Daniel Zieliński, manager Parku Rozrywki Mandoria
„Dla chcącego nic trudnego”
Dziś zakupy online są już tak powszechne, jak chociażby codzienne wyjście na spacer czy przygotowanie obiadu. To analogia może trochę daleko idąca, ale z pewnością prawdziwa. Cofnijmy się jednak na chwilę do roku 2018. Pomyślmy, co od tego czasu zmieniło się w Polsce jeśli chodzi o transakcje przez Internet. Oczywiście nie mam tu na myśli popularnego obecnie kupowania odzieży przez znany witryny, a chodzi mi bardziej o nabywanie e-biletów do miejsc atrakcji.
Blisko pięć lat temu, kiedy miałem przyjemność zarządzać jednym z parków rozrywki na północno-zachodnim krańcu Polski, osoby odwiedzające obiekt nie były skore do sięgania po wejściówki online. Efekt? Najpierw długie kolejki do kas, a później nieco krótsze do samego wejścia. Od czasu do czasu, kiedy organizowaliśmy promocję „bilet online za 60 proc. ceny”, zainteresowanie nieco rosło, ale było raczej kroplą w morzu potrzeb. Finalnie, liczba e-transakcji nie zwalała z nóg.
Pamiętam też rok 2019, kiedy to w Warszawie pod Pałacem Kultury i Nauki powstała długa kolejka osób chcących wjechać na punkt widokowy. Podczas tego (nie)przyjemnego oczekiwania, podszedł do mnie uprzejmy człowiek z obsługi zachęcając: „Pan przez Internet kupi i wejdzie bez kolejki”. No to kupiłem i wejście rzeczywiście miałem bez kolejki. Ten moment dał mi wiele do myślenia.
W tak popularnych parkach w Europie jak Efteling, Toverland, Europa Park, a nawet Disneyland jeszcze 3-4 lata temu też trzeba było odczekać swoje w kolejce do kasy. Nieraz godzinę, nieraz dwie godziny. Później przyszła pandemia, która zamknęła turystykę. Był to moment olbrzymich strat dla branży atrakcji, ale jak to mówią, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Bzdury?
Kiedy covidowe obostrzenia zniknęły, to parki rozrywki ponownie zostały otwarte, lecz z pewnymi obostrzeniami, ograniczającymi liczbę gości. Na Zachodzie zaczęto pilnować, aby zakupy biletów były rejestrowane i kontrolowane online. Nastał czas e-wejściówek. A w Polsce? U nas hulaj dusza, piekła nie ma. Moment zmian chyba przespaliśmy.
W 2022 roku na zachodzie Europy bilety można było kupić niemal wyłącznie online. Bez pośpiechu, bez kolejek i bez zdenerwowania. Jednocześnie coraz więcej firm zaczęło stosować politykę dynamicznego wzrostu cen, podobnie jak w przypadku ofert na bilety lotnicze. W imię zasady: wcześniej kupisz – taniej wejdziesz, i co istotne – zawsze z gwarancją odwiedzin!
Dziś Disneyland w Paryżu ma wszystkie kasy biletowe zamknięte. Europa Park podobnie. Efteling – został jeden kiosk informacyjny, w którym przy odrobinie szczęścia można natrafić na bilet. Sprzedaż online to również korzyść dla samych przedsiębiorców w postaci oszczędności. Obsługa kasowa może wykonywać inne czynności lub nie musi być jej wcale. Tak to wygląda na Zachodzie.
Z kolei w Polsce, pod względem cyfryzacji, rok 2022 był lustrzanym odbiciem roku 2021, 2020, 2019 i wielu lat wcześniejszych. W ostatnich miesiącach odwiedzających wciąż straszyły długie kolejki do kas. W Mandorii wprowadzamy zmiany w tym zakresie, ale wiadomo – nie od razu Rzym zbudowano. Niektóre działania wymagają czasu. Widzę jednak, że właściciele innych dużych miejsc rozrywki stoją w miejscu i boją się likwidacji kas, nie wiedząc, jak ta decyzja wpłynie na liczbę odwiedzających. Moja rada? Odwagi! Jak to mówią: dla chcącego nic trudnego, a bać się nie ma czego.
Mam nadzieję, że powyższe słowa przekonają chociaż jednego nieprzekonanego i za kilka lat będę mógł powiedzieć z satysfakcją: „a nie mówiłem”! Do zobaczenia!