Olbrzymia liczba potencjalnych gości, rosnący popyt i coraz lepsza infrastruktura – to tylko kilka czynników świadczących o tym, że w Europie Środkowo-Wschodniej istnieje odpowiednia przestrzeń do budowy dużych parków rozrywki, podobnych do tych, które funkcjonują na Zachodzie. Skoro pojawiają się elementy sprzyjające, dlaczego więc w Rumunii, Słowacji czy Polsce kompleksy nie rosną, jak grzyby po deszczu?
Temat ten podjął portal Property Forum, który zajmuje się tematyką branży nieruchomości w Europie Środkowo-Wschodniej, i który o szanse dla tego regionu kontynentu zapytał Róberta Székely’ego z Newmark VLK Węgry. Jak prezentują się wnioski?
W Europie Środkowo-Wschodniej nie ma zbyt wielu dużych parków rozrywki m.in. przez skomplikowaną historię. Gdy na Zachodzie od 60 lat inwestowano w infrastrukturę turystyczną, to w krajach takich jak Polska, Rumunia, Słowacja czy Bułgaria (Blok Wschodni) tego typu działań zwyczajnie nie było. W efekcie we Francji, Danii czy Niemczech istnieją najnowsze technologie, atrakcje i też utarte marki. Np. w hiszpańskiej PortAventura funkcjonuje 5 kilometrów kolejek górskich. Dziś do realizacji tego typu inwestycji np. w Polsce trzeba byłoby ogromnych środków finansowych.
Warto odnotować, że Polacy, Słowacy czy Rumunii wyjeżdżając na Zachód, mogą także poznać nową kulturę. Jest to możliwe np. w paryskim Disneylandzie. To również wabik, którego nie należy bagatelizować. Kolejny powód? W całej Europie istnieje wiele niewiadomych dotyczących pogody, a w dalszym rozumieniu – w perspektywach budowy obiektów otwartych (stricte parków rozrywki) i częściowo lub całkowicie zamkniętych. Obecnie te trendy wciąż nie zostały w pełni zdiagnozowane, co może hamować pewną dynamikę rozwoju.
Lepiej w środku czy na zewnątrz?
Kolejna kwestia – czy parki rozrywki mają lepszą szansę na rozwój będąc zlokalizowane w centrach handlowych czy stanowiąc oddzielny obiekt? Zdaniem Róberta Székely’ego wiele zależy od perspektywy — wielkości parku, lokalizacji, strategii cenowej, potencjalnej liczby odbiorców. Mniejszy park tematyczny może bazować na marketingu dużej i popularnej galerii handlowej, docierając do szerszego odbiorcy. Duże parki to często „kurorty” z całym zapleczem i możliwością lepszych zarobków np. Europa Park w niemieckim Rust.
Obecność hotelu przy parku rozrywki to również wyróżnik. Dzięki niemu goście mogą sprawniej zaplanować dłuższy wypoczynek. Jednak w przeciwieństwie do USA w Europie klient zostaje na noc w obiekcie przy parku nie dłużej niż 3 dni. Warto o tym pamiętać. Parki tworzą też hotele we współpracy ze stroną trzecią. Takie rozwiązanie ma pozwolić na podział kosztów, ale i większą eksploatację obiektu m.in. poprzez organizowanie wydarzeń korporacyjnych, biznesowych i branżowych.
Potrzebni najlepsi z najlepszych
Wpływ na budowę dużych parków rozrywki w Europie Środkowo-Wschodniej ma również liczba dostępnych na rynku specjalistów. Polska, Słowacja, Rumunia czy Węgry mogą nie posiadać tak wykwalifikowanych osób. Ci, którzy mają odpowiednie kompetencje, często już pracują w Niemczech, Holandii czy Belgii. Mowa tu o specjalistach w zakresie zarządzania, budowy, ale i obsługi.
Ostatnia kwestia to finanse. Mniejsze parki łatwiej mogą otrzymać od banku kredyt na budowę lub rozbudowę. Większe parki to większy problem. Szczególnie gdy mówi się o tak „niezbadanym” terenie, jakim jest obszar w Europie Środkowo-Wschodniej.
To, co na pewno stanowi szansę dla tego regionu to wielkość rynku. Mowa o ponad 100 milionach potencjalnych klientów, czyli o odbiorcach z portfelami. Oni wciąż nie są w pełni zagospodarowani i wciąż poszukują różnych form rozrywki. To może być główny punkt zaczepienia dla potencjalnych inwestorów.