Włochy kojarzą się z dużym ruchem turystycznym, szczególnie w rejonach nadmorskich miejscowości i to w okresie wakacji. Tak było dotychczas, ale obecny letni sezon okazał się rozczarowujący dla tamtejszej branży hotelarskiej. „Liczyliśmy na większą liczbę odwiedzających. Wakacje były kiepskie”.
Calabria, Apulia, Sycylia, czy Toskania – trudno wskazać region we Włoszech, który cieszy się większym zainteresowaniem turystycznym. Nic więc dziwnego, że oczekiwania całej branży dotyczące olbrzymiego ruchu odwiedzających, były w tym sezonie duże. Niestety rzeczywistość okazał się zgoła odmienna, co potwierdzają najnowsze badania. Z raportu Włoskiego Stowarzyszenia Hotelarzy (Federalberghi) wynika, że od stycznia do czerwca do Italii przyjechało o 3 proc. mniej gości niż dwanaście miesięcy wcześniej.
Kluczowe, wakacyjne miesiące również nie napawały optymizmem. Jak pisze portal branży turystycznej Tourism Review, we Włoszech przybywa bogatych Amerykanów, czy obywateli Azji, jednak ruch krajowy znajduje się w stagnacji. Z badań, potwierdzonych przez prezesa Federalberghi — Bernabò Bocca, wynika także, że aż 41 proc. rodzimych mieszkańców w ogóle zrezygnowały z tegorocznego wypoczynku.
Solą w oku mają być wysokie ceny hoteli, coraz droższe koszty zjedzenia obiadu, a nawet rosnące opłaty za korzystanie z plaż. Poziom inflacji (6 proc.) również mija się z rzeczywistością, bo jak wskazują włoscy ekonomiści, koszty życia w tym m.in. zakupu żywności znajdują się na zdecydowanie wyższym pułapie. Wszystko to sprawia, że mieszkańcy Italii, którzy jednak zdecydowali się wyjechać na letni urlop, chętniej wybierali tańsze kierunki turystyczne — takie jak Czarnogóra, czy Albania.