy dinozaurów. Nie jest to też nawiązanie do walorów historycznych terenu, które nie zawsze są wdzięcznym tematem do odwzorowania ich rozrywkowej atrakcji.
No właśnie, czy Magiczne Ogrody są parkiem rozrywki? Z urządzeń znajdujących się w typowych parkach rozrywki (takich jak rollercoastery, karuzele, kolejki) tu znajdziemy tylko kolejkę. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, jak specyficznym rynkiem spędzenia wolnego czasu jest Polska. Pewne uwarunkowania, nazwijmy to historyczne, spowodowały, że każdy park miniatur i dinozaurów nazywa się parkiem rozrywki – po części im też przyznajemy rację. Jest to turystyka weekendowa, dla której w głównej mierze są budowane takie miejsca jak choćby Magiczne Ogrody.
W Magicznych Ogrodach mamy za to całe mnóstwo animatroników i niepowtarzalny klimat. Duży plac zabaw, a w nim m. in. dmuchańce, które w końcu dają rozrywkę. Właściciele miejsca, sami skromnie nazywają je parkiem tematycznym – co w naszej ocenie jest o wiele bardziej słuszne. Po pierwsze: pozwala odciąć się od trochę „jarmarcznie“ kojarzącego się nazewnictwa, po drugie: bo elementem przewodnim parku jest pewien określony temat.
Nam jak najbardziej się podobało i zachęcamy do odwiedzenia Magicznych Ogrodów wszystkich, którzy będą akurat w okolicy Puław czy Kazimierza nad Wisłą. Możecie przekonać się, jak zrobić park o oryginalnym temacie przewodnim, którego z pewnością nikt prędko nie podrobi.